Type and press Enter.

PRZEBŁYSKI SPOD HORYZONTU #2 / MICHAŁ BŁACH – COSMOGONY / RZECZ O PODRÓŻACH W GŁĄB

Michał Błach, Cosmogony

Podróże wstecz i podróże w głąb to są te same podróże. Cofając się w czasie (to jest patrząc w niebo) można dojść do tych samych miejsc, do których doszłoby się kopiąc głębiej i głębiej w samej materii świata – początek był na początku, ale jest też tutaj, tylko, że głęboko schowany, powiada fizyka, i jest to myśl mocno krzepiąca.

Dzisiaj piszę o cyklu zdjęć Michała Błacha, wrocławskiego malarza, fotografa, architekta krajobrazu. Cykl nazywa się Cosmogony i wisi obecnie w Pałacu Myśliwskim w Antoninie w ramach Horyzontu Zdarzeń, przeglądu fotografii organizowanego przez galerię Operis.Artis.

Panabłachowa Kosmogonia składa się z czterech zdjęć prezentujących symetryczne odbicia abstrakcyjnych kształtów w ciemnych i jasnych wariantach, geometria i symetria wiodą tutaj prym, zaś tytuł całości narzuca jej dynamikę i ruch. Ruch na zewnątrz i ruch ku środkowi. Wypływanie i ponowne zapadanie się w sobie samej, dwa różne warianty, dwa rozwiązania tych samych równań. Wdech i wydech, podnoszenie się i opadanie, wschody i zachody, Wielki Wybuch i Wielki Kolaps, i wszystkie inne rytmy, jakie daje nam świat.

To jest fotografia tak silnie przetworzona, że dopiero po jakimś czasie przebywania z nią zdałem sobie sprawę, że nie zastanawiałem się jeszcze nad jej budulcem, nad tym, co pierwotnie przedstawiała, zanim poddano ją całemu ciągowi odbić, zanim odarto ją z barw, przykryto warstwą filtrów… Ale doszedłem też do wniosków, że to, co leżało u podstaw, nie jest tak naprawdę ważne, ważne jest to przyglądanie się, ta podróż do początków.

A podróż do początków to, jak już uzgodniliśmy, to samo, co podróż w głąb. Autor bierze więc wycinek świata – ziemia, trawa, deska, światło padające tak, a nie inaczej, zaskakująca scena, zaskakująco prosta i mała, mgnienie oka – bierze ten wycinek świata i poprzez serię dekonstrukcji i ponownych rekonstrukcji idzie w głąb, szuka jakichś zakopanych pod spodem prawd. A prawda mieszka w głębinie, pisze Werner Heisenberg, ten od Zasady Nieoznaczoności Heisenberga.

Twórca wypływa na tę głębinę i co odkrywa? Sztuki wizualne mają to do siebie, że o nic tutaj wypytywać nie trzeba, owoce poszukiwań dostępne są do wglądu i interpretacji – patrzmy zatem. Jest jakiś ruch i dynamika, jest symetria, jest rytm, są przeciwieństwa, jest jakaś równowaga. Jest w końcu wątpliwość każąca zamykać poszukiwania w czterech różnych, choć bliźniaczych rozwiązaniach, zawieszonych w superpozycji kwadryptyku. Poczwórny portret świata we własnej osobie, pejzaż początku, być może bardziej autentyczny niż w naukowych symulacjach i obliczeniach.

Trzeba pilnie patrzeć, trzeba patrzeć w głąb – przy wschodach i zachodach i przy wietrze. I na siebie w lustrze i na ludzi na ulicy. I na ptaki powietrzne i na polne myszy. Na chmurę, na drzewo, na kamień, na dom, na most, na jabłko. Podobno, jeśli dobrze się wpatrzeć, da się wszędzie tam zobaczyć ten początek, wspólny dla nas wszystkich, podobno wszyscy go w sobie niesiemy (po drogach wygnania). I to też jest krzepiąca myśl.

Praca Michała Błacha na ścianie antonińskiego pałacu wisieć będzie jeszcze w grudniu i pierwszych dniach stycznia. Proszę wpaść, proszę sobie popatrzeć, poszukać jakichś źródeł.

niesławny paweł m, syn Marka i Wiesławy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *