Type and press Enter.

Czwartkowe Muzyczne Reminiscencje – vol. 30

BASIA – COPERNICUS – 1990. Ta urodzona w Jaworznie Artystka swą poważną, wokalną karierę rozpoczęła była na początku lat siedemdziesiątych, w słynnej grupie Alibabki. Szlifowała tam talent swój dwa lata, koncertując i jeżdżąc po kraju i demoludach. Natomiast pod koniec tych szalonych lat (być może były one u nas co nieco mniej szalone, niż w innych krajach tragicznie budujących utopijny komunizm…) związała się z zespołem Perfect, z którym występowała wspólnie przez ponad rok. Dzięki temu też, artystycznie i życiowo, owe demoludy udało jej się zamienić na kraj Wuja Sama.

Tam to poznała swego pierwszego brytyjskiego partnera, tam też narodził się jej jedyny – jak do tej pory – potomek, Mikołaj. W Stanach przebywała jednak krótko, gdyż już w roku 1981 przeprowadziła się do Zjednoczonego Królestwa, rozpoczynając tym samym kolejny etap swej artystycznej przygody. Pierwszy międzynarodowy sukces przyszedł właśnie tam, wraz z jazz-popową grupą Matt Bianco. W połowie lat osiemdziesiątych postanawia jednak opuścić ten zespół, definitywnie koncentrując się już w ten sposób na karierze solistki. Jak czas pokazał – była to nad wyraz słuszna decyzja!

Debiutancki album, Time and Tide światło dzienne ogląda w roku 1987. Pomimo świetnych kawałków na nim zawartych, album komercyjnego sukcesu w Europie jednak nie przynosi. Zupełnie za to inaczej sprawa w tej materii ma się za słynną Wielką Wodą! Tam utwory Basi, intensywnie promowane w radiowych stacjach serwujących smakowity smooth jazz, dochrapały się wspólnie statusu platynowej płyty! Trzy lata później, idąc za muzycznym ciosem, Basia wydaje swój drugi album – London Warsaw New York. Na nim to właśnie znajdziemy tan znakomity a wspominany dziś kawałek Copernicus!

Sama płyta powtarza świetny wynik i sukces poprzedniczki, również głównie w Stanach Zjednoczonych, gdzie album zdobywa całkiem prestiżową nagrodę (magazynu Billboard) Płyty Roku w kat. Współczesny Jazz. Wracając jednak do Copernicusa – jako singiel, wydany zostaje tylko w Kraju Kwitnącej Wiśni. Wydawnicza ta decyzja nie przeszkodziła mi jednak swego czasu posmakować uroku tego utworu! Klasyczne dla dokonań Basi połączenie latynoamerykańskich rytmów ze smooth jazzem oraz popem, brzmi tutaj niezwykle uroczo, nadzwyczaj wciąż świeżo i nadal przebojowo! Wspomnijmy…

Kapitan MO

Zdjęcie w tle: https://jazzsoul.pl/images//2018/04/basia-trzetrzelewska.jpg


P.S. Na dowód niezwykłej popularności Copernicusa w Japonii, ponadobowiązkowo podrzucam link do niezwykle żywiołowo wykonanego coveru tego utworu. No normalnie palce lizać – polecam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *