Type and press Enter.

GENIALNE BESTIALSTWO – o wzniosłości najpodlejszego z gatunków

Po tylu latach pojąłem czym jest prawda. Dowiedziałem się tego dopiero, gdy mój przyjaciel nie skłamał, wypowiadając… Prawdę! Gdyby jej nie wypowiedział, nie nastałby pewien ciąg zdarzeń. Ustanowił byt! Parmenides miał rację. Dlatego tak często kłamię. Oczywiście, robię to też z innych powodów – dla wygody, z lenistwa, ze strachu przed konsekwencjami… Mówię kłamstwo, ale w umyśle odbiorcy kształtuje się ono jako prawda o świecie. Sprawiam wtedy, że Kłamstwo staje się prawdą, a więc bytem! To więc znaczy tożsamość prawdy i bytu. To kłamstwo zawsze dawało mi (chociaż szczątkowe) poczucie kontroli nad rzeczywistością. Kłamstwem bawię się w Boga i 7 dni stworzenia. Oto moja rzeczywistość i mój świat! I nie dręczę się pytaniem „jak jest na prawdę”. Po prostu jestem, zdeterminowany i oszukujący innych i siebie. Zaprawdę, królewską grą nie są szachy, a poker. W szachach nie ma miejsca na blef, oszustwo, wszystko jawi się obserwującemu jak na dłoni. W pokerze, prócz kart na stole, wszystko jest zakryte i potencjalnie oszukane, nawet emocje graczy.

Są jednak na tym świecie kreatury, szulerzy kłamiący nie z pragnienia wygody, czy boskiego kompleksu. Ci ludzie wypowiadają najgorsze z możliwych kłamstw, zlepek słów, w które wierzą tylko głupcy, te dwa słowa, raniące jak najostrzejszy nóż – „będzie dobrze”. 

(Nigdy nie wiem, jak zachować się, gdy ktoś znajomy mówi mi o śmierci kogoś dla siebie bliskiego. Z jednej strony, współczuję mu. Coś dla niego się skończyło – znajomość, relacja… Można popaść w melancholię. Z drugiej, chciałbym pogratulować zmarłemu, że w końcu opuścił ten padół łez, wyzwalając się z przekleństwa, zwanego egzystencją.)

***

Ludzie stali się Bogami – potrafią stwarzać: wznosić monumentalne budowle, maszyny liczące, broń… A to daje im władzę nad życiem i śmiercią. Niepoprawne demiurgi, z mocą sprawczą, lecz bez wszechwiedzy. Zaś to, co za wiedzę uznają, jest tylko marnym wycinkiem całości, niepoprawnie nanoszonym na resztę. Zakładają, że świat jest jednorodny, a przecież zakładają to dlatego, że tego nie wiedzą.

Widuję też (a nawet osobiście znam) ludzi, którzy chcieliby być perfekcyjni. Gdy słyszę, że ktoś do niej dąży, w jakiejkolwiek dziedzinie… Albo okrzyknie się perfekcyjnym! To zwykła gnuśność, niczym nieuzasadniona. Zaprzeczenie obu paradygmatów antropologicznych, po i przed Herderem. Potencja do bycia i wartość samego bycia… Lega w gruzach! Byt pragnący być kompletnym, rezygnuje z kreacji. Skreśla cały swój dorobek, obraca w perzynę pojęcia wiedzy, umiejętności… Aspiracje, jakie by nie były, nigdy nie zawiodą nikogo do perfekcji. Perfekcja to antropologiczna śmierć,

Bo oto jest ten nikły pierwiastek, dzięki któremu jeszcze się ze społeczeństwa nie wyłamałem. Co by nie mówić, w człowieku jest jednak ta “boska cząstka”, która sprawia, że nie jest on absolutnym mrokiem. “Idee są wznioślejsze od katedr”. Wszakże wylądowaliśmy na księżycu! Jednak gdy tylko zaczynam pisać o potencjale ludzkości, wypełnia mnie pomarańczowo-czarna żółć, co oddychać nie pozwala. Ten potencjał nie raz był przyczynkiem do zrodzenia się choćby broni masowej zagłady. Kult siły, który ewolucyjnie wciąż w nas tkwi, wciąż napędza wojny, które kiedyś wyeskalują do tak potężnej batalii, że obrócimy się w perzynę, a ów boska cząstka, zniknie bezpowrotnie, być może z całą planetą… It’s Evolution baby!

Gdyby tylko światem rządziło „wieczne prawo baśni, co karze sobie istnieć dla morału”. Świat uproszczony do granic, zaklęty w bajkę… A może tak faktycznie jest? Może faktycznie rzeczywistość jest mi implikowana do mózgu przez cywilizację wyższego rzędu? A może istnieję tylko „Ja” i popadłem w sen, niczym król Murdas w bajce Lema, śniąc mnogie sny, zmierzam do rozpadu? Ah, od tego zaczęło się moje „filozofowanie”, od zadania sobie pytania „czy jestem w stanie udowodnić istnienie drugiej osoby?”. Czytałem Kartezjusza, studiowałem Gorgiasza, popadłem w solipsyzm. Ten na całe szczęście mi przeszedł, ale ukształtował w pewien sposób moje postrzeganie ontologii. 

Rozważania te powracają w temacie gier wideo, lub ogółem – wirtualnej rzeczywistości. Absolutne zwieńczenie najgorszych snów Platona – jaskinia, wzniesiona rękami człowieka, w której sam dobrowolnie przykuł się łańcuchami.  Medium najpełniejsze, zdolne do przekazania każdej myśli, każdego obrazu, dźwięku… A w perspektywie nawet i bodźców oddziałujących na dotyk, smak i węch. Wirtualna rzeczywistość – niezbędne ogniwo, Strzelba Czechowa, a jednak potrafię sobie wyobrazić scenariusz, w którym zostanie kolejnym zakazanym wynalazkiem ludzkości, wymienianym choćby obok bomby atomowej. 

Podsumowując – genialne bestialstwo. 

Leopold Relikt

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *