Type and press Enter.

Krwią kamień. Kilka słów o tegorocznej laureatce Nagrody Nike

Na Bronkę Nowicką, laureatkę tegorocznej Nagrody Nike, tuż po ogłoszeniu werdyktu spadło więcej głosów krytycznych niż pochwał. Jedna z najważniejszych polskich krytyczek literackich Justyna Sobolewska na swoim blogu opublikowała wpis, w którym przekonuje, że nagroda dla autorki Nakarmić kamień to „jeden z gorszych werdyktów od lat”. W tym głosie – mającym formę sprawozdania z wydarzenia, jednak pisanego lekkim, felietonowym stylem, Sobolewska nie ukrywa rozgoryczenia – sądzi, że były w finałowej siódemce książki lepsze, na Nike zasługujące bardziej.

Jednak czy odbieranie książce Nowickiej walorów, które niewątpliwie posiada, czy deprecjonowanie „nieustannego przymusu metaforyzacji i formy przypowieści”, co krytyczka uważa za „duży problem” – jest uzasadnione i obliguje do podważania werdyktu kapituły nagrody?

Ile razy trzeba przeczytać Nakarmić kamień, aby dostrzec w książce duży potencjał i moc wyobraźni, która doskonale (z kilkoma wyjątkami) wchodzi w umysł dziecka albo raczej powraca do tego, co zostało przeżyte i, z wydźwiękiem smutnym, a ileż prawdziwym, odkrywane jest na kolejnych stronach książki?

Myślę, że trzykrotne czytanie pozwala odszukać kolejne warstwy naprawdę wartościowej prozy poetyckiej, a również na odrzucenie zarzutów o epigoństwo, które również pojawiają się na blogach krytyków. Nakarmić kamień otwiera spis treści – jak katalog rzeczy; łatwo dojść do przedwczesnego wniosku, że będzie to kolejna książka, w której przedmioty mają miejsce niejako uprzywilejowane wobec świata ludzi. Jednak jest inaczej. Po dedykacji „Niemożliwemu” następują pierwsze słowa niezatytułowanego rozdziału: „Smutek mnie uczy, że służę do życia (…) – W zasadzie jesteś sobie potrzebna prawie do niczego”, mówi. A więc wejście do świata naprawdę dalekiej metafory następuje już na początku; autorka to, co zapowiedziała spisem treści, nieco dezawuuje. Otwiera nam katalog z rzeczami, których nadrzędnymi cechami jest metafora i poetycka wizja świata.

Kolejne rozdziały to ciągła sztuka dobrej metafory. Niemocno zaakcentowany podmiot zdania rozpoczynającego pierwszy rozdział, każe nam czytać uważniej. Smutek spaja się z dzieckiem, którego imaginarium jest codzienne, smutne, rozpaczliwie w poszukiwaniu sprzymierzeńców w życiu samotne. Dziecko, dziewczynka, konstatuje fakty, niejednokrotnie mocno naturalistycznie, czasami wręcz odpychająco werystycznie: „Po skórze da się toczyć szare wałki brudu. (…) Za paznokciami jest masło, w które wchodzą drzazgi”. Uważam to za istotny walor Nakarmić kamień.

Podobnie jest w książce Nowickiej ze śmiercią, brutalnością i z przemijaniem osób (rzeczy są niezmienne). Dziadek nie umiera. On „kilka dni później ma ręce z wosku” – dziewczynka zobaczyła być może w blasku światła spojone różańcem dłonie dziadka, skórę, która się naprężyła, aby za niedługo uschnąć. Swoją drogą – o dziadku stanowiły rzeczy, które zakładał na swoje ciało – „opakowanie”. Dziecko wybiera stary, spocony dziadkiem sweter na pamiątkę. Kiedy zostaje wyprany i wysuszony, ta cecha, która dla dziewczynki najmocniej stanowiła o wspomnieniu zmarłego, a więc zapach, ulatuje. „Nie chcę tego swetra, już nie”. Dziewczynka karmi wspomnienie o bliskim zmarłym. Słodzi mu herbatę. Będzie to robić długo, „aż wyczerpie się cały cukier świata”. Ujmuje mnie takie rozmyślanie o śmierci.

nakarmic_kamien_04

Smutek, który staje się głównym współtowarzyszem dzieciństwa dziewczynki, „ciąży”. „Pracą smutku jest przyjść i być. Nic więcej. Reszta należy do człowieka – jeśli go podejmie, smutek się utuczy jak toczona śnieżka. Oblepi każdą myślą” – zdanie to brzmi jak zaczyn do rozmyślań na temat depresji, jest w nim dużo prawdy – każda myśl, pochwycona zbyt łapczywie przez chłonny świata umysł dziecka, może stać się przyczynkiem bardzo w późniejszym, dorosłym życiu, uporczywych problemów. Tu jest opowiedziane, obudowane mikrohistoriami rzeczy, które poznaje dziecko. Ale smutek, bohater tej książki, nie przestaje być. „Kula smutku pasie się na mroźnym słowie niemożliwe”. Jest.

Niedługo później znajduje przyjaciela. Jest nim kamień. Odtąd spróbuje go nakarmić, dać mu nieco ciepła. Będzie nosić go pod językiem. Przykładać do różnych rzeczy. Ale żadnej z nich nie ubędzie, znaczy – nie smakują kamieniowi. W końcu poprosi o spodek, z którego pije mleko kot. Swoją dziecięcą, niewinną dłoń przyłoży do szkła. Nazbiera krwi w koci spodek. Ale kamień nie pije krwi. Nie je chleba. Dziecko „boi się, że on umrze, bo nic nie je”. W końcu zacznie nosić go pod językiem, gdzie poczuje jego fakturę i da mu nieco ciepła: „Wyżywi kamień czymkolwiek, co przejdzie przez zmysły”.

Smutek powraca literalnie w rozdziale Statek. Zapyta: „Jak to jest, (…), że ty w ogóle nie potrafisz płakać?”. Postanawia to sprawdzić. Nauczy dziecko, które ma już przyjaciela, płakać. „Teraz nauczę cię, jak się płacze. Jeśli tego nie pojmiesz, możesz utopić się w sobie”. To znamienne – dziecko zostaje nauczone płaczu niedługo przed tym, kiedy powie nam, że „ojciec nosi w kieszeni czerwony kłębek. Lubi namotać na niego nitkę czyjejś krwi. Ten kłębek go świerzbi. Właśnie go wyjmuje”. To drugie wspomnienie o przemocy domowej, której dziewczynka doświadcza. Jest mocne i celne, jak ciosy ojca. Nie pozwala tego pominąć. Zmetaforyzowany opis przemocy to kolejny walor tej książki. Oraz jej zakończenie, nietrudno domyślić się, że kula smutku będzie pasła się dalej, aż do ostatniej strony, aż do momentu utraty przyjaciela, wrzuconego do studni przez sadystycznego ojca.

Dziewczynka dorasta pozbawiona przyjaciela. Dorośli wychodzą, kiedy myje się w wanience w kuchni. Książka kończy się, opowieść zostaje z nami. Nie jest to, jak słusznie przyznała Sobolewska, najlepsza książka ubiegłego roku. Ale, uważam, nie zasługuje na tyle wulgarnej krytyki, która na nią spadła. Nowicka ma doświadczenie w innych niż literatura dziedzinach sztuki. Nike to ogromne wyróżnienie, tym bardziej za debiut, ale nie sądzę, że za kilka lat uznamy Nakarmić kamień za jej najlepszą książkę.

Marcin

Ilustrujące tekst zdjęcia, pochodzą z materiałów promocyjnych, bezpośrednio ze strony Biura Literackiego, biuroliterackie.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *