Mówi się, że Andersen stworzył „Słowika”, aby wyrazić swój ból z powodu nieodwzajemnionej miłości do szwedzkiej śpiewaczki operowej Jenny Lind (dzięki baśni stała się znana jako Szwedzki Słowik). Andersen poznał słynną śpiewaczkę w 1840 roku i zdobywał ją w romantyczny sposób. Jednak Lind nalegała aby byli przyjaciółmi. Napisała do Niego: „Niech Bóg błogosławi i chroni mojego brata, to są szczere życzenie jego kochającej siostry”.
Pozostali przyjaciółmi, ale Andersen był rozczarowany. Prawdopodobnie możesz zrozumieć, jak bolesne może być tego rodzaju odrzucenie. W swojej autobiografii słynny autor stwierdził, że:
„Dzięki Jenny Lind po raz pierwszy zrozumiałem świętość sztuki. Dzięki Niej nauczyłem się, że w służbie dla Najwyższego należy zapomnieć o sobie. Żadna książka, żaden mężczyzna nie wywarły na mnie jako poety bardziej uszlachetniającego wpływu niż Jenny Lind.”
„Słowik” to literacka opowieść Andersena, napisana w tradycji romantyzmu, którą charakteryzuje niezrozumiały dla zwykłych ludzi obraz twórcy. Taki jest słowik, którego sztuka jest tak odległa od cesarskiego pałacu, że dworzanie nawet nie wiedzą, jak brzmi jego głos. Prawdziwa i mechaniczna sztuka zostały porównane, mechaniczna nie jest sztuką i dlatego dostępna dla każdego (każdy chłopiec zaśpiewał piosenkę sztucznego słowika).
Tematem opowieści jest sztuka prawdziwa i fałszywa, rola prawdziwego twórcy i sztuka w życiu człowieka i całego kraju. Ważnym problemem opowieści jest potrzeba swobodnej twórczej ekspresji. Słowik ostrzega, że jego śpiew najlepiej słychać w zielonym lesie, czyli dzieło sztuki wymaga określonej ramy. Kolejną ważną kwestią jest nagroda twórcy. Słowik odmawia cesarskiej nagrody – złotego buta na szyi. Dla twórcy taka nagroda to szaleństwo, stałaby się ciężarem nie do zniesienia. Nagrodą dla słowika są łzy cesarza: „Łzy to najcenniejsza nagroda dla serca śpiewaka”.
Kolejnym ważnym pytaniem dla nurtu romantycznego jest to, czy sztuka powinna być rozumiana przez ludzi i przez nich rozpoznawana. Zarówno dworzanie, jak i ludzie są zadowoleni ze sztucznego słowika. Orkiestra zapewnia, że ptak przewyższa teraźniejszość nawet w swoich wewnętrznych zaletach, bo można tę sztukę zgłębiać, „rozróżniać”.
Innym problemem niezwiązanym bezpośrednio z kreatywnością jest problem świadomości życiowej. Cesarz żyje bezmyślnie, jak we śnie. Dopiero przed śmiercią zdaje sobie sprawę, że prawdziwe zbawienie tkwi w żywej sztuce. Wszyscy poddani cesarza, zajęci sprawami mechaniki, jednocześnie kiwając głowami, również żyją bezmyślnie. Nawet śmierć w tej opowieści zachowuje się mechanicznie, bezmyślnie kiwając głową, „jak Chińczyk”.
Ekspozycja opowieści jest opisem pałacu cesarskiego, ogrodu i jego głównej atrakcji – śpiewającego słowika. Pałac opisywany jest z punktu widzenia laika, który mówi, że „na całym świecie nie byłoby lepszego pałacu niż pałac cesarski”. Mieszkaniec dostrzega wartość pałacu i ogrodu w stworzonych przez człowieka niezwykłych cudach, zręcznych wytworach ludzkich rąk: pałacu wykonanym z cennej porcelany, „tak delikatnej, że aż strach było go dotknąć”.
Sztuczność przeciwstawia się naturalności, twory ludzkich rąk są sprzeczne z naturą. Uporządkowany ogród zamienia się w gęsty las, a las w błękitne morze.
Decyzją cesarza ma zostać odnaleziony nieznany dotąd słowik – duma kraju. Zgodnie z prawem opowieści dworzanie usłyszeli głos ptaszka jako trzeci, po krowie i żabie. Po wejściu do pałacu słowik otrzymuje przywileje, z których każdy oznacza nowy stopień niewolnictwa: oddzielne pomieszczenie, chodzenie według rozkładu i jedwabne wstążki jako smycz.
Słowik, dzielnie znosił niewolę i niedostatki, które nie przeszkadzały w śpiewaniu, nie mógł uczynić tylko jednego – śpiewać sztucznym słowikiem, bo mechanizm jest nie do pogodzenia z twórczością.
Za każdym razem osoba twórcza śpiewa w nowy sposób, nie może pokrywać się z mechanizmem.
Słowik został wypędzony z imperium. Sztuczny słowik, skąpany w chwale, śpiewał dokładnie przez rok, a potem pękł. Po naprawie można było go uruchomić tylko raz w roku.
Punkt kulminacyjny następuje po 5 latach, gdy po umierającego cesarza przychodzi na śmierć. Siedząc na jego piersi, opowiada o dobrych i złych czynach cesarza. Tylko słowik, który dowiedział się o chorobie cesarza, mógł odpędzić śmierć.
Cesarz przeżywa odrodzenie, zaczyna żyć świadomie. Ptaszek staje się radością dla dobrego serca cesarza, który teraz chce poznać życie wszystkich swoich poddanych: biednych i bogatych.
Słowik jest ucieleśnieniem twórcy. On jest wszystkim – naturalnością i umiłowaniem wolności. Nic dziwnego, że wybiera własny dom na pograniczu dwóch żywiołów, morza i lasu. Dworzanie są uderzeni nieokreślonością słowika: „Najprostszy wygląd”.
Słowik wie o znaczeniu swojej sztuki i jej uzdrawiającej mocy, ale nie wymaga nagród, z wyjątkiem łez tych, dla których jest przeznaczona. Jedynym warunkiem kreatywności jest wolność.
Sztuczny słowik to dar od japońskiego cesarza, który w japońskiej tradycji upokarza się potwierdzając wyższość chińskiego żywego słowika nad mistrzowsko wykonaną kopią. Sztuczny słowik ma wiele zalet. Śpiewa jedną z melodii prawdziwego słowika i według nadwornego kapelmistrza jest o wiele piękniejszy niż prawdziwy słowik, jest przewidywalny, a przez to wygodny, jego melodii można się nauczyć.
Opowieść oparta jest na romantycznej alegorii. Andersen przenosi akcję baśni do egzotycznego kraju z dziwnymi mieszkańcami, ale bystry czytelnik rozumie, że społeczeństwo w bajkowych Chinach jest takie samo jak w Danii: są bogaci i biedni, oni traktują ludzi sztuki z takim samym niedbalstwem i niezrozumieniem.
Nosicielami prawdy w bajce są zwykli ludzie. Są naturalni, dlatego z natury wiedzą, co jest dobre, a co złe. W przeciwieństwie do laika ceniącego sztuczne piękno, wierzą, że słowik jest najlepszy.
Późny romantyzm charakteryzuje się generalnie ironią i autoironią, które dorośli lubią w baśni i są dla dzieci prawie niedostępne.
Andersen naśmiewa się z mieszkańców miasteczka naśladujących modnego dworskiego słowika, panie bulgoczące wodą w gardle, sklepikarze, którzy nazywają imieniem słowika swoje bezdźwięczne dzieci, mieszczanie rozmawiają tylko o słowiku. Ale najgorsze drwiny to środki komunikacji między władcą a twórcą. Oczywiście sam Andersen ucierpiał z powodu „nagrody” władzy. Słowik przetrzymywany jest w zamku w więzieniu, o który należy uważać, więc narrator nawet woła: „Wielka przyjemność!” Osobny pokój, złoty drąg, dwunastu służących i każdy trzyma w łapie jedwabną tasiemkę i pozwolenie na spacer dwa razy dziennie i raz w nocy – tak wygląda dworskie życie śpiewaka.
W opowieści Andersen wyraża swoje najskrytsze myśli o swoim przeznaczeniu, szczerze wierząc, że rolą twórcy jest wpływanie na cesarza, swobodne opowiadanie mu prawdy o kraju i jego mieszkańcach.
Little Lotte