Type and press Enter.

O Magii i Mieczu. Poul Anderson – Złamany Miecz.

Obrazek inspirowany "Złamanym mieczem"

„Wszyscy śmiertelnicy są szczęśliwsi od przedwiecznych istot lub bogów, jeśli o tym mowa – powiedział – Lepsze jest życie spadającej gwiazdy, która krótko i jasno błyska na ciemnym niebie, niż długie, długie oczekiwanie nieśmiertelnych, mądrych, lecz pozbawionych miłości i radości.” – Poul Anderson, Złamany Miecz

Z powieściami z gatunku miecza i magii (sword and sorcery) obcuję od okresu nastoletniego, co ciekawe jednak – na największych klasyków tego odłamu fantasy trafiłem dopiero będąc w pełni świadomym i rozwiniętym czytelnikiem. Powieści Michaela Moorcocka, Fritza Leibera czy Clarka Ashtona Smitha (świetny cykl weird! Tu mrugam w stronę mojego kolegi Wojtka Moski) przeczytałem więc już po 2, a nawet 3 dziesiątce na karku. Znałem oczywiście sagę o Conanie Roberta Howarda. Czym się ten gatunek charakteryzuje nie będę tutaj rozwijał, bo zainteresowani tematyką na pewno wiedzą, a Ci co nie wiedzą szybko sobie mogą temat odnaleźć w Internecie. W dużym jednak skrócie powiem – miecze, magia, silne chłopy, piękne kobiety i wszyscy skazani na potępienie.

Poul Anderson, Złamany Miecz, Wydawnictwo Vesper, Czerwonak 2025
Poul Anderson, Złamany Miecz, Wydawnictwo Vesper, Czerwonak 2025

Poul Andreson znany mi był dotychczas głównie z książek science-fiction. Zresztą, to chyba one przyniosły mu największą sławę wśród czytelników w Polsce. W kraju nad Wisłą znany był przede wszystkim z opowiadań, w tym niezwykle popularnego Kyrie z antologii Droga do Science-Fiction. To spowodowało, że stał się u nas autorem rozpoznawalnym i zaproszono go na I Polcon w 1985 r. Co ciekawe, zdecydowana większość książek Andersona była i jest wydawana w Polsce już po 1989 r. Wpływ tego autora na światy fantasy jest, w moim odczuciu, niedoceniany. Jedna z jego powieści – Trzy serca i trzy lwy – znacząco wpłynęła na stworzenie świata Dungeons & Dragons. Michael Moorcock w wielu wywiadach podkreślał, że to właśnie proza Andersona wywarła na nim zdecydowanie większe piętno niż innych autorów, którzy rozwijali ten gatunek. Twierdził, że jego najsłynniejszy cykl o Elryku z Melniboné a zwłaszcza przewijający się motyw miecza w jego opowieściach o Wiecznym Wojowniku są bardzo mocno inspirowane właśnie książką Andersona. Hołd oddawał mu także twórca Kane’a, Karl Edward Wagner.

„Zbudźcie się, wodzowie,
Zmarli wojownicy!
Przyzywa was Skaflok,
Runicznym zaklęciem.
Przybądźcie z zaświatów,
Wywołani z piekieł.
Powstańcie, umarli
I odpowiadajcie!”

Złamany Miecz został wydany w Polsce po raz pierwszy w 1991 roku w tłumaczeniu Ewy Witeckiej jako Zaklęty Miecz. Powieść ta, to pierwsza książka autora w świecie fantasy, zwłaszcza w popularnej wówczas formie S&S. Był to jednak gatunek niszowy, znany głównie czytelnikom literatury pulpowej, więc niektóre rzeczy musiały być przez autora wytłumaczone. Dodatkowo, Anderson reklamował swoją powieść jako romans (de facto są w nim silne elementy romansu, które wszak składają się zwykle na różnego rodzaju podania, sagi i legendy), unikając umiejętnie pisania, że jest to też powieść pełna krwi, cierpienia i przemocy, które akurat dla mnie jako oddanego poddanego Conana – stanowią źródło świetnej zabawy w tej książce. Bo nie oszukujmy się – mimo, że Anderson wzorował się na sagach skandynawskich (głównie islandzkich), Złamany Miecz jest przede wszystkim literaturą rozrywkową.

Jak wspomniałem, Anderson czerpie dość silnie z różnego rodzaju legend, podań, baśni i sag. Przeplatają się w tej książce zarówno elementy skandynawskie, jak i irlandzkie, czy angielskie. Nie bez znaczenia ma tutaj pochodzenie samego autora, który był dość silnie osadzony w kulturze duńskiej z której się wywodził. Mało tego, spędził kilka lat swojego dziecięcego życia właśnie w Danii, zaraz przed wybuchem II wojny światowej. Nie jest więc wykluczone, że opowieści, które mógł słyszeć od swoich rodziców zapadły mu w pamięć i które później już w dorosłym i pisarskim życiu wykorzystał, żeby stworzyć książkę, która pozwoliła mu wybić się na arenie międzynarodowej.

Złamany Miecz to opowieść o wiecznej walce dobra ze złem, o uwikłaniu losów ludzkich, boskich i stworzeń mitologicznych, które przeplatają się ze sobą. Przewija się w niej wiele toposów – przede wszystkim walka dwóch braci, skazanych z góry na zagładę, którzy w żaden sposób nie mogą uniknąć przeznaczenia (Kain i Abel?). Ponadto znajdziemy tutaj: Teomachię, ingerencja bóstw w świat ludzi, wykorzystanie mitycznych stworzeń – elfów, trolli, krasnoludów, goblinów. Warto jednak zaznaczyć, że wszystkim tym mitycznym rasom, tak przecież kojarzących się nam ze światami fantasy, daleko do jego odpowiedników w dzisiejszej literaturze tego gatunku. Zdecydowanie bliżej im do ich mitycznych odpowiedników.

„Grób niech się otworzy.
Wychodźcie, o cienie!
Polegli herosi
Leżący dziś w ziemi.
Wystąpcie tu zbrojni
W zardzewiałe miecze
Połamane tarcze
I skrwawione włócznie”

Na uwagę zasługuje samo osadzenie akcji. W pierwszym momencie możemy odnieść wrażenie, że akcja dzieje się w jakiejś wymyślonej przez autora krainie, równoległym świecie, jest osadzona w mitologicznych domenach. Nic bardziej mylnego. Akcja Złamanego Miecza dzieje się we wczesnośredniowiecznej Anglii i w państwach Skandynawskich – głównie Danii i Norwegii, prawdopodobnie w okolicach X/XI wieku. Skąd to wiemy? Stare bóstwa są zastępowane przez nowego, jednego boga – Białego Chrystusa. Wielokrotnie starzy bogowie – Odyn, Thor – wspominają, że ze względu na pojawienie się Chrystusa oni popadają w zapomnienie i co raz mniej osób do nich się modli i prosi o ich łaski. Anderson opisując gigantyczne bitwy pomiędzy elfami i trollami zwraca uwagę, że wśród mieszkańców Anglii są one zauważone w dość specyficzny sposób – choruje bydło, dzieci zaczynają płakać, ludzie odnajdują rozorane polany, gdzie żerują kruki zjadające dziwne ścierwo. Nie widzą natomiast samych walk, które w pewnym momencie ogarnęły przecież całe Wyspy Brytyjskie. Centralnym wątkiem jest wojna pomiędzy elfami i trollami. Wśród elfów znajduje się Skaflog, syn człowieka Orma, porwany po urodzeniu. W świecie trolli odnajduje się natomiast jego „brat” Walgard, który jest podrzutkiem – synem trollicy i elfa, człowiekiem pełnym nienawiści i pogardy. Ich walka, niczym biblijne starcie Kaina i Abla, będzie nam towarzyszyć przez całą fabułę.
Charakterystycznie jest też prowadzona akcja w powieści – z góry w zasadzie możemy się spodziewać, znając mechanizm tworzenia się legend, bądź też znając skandynawskie sagi, jak to wszystko się skończy. Kiedy bogowie i mityczne stworzenia mieszają się do świata ludzi – nic z tego dobrego nigdy nie wyniknie. Nie chcąc nadmiernie zdradzać fabuły, wyjaśnię tylko czym jest ów złamany miecz. To artefakt, stanowiący oś powieści i klucz do niej. Z jednej strony bohater, który ma się nim posługiwać – Skaflog – otrzymuje go praktycznie przy swoim urodzeniu, odbywa się to jednak w charakterystycznych okolicznościach, wskazujących nam do czego doprowadzi przyszłe jego użycie.

„Kto śmie wstrząsać grobem
I wzywać mnie z niego
Runicznym zaklęciem,
Abym powstał z martwych?
Bój się naszej zemsty,
Nieznajomy człecze.
Pozwól, niech umarli
Leżą w swej ciemności.”

Powieść Andersona nie jest czymś niezwykle odkrywczym. W kontekście powstających w tych czasach i nieco wcześniej literaturze pulpowej, która na światło dzienne wyciągała różnych pisarzy S&S, jest ona jedną z wielu tego typu pozycji. Niemniej, czytanie jej sprawia naprawdę dużo przyjemności. Chciałbym kiedyś pokusić się i spróbować sił z oryginałem, bo podobno warstwa językowa jest również niezwykle w tej książce istotna. Chociaż tłumaczka zrobiła świetną robotę, nie da się przecież oddać wszystkich niuansów, które Poul robił, żeby uwstecznić tekst i jeszcze bardziej uwiarygodnić jego „średniowieczny” rodowód.
Na koniec wspomnę tylko, że autor napisał tę powieść w dwóch wersjach – pierwsza, ta którą dostarczyło nam wydawnictwo Vesper to tłumaczenie wersji z roku 1954 – dużo bardziej brutalne, krwawe, zdecydowanie bardziej będące mieszanką skandynawskich sag z pulpowym zacięciem znanym nam chociażby z Conana. Kolejna wersja to wydanie z roku 1971 i co ciekawe – przez wiele lat to właśnie ta druga wersja była zdecydowanie bardziej popularna, także ze względu na samego autora, który twierdził, że dzisiaj już by nie napisał tej książki tak jak napisał ją blisko dwadzieścia lat wcześniej (a jest w ogóle taki autor?). Wersja z roku 1971 była bardziej ugładzona, więcej rzeczy doprecyzowano, zrezygnowano z niektórych dopowiedzeń – już przecież niepotrzebnych w dobie funkcjonowania gatunku fantasy i jego dość dużej (i wciąż wówczas rosnącej) popularności. Dopiero w początkach XXI wieku powrócono do pierwotnej wersji. Na polskim rynku, jeżeli się nie mylę – oba dotychczasowe wydania tej powieści to tłumaczenia wersji z roku 1954.

Mateusz „StrongSilentType”

Wszystkie cytaty użyte w tekście pochodzą z P. Anderson, Złamany Miecz, Czerwonak 2025.

Za powieść do recenzji dziękuję Wydawnictwu Vesper.

Przy pisaniu tekstu korzystałem z prac:
https://www.blackgate.com/broken-in-two-poul-andersons-two-versions-of-the-broken-sword/
R. Nawrocki, Baśń ze starej ojczyzny [w:] P. Anderson, Złamany miecz, Czerwonak 2025, s. 364-383.

 

Przy czytaniu książki i pisaniu tekstu słuchałem:
Blind Guardian – Imaginations from the Other Side
Visigoth – Conquerors Oath
Erang – Within the Land of My Imagination I am the Only God
Moongates Guardian – The Wind Over the Green Hills
Moongates Guardian – Leave the Northern Mountains

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *