Type and press Enter.

CHIŃSKIE BAJKI #3 / KSIĘŻNICZKA KAGUYA

Isao Takahata i jego przygoda z animacją. Wszystko zaczyna się w 1959 roku, gdy po skończeniu prestiżowej tokijskiej uczelni, młody chłopak zostaje animatorem. Kończy się zaś kilkanaście dni temu, 5 kwietnia 2018, po pięćdziesięciu dziewięciu latach animowania, produkowania i reżyserowania. A wszystko co ważne, dzieje się w międzyczasie: legendarny Grobowiec świetlików, kilka innych filmów, przyjaźń i współpraca z Hayao Miyazakim, produkcja jego dzieł, założenie Studia Ghibli… Dziś sięgamy po Księżniczkę Kaguyę z 2013 roku, ostatni film Isao Takahaty.

Pierwsze minuty sprawiają wrażenie, jakbyśmy mieli do czynienia z japońską wersją opowieści o Calineczce: stary i biedny drwal, podczas ścinania bambusów, w jednym z nich znajduje niemowlę, przynosi je do domu i tam, wraz z żoną zajmują się dzieckiem, rosnącym w zaskakującym tempie. Po kilku chwilach raczkuje, niebawem zacznie chodzić i mówić, i tak, w przeciągu niespełna roku stanie się już kilkuletnią dziewczynką.

Ten pierwszy akt to jest piękna oda do natury i do harmonijnego w niej życia. Każda kępa traw pełna jest chowających się w niej stworzeń, na drzewach, jak piękne owoce, siedzą całe chmary ptaków, łąki, lasy, pola i niebo, wszystko tutaj tętni życiem. I wtopienie się w świat następuje tutaj naturalnie, bohaterowie, banda dzieciaków, zdają się nie dostrzegać żadnych różnic między sobą, a przyrodą, w którą się wdzierają. Wszystko przepełnia tutaj sielanka i wielkie piękno. Kradzież melonów, drzewa, kwiaty, osty, kryjówka w wysokich trawach, pogoń za bażantem, ucieczka przed dzikiem i robaki pod kamieniem. Świat to piękno czekające z otwartymi ramionami, w filmie Takahaty człowiek żyje w przyrodzie jako jej część, bez niepotrzebnych granic i różnic.

I gdy już myślimy, że dostaliśmy piękny, minimalistyczny, pełen tęsknoty za jakimś rajem utraconym, traktat o miejscu człowieka w naturze i w świecie, rozpoczyna się główna część filmu. Rodzice dziewczynki, spędziwszy całe życie w nędzy i ubóstwie, pragną dla niej pięknego, królewskiego życia i pragnienie to mogą zrealizować, za sprawą złota znalezionego w kolejnych bambusach (to przecież baśń!). Cała rodzina wyprawia się do stolicy, gdzie odtąd żyć będzie w bogactwie i przepychu, dopasowując się do świata dawnej Japonii.

Tutaj, w wielkim mieście, następuje zderzenie. Kończy się ów rajski okres tętniącego szczęściem świata, jego miejsce zajmuje świat pełen zgiełku, interesów i dziwnych zasad, świat, który każde z nas zna chyba dobrze. Bo mimo zmieniających się czasów i różnych kultur, ludzie pozostają ludźmi, społeczeństwo zaś społeczeństwem. Takahata, ze swoją bohaterką, która w błyskawicznym tempie przekracza kolejne granice wieku, pokazuje życie jako takie. To, jak bolesne mogą być kolejne jego etapy, koniec niemowlęctwa, koniec dzieciństwa, koniec młodości, pokazane jest tutaj jakby pod szkłem powiększającym, wyolbrzymione przez nierealne, bajkowe życie dziewczyny.

Bohaterka jest jak kometa, cwałem przebiega przez życie. Nigdzie nie zagrzewa miejsca, ledwie się zatrzyma, zaraz musi biec dalej. A świat wymaga od niej stałych adaptacji. Wyjście z natury prosto w złożony świat ludzkich gier, wyjście z dzieciństwa w nagłą dorosłość, przerażająca tymczasowość wszystkiego. Nagle zdałem sobie sprawę, że nie patrzę już na idylliczny i błogi pejzaż harmonijnego życia, a na wciąż zmieniający się, wyrywający do przodu strumień, który choć zachwyca, jest jednak groźny, jego tempo zaś zatrważające! Tłumy narzeczonych, ustawiających się w kolejce, walczących o przychylność pięknej księżniczki, nauka obyczajów i rytuałów, konieczność utrzymywania standardów dworskiego życia, wszystko to jest gwałt na duszy zrodzonej z bambusa dziewczyny.

Kaguya (takie imię przyjmuje wchodząc w dorosłość) nagle staje się ciałem obcym w świecie, którego do końca nie rozumie i rozumieć nie chce. Świecie, z którym mocować się nie da. Nie ma od niego także ucieczki, powrót do znanej z dzieciństwa przyrody nie przynosi ulgi, kraina wiejskiego błogostanu także stała się znienacka obca i niezrozumiała. Nie było jej tam tylko przez chwilę, a po powrocie okazało się, że świat, w międzyczasie obrócił się i poszedł naprzód, jest już inny. Nie ma już powrotu do starych miłości, do jakiegokolwiek ukojenia. Ani dla bohaterki, ani dla nas, widzów. Raj utracony musi pozostać rajem utraconym.

Jest tu także pociecha. W swoim ostatnim filmie reżyser pochyla się nad przemijaniem, odchodzeniem, nad zmierzaniem do przodu, ale nie jest w tym gorzki, to nie jest okrutna historia. Takahata wyraźnie pokazuje, że nasza droga do przodu odbywa się wśród piękna i do piękna zmierza.

I wszystko to dopełnia i dopowiada niesamowita oprawa tego dzieła. Minimalistyczne plamy bladych kolorów, wieczne zatopienie w bieli, z której świat wyłania się jakby na chwilę, niebo jak rozlana plama i drzewa malowane pojedynczymi pociągnięciami pędzla, pojawiające się wszędzie grube, grafitowe kreski… A gdy świat rusza przed siebie, w scenach nagłych pogoni, wszystko rozmazuje się, las staje się kilkoma niedbałymi liniami, mijane rzeczy to chaotyczne plamy pojedynczych kolorów… Wszystko to pozwala zajrzeć na drugą stronę, lustra, drugą stronę animacji. Autorzy nie starają się chować za swoim dziełem, pozostawiają wyraźne odciski palców, ciemne linie ołówków, ślady po pędzlach, wielkie i puste białe plamy, które nawet ciemności zalewają światłem. Muzyka Joe Hisaishiego, stałego współpracownika studia Ghibli, to kolejna część składowa tego wielkiego potoku piękna.

kaguya

Całość jest niezwykle spójną opowieścią o tęsknocie, o pędzie świata i o naszym głodzie do zatopienia się w nim. W końcu wprost z niego wyszliśmy, spomiędzy tych traw, ostów, niezapominajek, spomiędzy bażantów, dzików, ptaków i robaków. Nie wiem, do prawdy nie wiem, po co całe to udawanie, że jest inaczej. I nie wiem czy nie jest już za późno. Jesteśmy i zawsze będziemy gośćmi w społeczeństwie, jednocześnie staliśmy się już chyba ciałem obcym również w naturze. Co z tym począć? Co z tym począć? Szczęśliwie, zawsze można iść do przodu, do przodu wśród piękna!

Wasz Paweł M

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *