autor: Marguerite Yourcenar; tytuł: Pamiętniki Hadriana
To proza przejrzysta, łatwa w czytaniu, można pochłonąć „Pamiętniki” w jeden wieczór. Marguerite Yourcenar pisze w pierwszej osobie, narratorem jest cesarz rzymski Hadrian, tuż przed śmiercią opowiada przyszłemu cesarzowi, nastoletniemu Markowi Aureliuszowi (wnukowi poprzez adopcje) swoje życie. To proza niezwykle erudycyjna, pełna bardzo interesujących szczegółów – sama dostałam odpowiedzi na pytania, których nie miałam komu zadać (kiedy oglądałam posag Antinousa w Muzeum Kapitolińskim zastanawiałam się nad gładkością i połyskiem marmuru, w Panteonie zawsze na nowo zaskakuje mnie ponury nastrój tego wnętrza – zaryzykowałabym stwierdzenie, że większość miłośników zabytków starożytności znajdzie tu dla siebie jakąś odpowiedź).
Czytałam Pamiętniki dwa razy, żałuję że z tego pierwszego czytania dwudziestolatki w czasach dawnych, przedinternetowych, nie mam notatek. Z pewnością za pierwszym razem przeczytałam je szybciej, z pewnością wtedy były dla mnie dużo bardziej opowieścią o miłości (dziś raczej o jej destrukcyjnym pierwiastku, o granicach odpowiedzialności za drugą osobę, rozdźwięku miedzy uczuciami, czynami a ich skutkami i, także w tym wymiarze, o przemijaniu). Z pewnością w tym pierwszym czytaniu fascynowała mnie mądrość tej książki, dziś chociaż nie mam bardziej ugruntowanych poglądów (czasami wydaje mi się, że raczej mniej) surowy epikureizm Hadriana wydaje mi się filozofią zbyt samotniczą i zbyt zasadniczą. Sam Hadrian – narrator Pamiętników – nie nazwałby się epikurejczykiem – za to w pewnym momencie określa się jako heraklitańczyk, jest mu też bliska postawa stoicka. Dla osób zainteresowanych filozofią starożytną mogą być „Pamiętniki” fascynującym polem dyskusji.
Dziś najciekawsze w „Pamiętnikach” wydają mi się rzeczy gromadzące się wokół nich:
Niezwykle interesujące dodatki: posłowie, w formie rozrzuconych w czasie zapisków, opisujące powstanie książki oraz przypisy będące de facto subiektywnie opisaną bibliografią.
To co przetrwało dwa tysiące lat. W trakcie czytania oglądałam zdjęcia pozostałości twierdz dackich i majestatyczną Żelazną Bramę na Dunaju. Resztki Antinoupolis przerobione w XIX wieku na cukrownię wydawały mi się może bardziej smutne niż śmierć Anitnousa. Znowu zamarzył mi się tom rycin z kolumny Trajana. Kolejne podróże.
Samo pytanie co można odtworzyć sprzed dwóch tysięcy lat. W Pamiętnikach znajduje się fragment źródła, listu Arriana do cesarza Hadriana z podróży po Morzu Czarnym, fascynujący z wielu względów: na przykład z powodu, o którym wspomina w posłowiu i autorka, że Arrian zwraca się do cesarza jak do przyjaciela, i jest to forma, która nawet dziś w liście do monarchy nie byłaby tak swobodna; fascynujący także dlatego, że doskonale wkomponowuje się w postać, którą stworzyła Yourcenar. List sprawia że wierzymy, że pisarka dokonała cudu przywrócenia minionego.
I jedna część mnie wierzy w tę rekonstrukcję, w ten rodzaj nieśmiertelności, bardzo piękny. Druga część jednak twierdzi że nie ma już słów, które mogłyby opisać Hadriana, że kontekst wszystkiego co mówimy i czytamy zmienił się za bardzo, że odtwarzać (lepiej lub gorzej) możemy tylko rzeczy duże, cykle, wojny, granice, a człowiek, nawet cesarz, to drobiazg[i].
Marguerite Yourcenar jeśli popełnia anachronizmy to świadomie. Antycypuje przyszłość z czego bardzo interesująco tłumaczy się w posłowiu: „Bezstronny analityk spraw ludzkich zazwyczaj bardzo niewiele się myli co do późniejszego biegu wydarzeń; popełnia natomiast wiele omyłek co do samej ich drogi, szczegółów, zakrętów (…) Z grubsza jednak biorąc, jedynie przez pychę, jawną ignorancję i tchórzostwo powstrzymujemy się od dostrzegania w teraźniejszości zarysów przyszłych epok.”
Używa słowa „księgi”, zawsze miałam ochotę poprawić je na zwoje, ale wiem, że ta konwersja służy zacieraniu dystansu. Tylko że mi bardziej przypominała o tym, że nie można ufać słowom, które po dwóch tysiącach lat, znaczą co innego. I że tylko czasem jesteśmy w stanie dostrzec zmianę.
Oczywiście traktowanie „Pamiętników Hadriana” tylko jako książki historycznej jest zawężaniem znaczenia dzieła literackiego. Marguerite Yourcenar właściwie odżegnuje się od terminu historyczny: „Ci którzy uważają powieść historyczną za osobną kategorię powieści, zapominają, ze każdy powieściopisarz, za pomocą właściwych swoich czasom środków pisarskich, interpretuje po prostu pewną ilość faktów minionych, wspomnień świadomych czy nie, osobistych czy nie, utkanych z tej samej materii co historia.”
Ale czy to pisanie odautorskie, jawnie przetworzone przez siebie, szaleńcze (termin romantyczny) i wieloletnie przekopywanie się przez źródła i literaturę w kilku językach nie jest uczciwsze i pełniejsze od pracy większości historyków?
A czytelnik wybierze to co dla niego najważniejsze: czas i przemijanie, miłość, małe nieśmiertelności rzeczy, które przetrwały dwa tysiące lat, mądrość stoików, epikurejczyków, Heraklita, wielkość jednego człowieka, surowe pouczenia, w których ja, czytelnik gruboskórny, widzę tak bardzo ich autorkę.[ii]
Gorąco polecam.
Agnieszka Ardanowska
[i] Czytałam niedawno wybór pism Stendhala – kilka połączonych wolą wydawcy utworów pamiętnikarsko – reporterskich. Proza, która ma dwieście lat. Na polski przetłumaczona koło stu lat temu. Uderzyła mnie płynność słów: straszny czy ohydny zapisane przez Stendhala to słowa o innej historii niż mają ją dziś, nie znaczą tego samego. Dodatkowo Stendhal to pierwsze pokolenie intelektualistów po rewolucji francuskiej, opisujących zmieniony świat starymi słowami. (Zajmuje się na przykład problemami demokracji i populizmu nie posługując sie tymi pojęciami, klucząc i gubiąc drogę w poszukiwaniu właściwych słów.) Progi, które narosły przez dwieście lat są bardzo wysokie, a wydanie nie miało komentarza specjalisty. To była fascynująca lektura, ale bardzo trudna, przebicie się przez stendhalowską ironię było czasem niemożliwe, wymykały mi się implikacje pozornie prostych słów i zdań.
[ii] Marguerite Yourcenar pisze: Gruboskórność tych co twierdzą: Hadrian to pani. Ale nie umiałam uciec od tej analogii. W znakomitej antologii wywiadów „Sztuka powieści” jest i wywiad z Yourcenar – tom 2, kobiecy – gdy go czytam rysy wspólne Hadriana z Pamiętników i tej niezwykłej pisarki mi wydają się bardzo wyraźne.