Type and press Enter.

Wszyscy patrzyli, nikt nie widział / Krótko acz treściwie #1

Lubię książki z szeroko pojętego „nurtu fantastycznego”, w których fantastyczne postacie i wydarzenia są zaledwie zarysowane i musimy na słowo wierzyć autorowi, że powieść, którą czytamy, jest nietypową. A przykłady? Wystarczy wymienić choćby Joego Abercrombie. Tutaj naprawdę trzeba się wczytać w treść, żeby zrozumieć, dlaczego jego teksty zaliczono do fantasy. Nie inaczej jest w przypadku Tomasza Marchewki i jego książkowego debiutu „Wszyscy patrzyli, nikt nie widział”.

Hausenberg to miasto, które nigdy nie śpi. Dosłownie. Cokolwiek sobie zamierzysz, w tym mieście zapewne zrealizujesz. Nieważne, czy będzie to zlecenie zabójstwa, czy próba wzbogacenia się. Tutaj nikt nie jest bezpieczny, a każda forma przestępstwa jest tutaj, można by rzec, mile widziana. Żyj i nie pozwól się zabić, oto główna zasada tej metropolii.

Tutaj właśnie żyje Slava, młody i pełen ambicji chłopak. Dostawszy się pod skrzydła Profesora – niezwyciężonego szulera, ale nie tylko, chłopak już widzi siebie jako tego, który pokonuje wszystkich i zyskuje nieśmiertelną sławę. Aby tego dokonać, gotów jest nawet umrzeć. Dosłownie.

Powieść podzielona jest na części, w każdej poznajemy różne aspekty tego samego wydarzenia oraz mamy okazję przekonać się, co działo się z bohaterami w przeszłości. Ich dylematy, ale przede wszystkim atmosfera miasta, sprawia, że powieść tę czyta się znakomicie. To miasto przypomina mi trochę Grimm City z cyklu powieści Jakuba Ćwieka i wcale nie jest jakieś gorsze. Przeciwnie, mogłoby nawet leżeć całkiem niedaleko. Co do wspomnianych śladów fantastyki, jedynym elementem, który może mieć takie znamiona, są dwa księżyce na niebie. Podwójna pełnia to czas różnych złowróżbnych wydarzeń. Kumulują się, rzec by można, podwójnie.

Inspiracją dla autora był doskonały film „Wielki Szu” i sam pisarz wyjaśnia to na końcu książki. Tak że nie wierzcie tym, którzy w swoich opiniach dokonują jakoby odkrycia stulecia i obwieszczają tryumfalnie proweniencję powieści. Twórca sam się przyznał, co go zainspirowało, choć tych inspiracji było znacznie więcej.

Krótkim podsumowaniem – warto, dlatego zachęcam do lektury.

eR_

Skomentuj Matka Przełożona Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

0 comments

  1. Akurat zastanawiam się nad tą książką, dzięki za pierwszą opinię 🙂

    1. Polecam, warto 🙂