Type and press Enter.

Czwartkowe Muzyczne Reminiscencje – vol. 21

KRAFTWERK – DAS MODELL – 1978. Gdy w 1970 roku Ralf Hütter wraz z Florianem Schneiderem powoływali byli w Düsseldorfie do życia muzyczny projekt Elektrownia, zapewne żaden z nich nie przypuszczał, i to pewnie nawet w swych najwścieklej wyuzdanych fantazjach, iż odniesie on po latach tak gigantyczny, i o zasięgu wręcz globalnym, sukces, stając się jednocześnie potężną pionierską inspiracją dla wielu następnych a wszelako-gatunkowych, muzycznych pokoleń! 

Zespół na początku swego istnienia zasłynął był z mocno awangardowej muzyki, przesiąkniętej na wskroś eksperymentalnymi kompozycjami instrumentalnymi. Taki też materiał zawierał się na pierwszych trzech albumach grupy: Kraftwerk, Kraftwerk 2 oraz Ralf und Florian, nagranych w latach 1970-1973. Pierwszy międzynarodowy rozgłos, a nawet sukces, odniosło było jednak wydawnictwo następne – Autobahn, z roku 1974. To tutaj właśnie, ogólnie pojęta elektronika i dźwięki przez nią mocarnie generowane, po raz pierwszy wzięły zdecydowaną górę nad innymi instrumentami, używanymi wcześniej przez muzyków tej grupy. No i tak już im, Bogu dzięki, zostało!

Siódma płyta w dorobku Kraftwerk, nosząca tytuł Die Mensch-Maschine (1978), to kolejny przełom w historii tej formacji. Totalna potęga syntezatorów pozwoliła stworzyć Elektrowni album chwilami całkowicie zdehumanizowany! Już otwierający utwór Die Roboter, poraża słuchacza totalnie futurystycznym, sztucznym i robotycznym właśnie klimatem. Grupa promując później ten album na koncertach w Paryżu i Nowym Jorku, w ogóle nie pojawiła się na nich osobiście*. Na scenie, przy syntezatorach postawiła bowiem roboty, wizerunkowo łudząco do nich podobne! Ponoć dobrą chwilę trwało, zanim publika się w tej ich krotochwili zorientowała! Jak to możliwe? Ano Ralf, Florian i spółka, specjalnie nigdy nie słynęła z okazywania jakiejś szczególnej ekspresji podczas swych koncertów…

Z jakiejkolwiek ekspresji… Nie inaczej jest też i w tym video do utworu dziś wspominanego. Utworu znakomitego, kultowego i znanego chyba wszystkich ludziom (o robotach nawet nie wspominając!) na naszej planecie. Kawałek to bowiem elektronicznie niebywale wręcz rozkoszny, z arcy przebojową nutą zawartą w refrenie! Co tu wiele dalej gadać: zapraszam już do tej synth-popowej reminiscencji, w wybitnym a staroszkolnym stylu! Razem rzecz jasna z radosną i scenicznie rozszalałą Elektrownią!

Kapitan MO

* Tak naprawdę, to zespół zagrał wtedy oba te koncerty jednocześnie! Zwyczajnie, dwóch pojechało sobie do Nowego Jorku, a druga dwójka do Paryża. I tam, jako widzowie, obserwowali sobie swój własny koncert! Figlarze…

Zdjęcie w tle: https://www.bandwagon.asia/articles/essentials-kraftwerk-s-the-man-machine-1978

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *