FIASKO – 1987. Zacznijmy z przytupem, czyli: Absolutne Mistrzostwo w dziedzinie HARD SF. Chwilami VERY HARD!
Ostatnia taka powieść Lema i finalna kwintesencja jego poglądów na temat Kontaktu. Ta książka to prawdziwy ogrom filozoficzno-technologicznych spekulacji w tymże właśnie temacie. Rozważań prowadzonych i wyłożonych w świetnie przemyślanej, atrakcyjnej fabule i klimacie stuprocentowej, „genuine” Science-Fiction.
A doświadczać tego wszystkiego możemy na bardzo wysokich pułapach gatunku. Na wysokościach chwilami aż nadto wręcz górujących nad samą fabułą powieści. Gęsto używane dość ciężkie naukowe i pseudonaukowe słownictwo wymaga chwilami samozaparcia i odporności na takiego rodzaju literackie przygody. Dla miłośników prozy Lema jest to niby zjawisko nierzadkie, a zupełnie powszednie, dla pozostałych jednak może być ciężej strawne i utrudniające radość obcowania z tym dziełem.
We Fiasku problematyka główna po raz kolejny i w najbardziej chyba dobitny sposób przekonuje nas o głębokiej niewierze Autora w sukces Porozumienia Braci w Rozumie. Kontakt i jego próby doprowadzone tutaj do skrajnej ostateczności, niemal absurdu – poznanie i zrozumienie nawet za cenę unicestwienia – przynoszą totalną klapę. Tytułowe i ponure fiasko.
Autentycznie wszak Obcego zrozumieć i poznać się najwidoczniej nie da. Tym bardziej, gdy dość niespodzianie jedna ze stron tego zwyczajnie nijak i ni cholery nie chce! Co do Kwintan i ich zachowania załodze Hermesa pozostają zatem tylko wielopiętrowe spekulacje.
W wyśmienitym Niezwyciężonym ludzcy bohaterowie po wymianie potężnych ciosów i razów ostatecznie ustępują i wycofują się z planety zamieszkałej przez inteligencję o sztucznej naturze, gdyż nie sposób się z nią porozumieć.
We Fiasku natomiast człowiek nie chce, nie może lub nie potrafi dać za wygraną i już wbrew logice, gwałcąc zasady zdrowego rozsądku i moralności, niesie zagładę i genocyd cywilizacji Kwinty.
W sukcesie Misji nie pomoże ani potęga technologiczno-militarna Ziemian, ani superkomputer GOD. Tym razem to Człowiek – wraz ze swym Rozumem i Nauką – okaże się ułomny i poprzez różnego rodzaju uwarunkowania niezdolny po raz kolejny i ostateczny u Lema do Kontaktu.
Powieść to i filozoficzna przygoda wybitna bez dwóch zdań. A nawet godna miana arcydzieła gatunku SF! Dla mnie jednak lektura Fiaska lekkonośną w swej formie całkiem nie była i przez to – trochę z bólem, ale jednak – swą ocenę muszę jej obniżyć aż do.. 9,5/10!
ASTRONAUCI – 1951. Tu dla odmiany bardzo wczesna powieść Lema, zapoznana przeze mnie po raz pierwszy już ze 25 lat temu, niezmiernie pozytywnie zaskoczyła mnie czytana całkiem niedawno, bo Roku Pańskiego 2016!
By móc się nią jednak w pełni cieszyć, rzeczą podstawową jest aby odfiltrować cały przymusowo zawarty w niej silnie prokomunistyczno – antykapitalistyczny ładunek moralizatorski, który rzecz jasna nie mógł tutaj przetrwać próby czasu, ale w latach 50-tych był niestety zwyczajnie niezbędny.
Czy zatem tak przecedzona treść książki, napisanej blisko 65 lat temu, może nieść sobą jeszcze jakąkolwiek SFantastyczną rozrywkę na poziomie? Ano może i jak dla mnie niesie! Gdyż jak na poważny debiut Autora w tej materii to stwierdzić muszę, iż jest naprawdę nieźle!
I jasne, że chwilami jest staroświecka w stylu, że niektóre pomysły Lema wydają się niedorzeczne, że Wenus to i tamto! Czytelnik świadomy tego co czyta, przejdzie jednak nad tym rychło do porządku dziennego. Bo liczy się tutaj tylko i wyłącznie niesamowita, staroszkolna fantastyczna przygoda, okraszona obficie nauką! Poziomu rzecz jasna lat pięćdziesiątych, lecz o potrzebie świadomości czytelnika już chyba wspominałem?
Prawdziwy kult Nauki i Naukowców, którym opisany świat w tej powieści jest wprost przesiąknięty, jest cudownie nostalgiczny i krzepiąco-budujący! Owszem, jak poza fikcyjna rzeczywistość pokazała, jest też i kultem trochę naiwnym i utopijnym, ale czyż mimo wszystko nie czyni to ją właśnie wiarą.. piękną?
Astronauci niespodziewanie okazali się dla mnie prawdziwie smacznym kąskiem. To przecież pierwsza u Lema wyprawa w gwiazdy! Wyprawa na inną planetę w poszukiwaniu innego, obcego życia. I to co faktycznie jest obce, po raz pierwszy Autor oczami swych bohaterów – pilota oraz gromady naukowców – próbuje nam opisać.
Reasumując zatem bez zdradzania wątków fabularnych: pierwsza, klasyczna wyprawa kosmiczna, obcość innej planety w opisach, oświecenie bohaterów nauką i prawdziwa siła z niej płynąca, oraz sugestywna przestroga przed bronią masowej zagłady (kto mieczem wojuje..), to wszystko w połączeniu z naprawdę nieźle poprowadzoną akcją, czyni w mojej opinii lekturę „Astronautów” pełną fantastycznej wartości aż do dziś!
Po nałożeniu odpowiednich filtrów przeczytać ją to zwyczajny mus! KLASYK SF. Zachwycać się nim może nie trzeba – ale nie znać to już grzech! I to niewybaczalny! A ode mnie: 8/10!
Kapitan MO
Ilustracja w tle: Stanisław Lem
Okładki: Stanisław Lem, Fiasko, Wydawnictwo AGORA, 2010; Stanisław Lem, Astronauci, Wydawnictwo AGORA, 2009