Type and press Enter.

Po tamtej stronie szafy / Koń i jego chłopiec

Cykl o Narnii jest pochodną baśni. Być może nawet próbą pewnego wskrzeszenia baśniowości w środku XX wieku (czego akurat wiek dwudziesty naprawdę potrzebował. I my wszyscy także). Trzeba o tym pamiętać, sięgając po kolejne części cyklu. Narnia ma być przypowieścią, alegorią, ma opowiadać o przemianach swoich bohaterów i o mechanizmach działania świata nie w prost, ale pod przykrywką odległej krainy i fantastycznych bohaterów. Ale to tak naprawdę o nas.

co gdzie i jak

Koń i jego chłopiec to piąty tom Narnijskich Kronik, jeśli weźmiemy pod uwagę kolejność powstawania i wydawania, jednak chronologia krainy Lewisa, umieszcza go w końcowych momentach Lwa, czarownicy i starej szafy, czyniąc z niej trzecią (chronologicznie) opowieść w cyklu. Jej miejsce w cyklu jest niezwykle ważne – od pierwszego spotkania z Lewisem aż do dziś, zawsze uważałem trzy środkowe tomy siedmioksięgu za jego apogeum. Ani pierwsze dwie (mimo całej niesamowitości tomu pierwszego), ani dwie ostatnie książki nie zbliżają się nawet do tego, co dzieje się w trzech środkowych tytułach: Wyprawie Wędrowca do świtu, Srebrnym krześle i Koniu i jego chłopcu właśnie. Zazwyczaj chwytam tę trzecią, będąc już po dwu pierwszych, będąc już przyzwyczajonym do tej wysokiej formy. Teraz jednak, zaczynając od niej, wkraczam w nią bez przygotowania, co jeszcze bardziej pozwala odczuć, jak świetną książką jest piąty tom Narnii.

Książka jest jednocześnie największym powiewem świeżości w serii, łamie trzy zasady, od których do tej pory na krok nie odstępowano. Po pierwsze akcja szczelnie zamknięta jest w wymyślonej przez autora krainie. Nie ma żadnych przejść z naszego, do fantastycznego świata, wizytówki poprzednich części. Po drugie, zmienia się również miejsce w sensie geograficznym: akcja zaczyna się w sąsiadującym z Narnią od południa pustynnym cesarstwie: Kalormenie, będącym punktem wyjścia do wyprawy w kierunku znanych nam już krain. Po trzecie w końcu, złamana zostaje chronologia. Dotąd opowieść toczyła się równym rytmem do przodu, a wydarzenia kolejnych części, następowały po poprzednich. Tutaj, jak już wspominałem, opowieść toczy się równolegle z ostatnim rozdziałem pierwszego tomu.

opowieść KORIN1

Koń i jego chłopiec to jest opowieść o przyjaźni, odwadze i podróży. O ciężkiej podróży przez pustynię, której bohater musi podołać. Lwia część wyprawy to nieustające, piętrzące się trudy i przeciwności: piasek pustyni, dzikie zwierzęta, ukrywanie się prze okrutnymi cudzoziemcami… Ciężar cokolwiek spory, jak na bohaterów: dwoje dzieci i parę mówiących koni. Droga przez pustynię musi jednak zostać pokonana. Skróty są niedozwolone – przecież dobrze o tym wiemy z naszych własnych pustynnych przepraw – skróty to nic dobrego.

Jak już napisano: Narnia to jest pochodna baśni. Szybko więc możemy zorientować się, że to jest historia o naszych własnych wędrówkach przez pustynię. Na wszystkie nasze fatamorgany, rzadko spotykane oazy, na wszystkie dni, na które brakuje siły i na noce, które nie przynoszą odpoczynku. To jest niesłychanie kojąca opowieść. Kojąca ale i ciążąca – to, co trzeba zrobić, musi być zrobione, nikt nie zrobi tego za nas.

Lewis chce chyba powiedzieć, że wszyscy idziemy przez tę pustynię. Herbert napisał o kojącej wiedzy że las jest jednym z wielu lasów. Więc i pustyni jest wiele. O! szczęśliwi, którzy o tym pamiętają!

sami

I choć każde wyzwanie trzeba tu podnieść w pojedynkę – nikt za nas nie przejdzie naszej pustyni – to także opowieść o tym, że mimo wszystko nie idziemy sami. Dziwny kompromis, między samodzielnością a pomocą. Nie da się zlekceważyć chrześcijańskich, religijnych aspektów tej opowieści (tak jak w pozostałych częściach cyklu).

Scena w jednym z ostatnich rozdziałów, w której Szasta idzie zrezygnowany górskim stokiem i rozpacza nad swym położeniem (jakże nam to bliskie! Gdy widzimy powodzenie u innych i kłody, nieustannie lądujące nam pod nogami), nad tym, co musi przeżywać i że musi to robić w pojedynkę… i ten nagle przerywający tę rozpacz głos: byłem przy tobie cały czas. To jest świetny moment.

Nie idziemy sami, między zdaniami pisze do nas Lewis.

do celu

Jest jeszcze jedna kojąca rzecz w piątym tomie Opowieści z Narnii. To nie jest wędrówka bez celu, na ślepo, w rozżarzony piasek, na zgubę. Wszystko ma bowiem swoje miejsce. I te miejsca przyciągają swoje zguby, które mniej, lub bardziej świadomie, same do nich dążą. Szasta nie bez powodu ucieka od starego rybaka, Koń od swojego pana a dziewczyna z klaczą od swego okrutnego ojca. Rzucają się w piaski jak szaleńcy, ale nie są szaleńcami, bo wiedzą, dokąd idą.

Wasz Paweł M
Ilustracje pochodzą z książki Koń i jego chłopiec, Media rodzina, 2005, autorka: Pauline Baynes.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *