Type and press Enter.

Mały zapisek o jednej książce Sylwii Chutnik / Cwaniary

cwaniaryJedna z wielu profesorek, w których zajęciach i wykładach miałem możliwość uczestniczyć, mawiała, że książkę powinno czytać się dwa razy. Pierwszy – dla złapania „o czym to jest” oraz aby przeczytać dla przyjemności, po prostu. Drugi raz, jeśli czytamy, jak to mawiała: „profesjonalnie”, dla porobienia notatek, wychwycenia idei, zastanowienia się nad kwestiami narracyjnymi i innymi polonistycznymi fikołkami, które świadomie nieświadomie autorzy w swoich książkach czytelnikom fundują.

Więc postanowiłem tak zrobić z książką Sylwii Chutnik o tytule Cwaniary.

Nie znałem jak dotąd żadnej książki tej autorki, więc tylko podświadomie (przecież tytuł jest znamienny) mogłem domyślać się, o czym ona będzie. Ponadto opisy na portalach z recenzjami określały powieść jako „łotrzykowską”, jakieś słowa o „idealnie skrojonej zemście”, „głosie w sprawie kobiet” również padały etc…

Pierwsze czytanie było potwornie długie i męczące. Zarys fabuły: cztery mieszkanki stolicy wymierzają na własną rękę sprawiedliwość facetom, którzy przekraczają granice przyzwoitości: plują na chodnik, wyrzucają papierki po chipsach na trawę, byle gdzie zostawiają butelki i puszki po ich ulubionych napojach itp. Druga część populacji, która dostaje słuszny „wpierdol” to całe skurwysyństwo, które podnosi rękę na kobiety, wykorzystuje je, bije żony, odbiera ludziom kamienice – (ciekawy przypadek męża jednej z bohaterek, Stefy, która pobita przez niego leży w łóżku i myśli, co by tu jutro ugotować na obiad, żeby mu smakowało).

Czytając opisy tych facetów, trudno było nie zwymiotować, jeśli tacy w stolicy i w ogóle w Polsce są. A nietrudno jest wierzyć, że z całą pewnością.

Książka to na pewno ważny głos w: a) kwestii współczesnej Warszawy (ciekawe: percepcja narratorki na miasto zmienia się, kiedy bohaterki są pod wpływem alkoholu; warto było czytać dla tego opisu), b) kwestii wykorzystywania, również seksualnie, kobiet. Halina, Bronka, Stefa i Celina walczą, biją się, kopią i co tam jeszcze przeciwko takiemu stanowi rzeczy. Z tym, że jest to trochę nieautentyczne. Głównie razi postać Haliny, która jest w ciąży, właściwie to już zaraz ma rodzić, ale bez problemu pokonuje osiłków na gołe pięści, pije wódkę, robi sobie tatuaże i wysadza w finale jeden z warszawskich wieżowców. Potem rodzi…

Czy wrażenie, że doskonały temat na książkę został zmarnowany formą, w jakiej została napisana oraz dość infantylnymi rysunkami, zdobiącymi książkę, jest słuszne? Warto ocenić, czytając. Zawsze warto „doczytywać się” i nie szukać łatwych pochwał. To moje pierwsze spotkanie z pisarstwem Sylwii Chutnik. Mam nadzieję, że napisała coś lepszego. Poczytam, z całą pewnością.

Marcin

Sylwia Chutnik, Cwaniary, Świat Książki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *