Type and press Enter.

O możności samodecydowania

W tym kraju od najdawniejszych czasów śmierć samobójcza jest po prostu formą, nie trzeba wcale mieć motywacji, powodów ani czuć się winnym, żeby się zabić. Ci, co żegnają odchodzącego na tamten świat, też specjalnie nie próbują dociec, dlaczego tak się stało, tylko zgodnie z obowiązującą formą odprawiają obrządki żałobne. Owszem, w niektórych kręgach z lubością roztrząsa się koncepcję śmierci, ale to nie kręgi umierają, tylko poszczególni ludzie. Ludzie mogą mówić, co im się podoba, tylko dlatego że żyją. Dopóki żyją, mogą rozpaczać nad bezsensownością takiej śmierci, mogą próbować zgłębić jej istotę. Umarli zaś milczą. Żywym nikt nie zabroni traktować ich milczenia jako ironii lub żartu. Podobnie jak umierającym nikt nie zabrania umierać. Samobójstwo to czysta forma [1]. Ale czy tę czystą formę można jakoś napełnić treścią? Wydaje się, że właśnie na to pytanie stara się odpowiedzieć główny bohater powieści Wyrok śmierci na życzenie, książki autorstwa Masahiko Shimady, z której pochodzi przytoczony cytat.

Protagonista, Yoshio Kita to młody człowiek, który pewnego dnia postanawia umrzeć. Wychodząc z założenia, że (…) od samego początku wiadomo, skąd wzięliśmy się i do jakiego końca zmierzamy [2], Yoshio podejmuje decyzję, by samemu wyznaczyć datę oraz sposób swojej śmierci. Odwołując się do analogii 7 dni, których wg Biblii Jahwe potrzebował, by stworzyć świat, mężczyzna dochodzi do wniosku, że siedem dni to wystarczająca ilość czasu, by zamknąć wszelki ziemskie sprawy. Kita decyduje się, by (…) przeżyć sensownie i efektywnie pozostałe mu chwile [3] – wiąże się to z realizacją od dawna pielęgnowanych fantazji, wyrastających na pulchnej glebie rzeczy zakazanych, niedozwolonych czy niemoralnych, ale także z folgowaniem sobie poprzez drobne przyjemności i stosunkowo proste uciechy. Ponieważ to decyzja o pozbawieniu się życia przychodzi pierwsza, Yoshio potrzebuje czasu do namysłu, by zastanowić się nad swoimi marzeniami i planami, które warto by przybrać szatami realności. Wyznaczony okres okazuje się bardzo płodny w rozważania i refleksje, poświęcone głównie sensowi ludzkiej egzystencji, ale to także czas niezwykłych przygód i równie nieszablonowych postaci, które zjawiają się na życiowej ścieżce młodzieńca. Zdradzenie się ze swoimi zamierzeniami przypadkowo poznanemu mężczyźnie otwiera puszkę Pandory, w rezultacie czego sytuacja, której panem był Yoshio stopniowo wymyka mu się spod kontroli.

Protagonista przekonuje się, że człowiek to istota społeczna, która chcąc czy nie chcąc musi wchodzić w interakcje z innymi. Bańka anonimowości i samotności jest skorupą, którą bardzo łatwo roztrzaskać, tym bardziej, że nasza współczesność przesycona jest pogonią za rzeczami epatującymi – każdy temat przyciągający i przykuwający chociaż na moment ludzką uwagę jest dobry, bowiem w parze z atencją idą pieniądze. Pod tym kątem książka Masashiko Shimady ciekawie uświadamia, że nie istnieje pole ludzkiej działalności, które pośrednio lub bezpośrednio nie wiązałoby się z mamoną i jej toksycznym wpływem. Nawet śmierć jest potencjalnym źródłem dochodu, jeśli tylko dobrze wykorzystać drzemiące w niej możliwości. Na własnej skórze doświadcza tego Yoshio Kita, który odkrywa sieć odnóg biznesu kręcącego się wokół zgonu – telewizja, firmy ubezpieczeniowe, transplantacja organów, itd. Masashiko Shimada bardzo obrazowo, a przez to nieco szokująco i bezpardonowo, udowadnia, że pieniądz tak mocno wrósł w naszą cywilizację, że niezależnie od tego czy się nam to podoba, czy nie, towarzyszy nam na każdym kroku naszej ziemskiej bytności. To właśnie pieniądz okazuje się gwałcicielem naruszającym duchowy spokój Yoshio Kity (spokój wynikający z podjęcia ostatecznego postanowienia) – jako człowiek z wyrokiem śmierci na życzenie (etymologia tytułu jest znacznie bardziej rozbudowana, ale jej przytoczenie wiązałoby się ze zdradzeniem zbyt wielu interesujących szczegółów fabuły), protagonista nie może odpędzić się od całego roju osobników, zakłócających jego prywatną przestrzeń.

Książka Masashiko Shimady bardzo dobrze uzmysławia, jak kapryśna i przewrotna potrafi być fortuna. Główny bohater, dotychczas wegetujący gdzieś na marginesie powszechnej świadomości, planuje permanentnie odsunąć się od społeczeństwa i tuż po tych drastycznych ustaleniach, przy bardzo niewielkim udziale własnym zostaje omotany całą siecią lepkich i niebezpiecznych relacji, uniemożliwiających wprowadzenie w życie swoich koncepcji. Zatem Yoshio Kita znajduje się w dokładnie przeciwstawnym położeniu niż choćby protagoniści dzieł Kōbō Abe, którzy na ogół zostają wypchnięci poza granice świata, do jakiego wkraczają, nie będąc w stanie przyswoić sobie jego zasad. Wspólnym elementem jest natomiast próba ubezwłasnowolnienia niepokornych jednostek, usiłujących wyrwać się z kieratu większości. Gdyby przyjąć, że owa większość jest uosobieniem złośliwego losu, bezczelnie chichrającego sobie z naszej ludzkiej nieporadności, utwór można potraktować jako konstatację, że życie ludzkie to ciąg nieustannych psikusów, płatanych nam, śmiertelnikom, przez siły pozostające poza naszą kontrolą. Z tego względy nigdy nie powinniśmy pławić się w blasku chwały i miłośni własnej, wynikających z przeświadczenia, że w pełni panujemy nad zachodzącymi wokół nas wydarzeniami, bowiem na ogół właśnie wtedy w sposób zupełnie niespodziewany nasza egzystencja zostaje wywrócona do góry nogami, a my sami okazujemy się jedynie pyłkami, targanymi wichrami kapryśnego fatum.

Pozycja Masashiko Shimady kojarzy się również z prozą Harukiego Murakamiego. Podobieństwo przejawia się przede wszystkim w kreacji głównego bohatera, bowiem zarówno w przypadku Wyroku śmierci na życzenie jak i dzieł Murakamiego jest on szarym osobnikiem, który niczym szczególnym nie wyróżnia się z otaczającego go tłumu. Jedyną cechą, jaką można uznać za godną uwagi jest zdolność wysłuchiwania innych – Yoshio Kita, tak jak Tōru Okada (Kronika ptaka nakręcacza) czy narrator znany z tetralogii Szczura (w skład której wchodzą Słuchaj pieśni wiatru. Flipper roku 1973, Przygoda z owcą oraz Tańcz, tańcz, tańcz) to mężczyzna zbierający cudze historie, rodzaj naczynia, do którego inni wlewają swoje opowieści. Monotonia egzystencji protagonisty zostaje przerwana w chwili, gdy z budowli nudy i powtarzalności zostaje wyciągnięty przypadkowy element. Dla Tōru Okady jest to zniknięcie kota, dla bohatera Przygody z owcą – przysłanie pocztówki z odległej wyspy Hokkaido od dawnego przyjaciela, a w sytuacji Yoshio Kity jest to wydany na siebie wyrok śmierci. Zmiany wywołują lawinę wydarzeń, które przenoszą czytelnika w świat przywodzący na myśl ułudę, miraż, fantasmagorię.

Wyrok śmierci na życzenie to pozycja, która bardzo dobrze ukazuje prawdę, że pieniądz uprzedmiotawia. Społeczeństwo konsumpcyjne pełne jest ludzi, którzy (…) sprzedają wszystko, co wpadnie im w ręce i da się sprzedać. A to, czego się nie da sprzedać, ma (…) również swoją cenę [4]. Doznania duchowe, rozważania metafizyczne zastąpione zostają płytkim hedonizmem, biernym przyjmowaniem bełkotliwej papki sloganów i prymitywnych bodźców, zaspokajających najniższe potrzeby. Zaplątanie się w pajęczynę tego typu relacji skutkuje tym, że człowiek zyskuje pozorną wolność i niezależność, które jednak szybko rozwiewają się niczym dym, gdy tylko przestaje się przestrzegać uświęconych przez tradycję zasad i konwenansów.

Reasumując Wyrok śmierci na życzenie to pełna humoru i naznaczona absurdem fantasmagoryczna opowieść o człowieku, który pragnie dokonać swoistej ekspiacji poprzez odebranie sobie życia. Książka pozwala spojrzeć na samobójstwo z zupełnie innej niż europejska perspektywy, co umożliwia głębsze wniknięcie w meandry japońskiej kultury. Dzięki powieści Shimady czytelnik może dostrzec wielowymiarowość śmierci zadanej sobie z własnej ręki, która jawi się jako forma oczyszczenia, wyraz niezależności (choćby pozornej) czy akt buntu i oporu wobec tłamszącej woli ogółu.

Ambrose

————————————————————————————
[1] Masahiko Shimada, Wyrok śmierci na życzenie, przeł. Barbara Słomka, Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa 2004, s. 10
[2] Tamże, s. 8
[3] Tamże, s. 12
[4] Tamże, s. 129

 

P.S. Tekst ukazał się wcześniej na blogu: klub-aa.blogspot.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *