Type and press Enter.

Andrzej Sapkowski / Ostatnie życzenie / Miecz przeznaczenia

Po wielu latach zapragnąłem wrócić do wiedźmińskiej sagi. Nie ukrywam, że stało się to również pod wpływem serialu (produkcji zagranicznej). Stan posiadania samej sagi musiałem sobie odtworzyć, bo jakaś życzliwa dusza, której twarz i personalia giną w mroku historii, raczyła jej niektóre tomy pożyczyć i przywłaszczyć. Życzę zatem tej duszy, a zwłaszcza opinającemu ją ciału, by – niezależnie od jego płci – wszystko zaczęło mu przedwcześnie zwisać.

Z popkulturą jest już tak, że kochamy czarno-białe opowieści, w których granica między dobrem a złem jest wyraźnie zaznaczona. Kochamy Tolkiena, Eastwooda, Stallone’a (nawet jeśli tego ostatniego nie wszyscy). Tymczasem Sapkowski nie życzy sobie być kochany w ten sposób. Wiedźmin jest stale zawieszony w delikatnej pajęczynie relatywizmu, w niekończącym się labiryncie ambiwalencji.

I co za wyczucie języka ma ten gość. Ta nienachalna stylizacja płynie własnym rytmem, a wyrażone w niej uniwersalne prawdy (do których Sapkowski ma niejaką słabość) brzmią bardzo przystępnie. Nie inaczej ma się sprawa z humorem, który, jakkolwiek dla niektórych z pewnością zbyt rubaszny, a nawet prostacki, jest w tym języku bardzo silnie zakorzeniony, tak że jeden bez drugiego wiele by stracił na jakości.

Natomiast początek największego romansu w polskiej literaturze przełomu XX i XXI wieku zupełnie do mnie nie trafił, wydał się ckliwy i naiwny. Cóż, łatwiej jest pisać o rzyci i o chędożeniu niż o prawdziwych uczuciach. Doskonale to rozumiem.

W miarę lektury kolejnych opowiadań staje się jasne, że Sapkowski tka opowieść o końcu jednego świata i początku innego, niekoniecznie lepszego. Sam Geralt pozostaje zaś zawieszony między dwoma światami, przez przedstawicieli jednego i drugiego traktowany jako obcy. Toposy samotności i odmienności zostają tu literacko przepracowane nader sumiennie.

Ale właśnie wymowa tych opowiadań mocno mnie zaskoczyła w konfrontacji z medialnym wizerunkiem Sapka jako człowieka o poglądach niezbyt postępowych. A tu mamy mocny rys proekologiczny, nie mniej wyraźne treści antydyskryminacyjne, nie wspominając już o bardzo silnej postaci kobiecej wspartej krytycznymi komentarzami na temat poddawaniu przedstawicielek płci pięknej presji urody.

Ukoronowaniem tej zaskakującej światopoglądowej ofensywy są nawracające uwagi na temat zachłanności człowieka jako gatunku i jego jednostronnie toksycznych relacji z Matką Naturą. Minusem tych uwag jest jednak ich jawnie łopatologiczny charakter.

Ale i tak największym minusem opowiadań o wiedźminie jest fakt, iż serial (produkcji zagranicznej) okazał się źródłem bolesnych spojlerów.

utracjusz

Zdjęcie przerobił Paweł z oryginału udostępnionego przez Niccolò Carantiego na licencji CC BY-SA 4.0.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *