Type and press Enter.

Czwartkowe Muzyczne Reminiscencje – vol. 11

YAZOO – HAPPY PEOPLE – 1983. Ach powróćmy już do jakże słodkiego synthpopu! Ja przynajmniej uczynić to muszę, gdyż domaga się tego potężnie jeden kawałek, który spokoju mej duszy, (ani okrutnym sąsiadom, odpowiadającym w odwecie na moje nagłe, muzyczne fascynacje, szaloną kaloryferową symfonią), nie daje! W 1981 roku, współzałożyciel legendarnego Depeche Mode – Vince Clarke, odchodzi z tej grupy i tworzy wraz z wokalistką Alison Moyet zespół o nazwie Yazoo.

Duetowi udaje się razem stworzyć zaledwie dwa albumy. To i tak niezły wynik, jak na półtoraroczną działalność zespołu, w Stanach Zjednoczonych – ze względu na prawa autorskie do nazwy – występującego pod szyldem Yaz. Utwór Happy people, tak namiętnie mnie ostatnio prześladujący, w zasadzie zamyka wydawniczą historię bandu. Bowiem w 1983 roku grupa się rozpada, i czyni to jeszcze przed premierą swojego drugiego albumu You and Me Both.

Co więcej, w tym samym roku i czasie, brytyjski duet zostaje nagrodzony Brit Award, w kategorii najlepszy młody wykonawca! Jak się okazało, była to nagroda na otarcie łez (dla fanów) i w zasadzie za całokształt twórczości (dla zespołu). Wspominany dziś kawałek wyjątkowy jest jeszcze z innego powodu. To jedyna piosenka w niedługiej historii Yazoo, na której wokalnie w pełni udziela się Vince.

Utwór ten cieszył się sporą popularnością w naszym kraju. I naprawdę nie widzę żadnych powodów, dlaczego miałoby być inaczej. Wszak u mnie cieszy się nią do dziś! Happy people to wspaniały przykład na to, jak prosta, elektroniczna muzyka, potrafi swą nieskomplikowaną, (choć właśnie tutaj genialną w swej prostocie) przebojową nutą, dać słuchaczowi radość zarówno ciału, jak i jego duszy!

Kapitan MO

Zdjęcie w tle: http://tnij.at/Yazoo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *