Type and press Enter.

CZY ŻYJEMY W PRZYSZŁOŚCI? / POŁĄCZ KROPKI / ŁUKASZ LAMŻA

Łukasz Lamża, Połącz Kropki, Copernicus Center Press, 2021

Z popularyzacją nauki to jest jednak ciężki temat, no bo wszyscy ci biedni naukowcy muszą wyjść do wszystkich tych pokrzywdzonych w szkołach czytelników i mówić im, że cała ta fizyka, chemia i biologia to ogólnie eleganckie rzeczy są, że to dobra zabawa. To jest problem pierwszy, drugi problem jest chyba nawet bardziej niewdzięczny. No bo popularyzacja nauki celuje często w odbiorcę, którego trzeba w ten świat dopiero wciągnąć, zafascynować go, pokazać mu coś nowego, albo coś, co już wie, ale w nowy sposób. Wychodzi na to, że im chętniej ktoś po takie książki sięga, tym prędzej przestaje być ich adresatem – nie potrzeba mu już po raz kolejny tłumaczyć, jak działają czarne dziury, bo już o tym czytał, a jeśli czytał i zaciekawiło go to, to pewnie szukał dalej i teraz popularyzacyjny materiał kierowany domyślnie dla laika, zwyczajnie go znudzi. Trzeba zatem pisać tak, żeby laik zrozumiał i żeby ten który już się naczytał nie miał wrażenia, że robi się z niego kretyna. Różnie z tym bywa.  

Za mną lektura najnowszej książki Łukasza Lamży, Połącz kropki i już na wstępie zaznaczyć trzeba – nie potrafię wymienić nikogo, kto choćby zbliżał się do błyskotliwości i lekkości, z jaką dr Lamża robi swoją robotę. Jego pisanie albo wchodzi na nowe, niecodzienne tereny, albo o tym, co już wiemy mówi w szalenie ciekawy sposób – przypominam jego Przekrój przez wszechświat, w którym do dość zwyczajnego zadania, jakim jest w literaturze popularnonaukowej próba opisu, „wyjaśnienia” kosmosu, podszedł tak świeżo i ekscentrycznie, że mimo, że o poruszanych tematach sto razy już czytałem, to ta lektura z numerem sto pierwszym, była szalenie ciekawa i zaskakująca (w szczegóły nie wchodzę, proszę poszukać, pisałem o tym dwa-trzy lata temu).

I tym razem znów konstrukcja książki jest ciekawa – autor pomyślał sobie: weźmy pięć futurystycznych koncepcji, przyjrzyjmy im się z bliska i sprawdźmy, jak daleko jeszcze do tej całej przyszłości. Bierzemy zatem: robotykę, proceduralne generowanie treści, internet, medycynę przyszłości, łączenie mózgu z maszyną. A potem powolutku, krok po kroku, z maksymalną rzetelnością i aktualnością sprawdzamy postępy w kolejnych dziedzinach. Książka, poza standardową narracją, wypełniona jest tytułowymi kropkami – wyodrębnionymi w tekście opisami konkretnych badań, technologii, artykułów, które już teraz są realizowane i testowane, które już teraz działają.

Tutaj zaznaczyć trzeba, że książka jest niezwykle aktualna, wydana została w połowie października, a znaleźć możemy w niej informacje jeszcze z lipca 2021, autor zresztą przez cały czas komunikował w mediach społecznościowych, że uzupełnia tekst do ostatnich sekund, tak żeby stanowił możliwie aktualne, wyczerpujące i wiarygodne spojrzenie. Na końcu znajdziemy zresztą dziesięć stron odsyłaczy do konkretnych artykułów, wywiadów i innych źródeł zewnętrznych, które utwierdzają w przekonaniu, że nauka to nie jest zbieranie znaczków tylko poważna sprawa i że autor nie gra sobie tutaj w kulki.

Owe kropki unoszą się jakby w próżni – Lamży wcale nie chodzi o zbudowanie płynnej narracji, w której pokaże wszystkie te elementy i dowiedzie, że ludzkość zmierza w jakąś konkretną stronę (swoją drogą prognozowanie przyszłości ludzkości to musi być strasznie przykre zadanie) – stara się raczej sprowokować czytelnika by ten sam, z ciekawości poszukiwał i kojarzył z sobą kolejne technologie, gdybał, cóż takiego może wyjść jeśli ktoś połączy na przykład uczenie maszynowe z budowaniem dronów. Sam dałem się na taki haczyk złapać kilkakrotnie, przy którejś z kolejnych kropek zastanawiając się, jak wyglądałaby w połączeniu z inną, opisaną gdzieś na początku książki. Czytelnik jest tutaj nie tylko odbiorcą – bierze czynny udział w budowaniu obrazu, jaki wyłania się z kolejnych podsuwanych mu pod nos obrazków.

Ale nie tylko forma i język są tutaj wciągające i niezwykłe – sama tematyka też jest czymś niezwykle świeżym. To taka próba mówienia o przyszłości, które nie jest oparte na wróżeniu z fusów, ale na twardym gruncie dzisiejszych osiągnięć, opisanych przystępnie i zrozumiale. I po przeczytaniu całości mogę powiedzieć jedynie: żyjemy w przyszłości! Nie wiedziałem o tym. Serio, to co już dzisiaj robi sztuczna inteligencja, to, jak medycyna nauczyła się modyfikować genom, postępy w nanotechnologii i tak dalej – przynajmniej kilka razy musiałem przerwać lekturę, pognać do internetu, poszukać trochę i przekonać się na własne oczy – to i tamto rzeczywiście działa tak, jak autor pisze! I całkowicie poważnie – byłem i jestem w szoku. Mało tego – wyciągnąłem stamtąd parę narzędzi, którymi, myślę, posługiwał będę się w przyszłości!

Poza treścią i kształtem Kropki mają jeszcze jeden, niezwykle dobry atut – samego autora. Pan Lamża jest tu stale obecny, ze swoją pogodą, humorem i niezwykłym zapałem, a sama lektura przywodzi na myśl zabawną rozmowę przy kawie. To bardzo dobrze, gdy autor nie ginie przysypany stertą liter, słów i akapitów, gdy jest wciąż obecny, trzyma rękę na pulsie, troszczy się, żeby czytelnik, biedaczyna, nie znudził się, nie rozproszył, by bawił się dobrze. To jest fajne, naprawdę bardzo fajne, gdy książka okazuje się takim spotkaniem.

Lektura Kropek jest na tyle lekka i osadzona w rzeczywistości, że po książkę spokojnie sięgnąć może każdy, nawet jeśli nauką nie interesuje się zupełnie. Z drugiej strony, jeśli za lekturę weźmie się amator nauki, stale siedzący w nowościach i obyty już z tematem – także nie będzie znudzony. Rzetelność i szczegółowość z jaką autor podchodzi do tematu z pewnością nikogo nie rozczarują. Mam zresztą wrażenie, że dzięki wytrwałej pracy w internecie, pan Lamża zdołał już sobie wypracować grono odbiorców i sympatyków, którzy po książkę sięgną w ciemno. Ja tu zachęcam, żeby w ciemno sięgali po nią także ci, którzy słyszą to nazwisko po raz pierwszy.

To jest popularyzacja nauki robiona celująco. Czytelnik nie tylko nie jest znudzony (bez względu na stan swojej wiedzy), jest wręcz zafascynowany, zmotywowany do dalszych poszukiwań, do sprawdzania wyczytanych informacji. Sam musi wyciągać wnioski, sam gdybać o kształcie przyszłości. Autor podsuwa tylko kawałki układanki, woła „bawcie się dobrze, dzieciaki!” i ucieka na kawę na krakowski rynek. Dobra robota, ukłony, Dobry Człowieku!

niesławny paweł m, syn Marka i Wiesławy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *