Ta powieść zyskała już w Polsce na poły legendarny status. Sfatygowane egzemplarze osiągają na popularnym portalu aukcyjnym ceny z kosmosu, a Wydawnictwo MAG od lat zapowiada wznowienie całej trylogii (razem z „Jakiś potwór tu nadchodzi” oraz niewydanym u nas dotąd „Farewell Summer”) i regularnie odsuwa je w czasie.
O co tyle hałasu? Otóż Bradbury napisał książkę o tym, że życie i poezja nie są zbiorami rozłącznymi. Trzeba jednak umieć nie tylko patrzeć, ale i widzieć. A nie od rzeczy byłoby się posłużyć w tym celu oczami dwunastoletniego chłopca.
Tak widziany świat jawi się jako miejsce pełne magii, tajemniczych artefaktów i ukrytych znaczeń, arena odwiecznych zmagań dobra ze złem. Miejsce, w którym istnieje Maszyna Czasu, ale w którym nie sposób zbudować Maszyny Szczęścia. Niestety, my wciąż próbujemy, przy czym maszyny są coraz doskonalsze i dają coraz mniej szczęścia.
Co ciekawe, gdy czytałem „Słoneczne wino” jako dziewiętnastolatek, odtworzona przez Bradbury’ego percepcja świata przez dwunastolatka wydawała mi się trafiona i prawdziwa. Dziś wydaje mi się już nieco fałszywa i ckliwa, co, paradoksalnie, zdaje się dowodzić jej prawdziwości i każe spoglądać na siebie bez zaufania.
To naprawdę ogromna sztuka, by pisząc powieść o młodych chłopcach, napisać powieść o przemijaniu. O naturalnym porządku świata, który trzeba pogodnie zaakceptować. O zaletach życia prostego i uważnego. Bo „Słoneczne wino” to tak naprawdę pyszny wykład z epikureizmu, poprowadzony poetyckim językiem i składający się w połowie ze zwiewnych metafor, a w połowie ze zgrabnych niedopowiedzeń. Najpełniej z pewnością przemówi do tak zwanych natur wrażliwych.
„Akcja” toczy się dziewięćdziesiąt lat temu, co stanowi znakomity przyczynek do namysłu nad zmianami, które zaszły w międzyczasie. Bo przecież za sprawą rewolucji technologicznej więzi społeczne i rodzinne drastycznie osłabły. Powiedzieć, że Bradbury przewidział ten kierunek, byłoby nadużyciem; ale może nie bez kozery najbardziej przerażająca postać w jego powieści nosi miano Samotnika.
utracjusz
2 comments
Panie utracjusz!
Ceny z kosmosu już mogą lądować.
Słoneczne wino pojawiło się w zbiorze Green Town.
Zauważyłem i nabyłem, ale sentyment do starego wydania pozostanie.