Type and press Enter.

A pan o czym myśli, kiedy marzy w samotności?

O AUTORZE

Wyobrażam sobie ten dzień – ulice Petersburga przed 171 laty rozpala ostatnie jesienne słońce. Dostojewski, serce namiętne i porywcze, staje w pośrodku placu, tłum się zatrzymuje. Nagła cisza, jeden tylko Turgieniew dziarsko idzie w stronę Fiodora Michajłowicza. Ten jeszcze nie może się z nim równać, ale niesie w sobie pychę geniusza – Dajcie mi tylko czas, a ja was wszystkich wdepczę w błoto!

Niedawno Turgieniew nazwał Dostojewskiego grafomanem, jak w Dramacie humanizmów pisze prof. Urbanowski. Autor Biesów – charakter dumny, umysł przenikliwy, którego myśli przelewał na papier, pracował nocami, po pięć, sześć godzin, następnie spał do piętnastej po południu, potem spotykał się z kobietami (niemalże nie miał przyjaciół wśród mężczyzn), spacerował i znów pisał.

Płomiennie, z fanatyczną pasją tworzył podpatrzone gdzieś w swojej codzienności charaktery na potrzeby powieści. Szczegóły z muzeów i mroczne wspomnienia swojej młodości znajdziemy w lekturach: niektóre sny, zachowania bohaterów (omdlenie Raskolnikowa na komendzie), śmierć ojca pisarza (o którą, wg Freuda, się obwiniał – po usłyszeniu o tym, iż trzech mężczyzn zamordowało ojca Dostojewskiego, zatykając mu usta szmatą i wlewając do gardła spirytus, pisarz miał dostać pierwszego w życiu ataku padaczki, która jest również chorobą księcia Myszkina), obraz Madonny, z powodu którego nieomalże utracił wiarę (znów jak Myszkin) itd…

I jednocześnie otwarta, chodząca rana, jak mawiano o Celanie. Tomasz Mann nazwał Dostojewskiego „pisarzem półcienia” – z jaką łatwością opisywał jurodiwych i ludzi skrajnie sprawiedliwych, które błyszczą w jego powieściach (Sonia, Alosza Karamazow, Myszkin) i „miedziane, karamazowskie czoła”, błyskające w ciemnościach oczami Parfiena Rogożyna, ludzi biegunowo złych, rozpojonych w szaleństwie, a chyba przede wszystkim – chorych własnymi demonami i umęczonych! Wyobrażam sobie Dostojewskiego, ilekroć widzę zło albo nieszczęście – na wieść o morderstwie myślę, że gdyby żył, uczyniłby z tego temat powieści, na słuch o pożarze – że wydobyłby z pozornie prostej historii ludzki dramat i ocalone szczęście. Jednocześnie czuję przebijającą z jego powieści wiarę w Boga Ojca, do którego powrócił i siłę wiary, że słowa rzucone w twarz Turgieniewa nie były czczą gadką megalomana.

O KSIĄŻCE

Idiota jest śmieszny i godny drwiny, naiwny i łatwowierny, dający się okpić w łatwy sposób. Galeria postaci, którą rysuje Dostojewski jest jak zawsze barwna i charakterna – zaczynając od trzymającej własny dom w silnej, apodyktycznej dłoni Lizawiety Jepanczyn, jej kłamliwego i zastraszonego męża oraz ich trzech córek-bogiń: Aleksandry, Adelajdy i Agłai. Następnie znajdziemy szalonego z beznadziejnej miłości i niezwykle bogatego Parfiena Rogożyna; dobrego, ale nieco wścibskiego przyjaciela domu Jepanczynów – małoletniego Kolę oraz jego kolegę, chorego Hipolita Tierientiewa, który ze swojego cierpienia i umierania czyni tragifarsę, w dodatku to charakter podły i obmawiający, jakie znajdujemy w osobach bez specjalnych zainteresowań, ale z podnietą namiętności śledzących życie sąsiadów, które lubią gorąco komentować. Oraz najwspanialsza i najgłupsza kobieta literatury rosyjskiej, Nastazja Filipowna Baraszkin, która zdobywała serca mężczyzn spojrzeniem i gestem, a potem drwiła z nich, nie umiejąc – nie chcąc – docenić siły uczucia. I gdzieś wśród nich jest Lew Nikołajewicz Myszkin, książę, ostatni z rodu, który przybywa do Rosji z odległej Szwajcarii, gdzie leczył się na idiotyzm; książę, który kocha.

Z tego tytułu godzien jest pogardy.

Do pewnego momentu nawet szczerej pogardy, albowiem opowieść o pobycie na leczeniu i pomocy biednej wieśniaczce wydaje się chrystusowo piękna, nieskazitelna, nieprawdziwa – a to jedna z pierwszych scen, którą czytelnik jeszcze może niewiarą podważyć, uznając Myszkina za szalbierza, za zwykłego oszusta. Wrażenie mylne – Dostojewski w Idiocie postanowił stworzyć postać krystalicznie dobrą, człowieka szlachetnego i dobrego. Również szczerego – relacja Myszkina prawie (nie zdradzając finału) zawsze jest prawdziwa, jego słowa współczujące, a serce – kochające.

Książę pokochał wszystkich, którzy go otoczyli. Nie znajdował wokół siebie wrogów. Był życzliwy i każdemu ofiarował swoją pomoc na tyle, na ile potrafił. Nastazję Filipowną, księżną, najpiękniejszą kobietę Petersburga, a przy tym żałośnie niestałe w uczuciu serce, kochał jak kobietę swojego życia, mimo kilkukrotnego odrzucenia. Kochał ją długo i beznadziejnie, a ona z niego drwiła, kilkukrotnie ośmieszyła przed przyjaciółmi, wreszcie zrujnowała miłość księcia i Agłai Jepanczyn, najmłodszej spośród trzech córek generała.

O TYM, CO MYŚLĘ O IDIOCIE

Pytanie, które znalazło się w tytule notki o powieści Dostojewskiego, zadała księciu Myszkinowi Agłaja Jepanczyn, kiedy ich miłość zdawała się rozkwitać, bardzo powoli, ale namiętnie, jak to często obserwujemy w rosyjskiej literaturze dziewiętnastego wieku. Myszkin roześmiał się i zażartował, nie odpowiadając szczerze.

Nienawidzę go za to, że nie odpowiedział po prostu: – O pani, Agłajo. Zamiast tego dobro, cierpliwość, brak potrzebnej szczypty egoizmu, która uczyniłaby mu szczęście. Jego miejsce jest tam, skąd przybył. Z nieziszczonej idei, z niemożliwości, z fałszu.

Marcin

Skomentuj Ignacy Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

2 comments

  1. Witam
    Wstyd się przyznać ale nie miałem styczności z literaturą rosyjską, może poza mistrzem i małgorzatą…
    Od jakich pozycji warto zacząć przygode z takową? 😉

  2. Cześć, Ignacy. Dzięki za kontakt! Ja mam rosyjskich dwóch mistrzów – Dostojewskiego i Czechowa. Jeśli nie zgłębiałeś jeszcze tej prozy, to wypożycz lub kup jakiś tom opowiadań Czechowa – mistrz celnego słowa i szczerego humoru, który obnaża ludzkie przywary (a tych jego bohaterom nie brakuje) 🙂

    Ciepłe pozdrowienia i powodzenia na tym morzu!