Type and press Enter.

Gaśnięcie / Łzy mojego ojca i inne opowiadania / John Updike

Każdy zbiór opowiadań, to są poszukiwania. W Łzach mojego ojca szukałem trzech rzeczy. Pierwsza to standardowe pytanie – co łączy te opowieści? Co sprawia, że znajdują się w jednym miejscu, sąsiadują ze sobą na przestrzeni kilkuset stron? Ktoś wybrał je z wielu innych?, a może zostały spisane z myślą o wspólnym zamknięciu w jednym tomie? Jaki jest klucz, jak przez nie przejdziemy? To rzecz pierwsza. Druga to sam Updike, którego nie czytałem nigdy, o którym pojęcia nie miałem. Przed lekturą narzuciłem sobie zakaz szukania czegokolwiek na jego temat, tak by podejść do jego słów, nie znając nawet jego twarzy. I pytanie trzecie – dostałem tę książkę od przyjaciela – co sprawiło, że to właśnie ona, nie inna trafiła w moje ręce?

Na jedno z tych pytań odpowiem, resztę pozostawiam dla siebie.

___________________________________________________

Wiele z opowiadań dzieje się w podróży. Postaci zwiedzają miejsca sobie obce, czują się w nich niepewnie i niekomfortowo, często prowadzi do to pewnych sytuacji, wyładowań tłumionych napięć, większej niż zwykle szczerości. Jest zatem podróż i miejsce u Updike’a narzędziem pewnej przemiany, katalizatorem relacji.

Inne opowiadania znów stawiają na miejsce – toczą się w naturalnych środowiskach bohaterów. Ale i tutaj zachodzą ważne interakcje między postaciami i miejscami. Odnajdują się one jakby na nowo we własnej przestrzeni, poznają coraz to nowe jej aspekty – odkrywają nieznaną wcześniej przeszłość, mierzą się ze wspomnieniami, przeżywają w nich nowe sytuacje, miejsca są więc nie tylko świadkami ale zrazem uczestnikami ważnych wydarzeń w życiach opisywanych postaci.

Trzecim rodzajem miejsc, które pojawiają się w zbiorze, są miejsca do których się wraca. Dom, z którego przed laty się wyprowadziło, rodzinna miejscowość, okolica wielokrotnie odwiedzana w przeszłości. W miejsca te ciągną bohaterów różne powody – zjazd klasowy, pogrzeb, wspomnienia, próby odbudowy, poskładania przeszłości. Bohaterowie, jak kule wprawione w ruch, toczą się bezwładnie po torach wytyczanych im przez otoczenie. Stare miejsca budzą stare emocje, stają się okazją dla nowego na siebie spojrzenia.

Obce miejsca, miejsca dobrze znane i miejsca do których wracamy, są więc w Łzach mojego ojca czymś na kształt dodatkowego bohatera, pokornie milczącego, nie dającego się we znaki, stale jednak obecnego. To niemalże aktywny uczestnik każdego z opowiadań. Punkt wyjścia, miejsce akcji, pretekst dla ważnych, zachodzących w nim przemian i odkryć.

Dość mocno kontrastuje to z samymi bohaterami. Bo o ile przestrzeń, jako bohater, jest niezmienna, stała i może świecić przykładem, o tyle bohaterowie przechodzą ciągłe zmiany. Albo są tuż po niej, albo jakąś zmianę wspominają, albo są w jej trakcie. Rozstają się, mają romanse, wracają do starych miłości. Przeważa tu jednak rozpad, pewnego rodzaju przekonanie, że nasza obecność, nasze przeżycia, emocje i doświadczenia, są czymś, co nie tyle jest, a zaledwie się zdarza. My sami jesteśmy czymś, co zaledwie się zdarza. A miejsca wokół trwają niezmienne, jakby niewzruszone naszą obecnością. Niebo przetacza się nad nimi to samo i ziemia pod naszymi nogami wciąż ta sama… Na jesień wieje, na wiosnę kwitnie, a my szumimy gdzieś pomiędzy, odkładamy się ledwie zauważalnym osadem na powierzchni odwiedzanych miejsc.

___________________________________________________

Łzy mojego ojca pożegnalnym zdaje się tytułem autora, wydane w roku jego śmierci. I ten ton mijania i refleksja nad mijaniem dźwięczą tutaj wyraźnie, choć Updike nie narzuca ich nam nachalnie, delikatnie sugeruje, to tu, to tam, w jakimś spojrzeniu, w jakimś zdziwieniu, choć częściej w spokojnym, pozbawionym żalu patrzeniu w przeszłość.

Wasz Paweł M.
Ilustracja: Salvador Dali, Samotność (obraz wykorzystany na okładce rebisowego wydania, które czytałem)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *