Poznajcie Jima, młodego chłopaka, pracowitego i uzdolnionego, nie lękającego się niczego, bezgranicznie wiernego wyznawanym wartościom i ideom. Ktokolwiek by o Jimie nie opowiadał (a lwią część opowieści snuje nasz stary druh Marlow), złego słowa o nim wyrzec nie może – oto człowiek z kryształu, pozbawiony najmniejszej skazy, ideał. Czy z tym obrazem zgodziłby się Jim? Nie ma mowy, najpewniej wszcząłby awanturę!
Wszystko zaczyna się od opisu młodości bohatera – młodzik od dziecka zafascynowany portem, syn pastora, o nieugiętym kręgosłupie moralnym, dzielny i szlachetny z honorem większym niż on sam. Z pewnością wyobrażacie sobie już pewien obraz fałszu, pod tą jakże nieskalaną maską kwitnącego… pudło! Kolejne rozdziały to pierwsze wyprawy, pierwsze niepowodzenia, choroba gdzieś daleko, po drugiej stronie globu i w końcu rejs mający postawić go na nogi – podróż feralną „Patną”. Co się na „Patnie” stało, pisał nie będę, dość powiedzieć, że Jim nie stanął na wysokości zadania. Czy człowiek składający się z samej dumy, uczciwości i honoru jest w stanie wybaczyć samemu sobie własne swoje przewinienia? Czy potrafi przełknąć niehonorowe zachowanie? Cudze – owszem, swoje – nigdy! I tak oto okazuje się, że największą skazą Jima, jest on sam!
Kolejne rozdziały to walka Marlowa, w której stara się on Jima na prostą wyprowadzić, działając w ramach jakiejś dziwnej, znienacka zawartej przyjaźni. Ale jak ocalić kogoś, kto ucieka przed samym sobą? Kogo cały świat parzy, bezustannie przypominając o okazanej słabości, hańbie, której przełknąć niepodobna? „On jest romantyk”, stwierdza jeden z bohaterów, wcale zresztą celnie. To jest wielka opowieść o tym, jak człowiek o wielkich oczekiwaniach względem siebie samego, stanąć musi twarzą w twarz z prawdą o sobie samym, z własną niedoskonałością, z rozczarowaniem. Czy jest przed tym ucieczka? Warto się nad tym zastanowić, któż z nas przed podobnym dylematem nie stanie?
Jest. Jest ucieczka. Conrad wpływa na dobrze sobie znane wody – w dzicz, z dala od cywilizacji. Tam gdzie Kurtz znalazł wykrzywienie, okaleczenie własnej duszy, tam gdzie bohaterowie Placówki postępu znaleźli zgubę… Tam Jim odnajduje ukojenie, ulgę, wytchnienie. Może nawet zbawienie? Zatem w dzicz, w dzicz! Do tych ludzi, którzy go nie znają, do innego świata, gdzie może zacząć od nowa, od czystej kartki. Wszystko to zapewnia mu oderwanie od cywilizowanego świata, oto znów może stanowić jakąś wartość, bez piętna klęski czynić dobro dla żyjących tam ludzi. Jest Lord Jim odwrotnością Jądra ciemności i Placówki postępu, tam cywilizacja niosła porządek, wytchnienie i to oderwanie od niej wyciągało z człowieka rzeczy najczarniejsze. Tutaj jest wręcz odwrotnie – cywilizowany świat to wróg i nieprzyjaciel, pies stale rozszarpujący jątrzącą się ranę. Tylko tutaj, w oddali od tamtego świata, w tej dzikiej, ciemnej krainie, czeka na Jima ukojenie.
Ale czy na pewno? No bo przed czym ucieka Jim? Przed światem? Przecież świat jedynie przypomina mu o jego własnej niedoskonałości, o chwili słabości, której wybaczyć sobie nie może… To Jim, on sam jest sobie wrogiem największym, być może nawet jedynym. Czy uda mu się uciec? Sprawdźcie Państwo sami.
Nie sposób opowiedzieć, jak dobrą powieścią jest Lord Jim. Niesamowita atmosfera odległego, orientalnego świata, wspaniali bohaterowie, mnogość i waga poruszanych kwestii i ta opowieść, zręczna, ciekawa, złożona, wielka. No i sam Jim, ideał pełen sprzeczności, ideał niezdolny do życia w świecie, do życia z sobą samym, już on sam jeden wystarczył by za dobry powód dla przeczytania. Poruszająca i mocna.
Paweł
Grafika główna: Iwan Konstantinowicz Ajwazowski, Statek na wzburzonym morzu.
Grafika w tekście: Joseph Conrad, Lord Jim, Wolne Lektury, 2016.