Type and press Enter.

Wielka Trójca Janusza Zajdla / Paradyzja

Paradyzja, wydana po raz pierwszy w 1984 roku, jest powieścią krótką, acz niezwykle treściwą i pełną socjologiczno-fantastycznej materii. Jest absolutnie cudowna i – po raz kolejny – mistrzowsko alegoryczna. Ale to również, u tego Autora, odnaleźć możemy w standardzie.

Ziemski wysłannik, pisarz – Rinah Devi, po sześcioletniej, anabiotycznej podróży na frachtowcu Regina Vacui, przybywa na tytułową Paradyzję. Twór sztuczny, sporych rozmiarów satelitę, krążącego gdzieś (lecz nie wiadomo gdzie) wokół planety Tartar, w gwiazdozbiorze Psów Gończych. Ten kompleks połączonych ze sobą dwunastu cylindrycznych kontenerów, stanowiących orbitującą Paradyzję, zamieszkuje gigantyczna już populacja, bo około 150 milionów ludzi, potomków niedoszłych kolonistów planety Tartar.

Niedoszłych, gdyż w pierwotnej ewaluacji i ocenie życiodajnych warunków na tej planecie był poważny błąd, uniemożliwiający osiedlenie się tym ludziom na jej powierzchni. No, przynajmniej tak brzmiała oficjalna informacja i wersja niejakiego Carlosa Jose Cortazara – przywódcy tych pechowych i nieszczęsnych osadników. 

Postanowiono jednak szat nie rozdzierać i założyć swą wymarzoną kolonię. Na orbicie, opływającego w niemal nieprzebrane, naturalne bogactwa, Tartaru! Tak powstała Paradyzja, ogłosiła niezależność od Ziemi i od ponad już stu lat, jest ściśle, szczelnie i tajemniczo izolującą się, sztuczną planetą.

Rinah, z czterotygodniową paradyzyjską wizą w ręku, mieszka i poznaje ten zamknięty i jedyny w swym rodzaju świat. A ze swych obserwacji i zebranych tam informacji, zamierza stworzyć książkę. 

„Ilekroć coś wyda Ci się dziwne, przypomnij sobie gdzie jesteś, i zamiast się dziwić, spróbuj zrozumieć.”

paradyzja-b-iext44048914

Ta kolejna, zajdlowska antyutopia, jest kolejnym zajdlowskim majstersztykiem! Świat, który oglądamy i oceniamy oczami ziemskiego wysłannika, jawi nam się dwojako. Jest habitatem nade wszystko nastawionym na bezpieczeństwo i przetrwanie swoich obywateli. Temu imperatywowi podporządkowane jest tam całe ich życie, a czuwa nad nim wszechstronnie, choć bezstronnie, obiektywnie i komputerowo doskonale – Centralny System Zabezpieczeń.

Od zakazu swobodnego i niekontrolowanego przemieszczania się po satelicie (możliwe zakłócenie sztucznej grawitacji), po konieczność instalacji w każdym miejscu Paradyzji mikrofonów, kamer i przejrzystych ścian (by zapobiec śmiertelnym w skutkach aktom sabotażu i dywersji). Dla wzmocnienia czujności wśród obywateli i wpojenia im odpowiednich reakcji na zagrożenia zewnętrzne i wewnętrzne, często stosowane są nagłe ćwiczebne alarmy i tzw. pogadanki szkoleniowe.

Jednostki stopnia człowieczeństwa – SC, paradyzyjskiego systemu społecznego,  w prosty, precyzyjny i nadzwyczaj sprawiedliwy sposób czuwają nad tym, aby każdy obywatel dostał to, na co uczciwie zapracował i zasłużył swoim przykładnym zachowaniem. Od punktów dodatnich, po te ujemne. Z jak zawsze niezawodną, komputerową precyzją! Nareszcie kolesiostwo czy nepotyzm nie mają racji bytu!

„W naszym pojęciu wolność osiąga się przez uświadomienie, że wszystko, co nas ogranicza, jest konieczne.”

Na Paradyzyjski Raj, można też spojrzeć i z innej perspektywy. Objawi się on nam wtedy dość mocno niepokojąco, jako orbitalna kolonia, gdzie łamane są fundamentalne prawa człowieka. Gdzie panuje całkowity brak prywatności, cenzura i permanentna, audio-wizualna inwigilacja. Gdzie trwa ciągła, przymusowa propaganda, a obywatele odczuwają nieustanne poczucie zagrożenia, z zewnątrz i od środka. Gdzie, by móc powiedzieć co myśli się naprawdę i oszukać System, używać trzeba niewykrywalnego dla systemu komputerowego, skojarzeniowo-aluzyjnego języka – KOALANG.

I wreszcie – gdzie całe społeczeństwo jest więzione, izolowane, dezinformowane i okłamywane, przez czyniący wszystko, by utrzymać się przy władzy, nieuchwytny, bezlitosny a totalitarny reżim.

Jak jest naprawdę, która perspektywa jest prawdziwa, po czyjej stronie jest słuszność i co z tym wszystkim wspólnego ma siła Coriolisa? O tym każdy czytelnik fantastyki, i nie tylko, zdecydowanie winien przekonać się sam, delektując się znów lekkim, wspaniałym i przenikliwym piórem Zajdla!

P.S. W Paradyzji z łatwością odnajdziemy nawiązania do czasów i realiów naszego PRL. Co uderzyło mnie jednak szczególnie, to korelacja scen oprowadzania Rinaha po tym satelicie, przez specjalnie przydzielonego mu przewodnika, z tym, w jaki tylko sposób, turystycznie, zwiedzać można… KRLD.

Kapitan MO

Grafika w tle: Fotografia własna
Grafika w tekście: Janusz A. Zajdel, Paradyzja, Wydawnictwo SuperNOWA, 2004

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *