OPOWIEŚCI O PILOCIE PIRXIE – 1968. Kochani, to nie jest już Klasyka.. To KANON ścisły światowej fantastyki! Opowiadania z Pirxem w roli głównej to cudna, oldskulowa, nieśmiertelna i pierwszorzędna – Science Fiction!
Cykl historii o jednym z moich ulubionych, fantastycznych bohaterów, powstawał przez lat wiele. Lem rozpoczął go trzema opowiadaniami – Test, Patrol i Albatros – jeszcze w roku 1959, a zakończył był wspaniałym Ananke w 1971.
Na tytułowe opowieści składa się 10 przesmacznych opowiadań, osnutych wokół naszego bezimiennego bohatera, ale za to z jak legendarnym już nazwiskiem, które przeszło chyżo do historii tego gatunku – Pirx!
I tak to owego Pirxa zaznajamiamy w rozkosznej tragikomedii, jakim niewątpliwie jest opowiadanie pierwsze: „TEST”. A daje się on nam poznać jako gapowaty i nieco rozkojarzony kadet. To marzyciel i jeszcze mocno niepewny siebie, młody człowiek. Podczas swojego egzaminu praktycznego, tytułowego testu, zmuszony jest on walczyć z ogarniającą go paniką, brakiem ciążenia i korzystającą z tegoż zjawiska latającą w kabinie książką, ale przede wszystkim z wściekle dokazującymi pasażerami na gapę – wrednymi muchami dwoma!
Test to również znakomite, twardziutkie że hej – SF! Już sam opis ryglowania klapy i zamykania rakiety przed startem, jest niesamowicie klimatyczny i daje prawdziwy przedsmak tego co dziać się będzie dalej! Co za start! Pychota!
A dalej mamy nie mniej atrakcyjne opowiadanie: „PATROL”. Pirx tutaj to już pilot z ponad dwuletnim stażem i blisko 180 wylatanymi kosmicznymi patrolami. Sam siebie nazywa już „starym rutyniarzem”. Świetna to, smakowita historyjka, gdzie po raz kolejny nieszablonowe zachowanie naszego bohatera, ratuje mu skórę! Wcześniej przed zderzeniem się z powierzchnią Księżyca, tym razem przed niekontrolowaną pogonią za bardzo tajemniczym światełkiem! Normalnie palce lizać!
„ALBATROS” to z kolei opowieść nieco innego typu. Tym razem Nawigator już Pirx znajduje się na luksusowym Transgalaktiku Tytanie – swego rodzaju Stefanie Batorym Układu Słonecznego! Rejs owej pięknej maszyny z Marsa na Ziemię zakłócony zostaje sygnałem SOS z będącego w bardzo poważnych tarapatach Albatrosa 4.
Opowiadanie te, to pełne stonowanego napięcia i dramaturgii opisy akcji ratunkowej, podjętej przez statki inne, bliższe tytułowego Albatrosa. Wszystkiego tutaj dowiadujemy się li tylko z komunikatów radiowych pomiędzy stronami tej akcji, słyszanymi w nawigatorni Tytana. Tym razem Pirx jest tylko (boleśnie dla siebie) biernym świadkiem całej tej tragicznej historii. Wykwintne niczym żabie udka w sosie truskawkowym!
„TERMINUS”, to znakomity dreszczowiec, cudownie skąpany w sztafażu SF! Na mocno zdezelowanym, choć bardzo historycznym statku Koriolanie, poznajemy jedynego ocalałego świadka tragedii załogi tej jednostki sprzed 19 lat – Terminusa.
To stary już robot naprawczy, maszyna z rozpadem funkcji i swoistym… Alzhaimerem? Nieświadomie nadaje on bowiem morsem zastygłe w historii czasu – i w swoich elektrycznych obwodach – ostatnie chwile i dialogi umierającej załogi. Czy aby jednak na pewno zastygłe? Pirx będzie musiał się o tym przekonać osobiście! Absolutnie to wyborne jest!
W „ODRUCHU WARUNKOWYM” jakby cofamy się razem z Pirxem w czasie, na czwarty, ostatni rok jego studiów. Tam dowiadujemy się o jedynych chyba nam znanych, zabawnych perypetiach Pirxa z płcią mu przeciwną! Dowiadujemy się również o tym, jak szalenie poczciwy ma wygląd, jak bardzo go te określenie boli i jak przylgnie ono do niego już na zawsze. To pierwsze, dłuższe i bardziej rozbudowane opowiadanie. Jakże świetnie napisane!
Pirx wyrusza na dwutygodniową praktykę na księżycową stację Mendelejew. Tam spróbuje on pomóc wyjaśnić tajemnicze zgony jej poprzednich gospodarzy. Podobnie jak w „Patrolu” i ta tragedia na stacji rozwiązanie znajdzie w szeregu konkretnych, następujących po sobie zdarzeń. I w niekonwencjonalności Pirxa. Dobre jak cholera!
„POLOWANIE” jest kolejnym księżycowym opowiadaniem. Pirx tym razem dowodzi tytułową nagonką na Setaura – „szalonego” robota do ciężkich robót górniczych, który wskutek awarii terroryzuje okoliczny teren, swym śmiercionośnym działkiem laserowym. Klimatycznie, interesująco, twardo-fantastycznie! Ba, świetnie!
W „WYPADKU” natomiast, kwestia zalążków sztucznej inteligencji u maszyn zostaje przez Lema pogłębiona! Zaawansowany technologicznie, humanoidalny Automat Nieliniowy ANIEL, po wykonaniu swego zadania nie wraca do bazy. Rankiem dnia następnego grupka naukowców, w skład których wchodzi – to rzecz jasna – i nasz Pirx, wyrusza pospiesznie na jego poszukiwanie.
Autor, przy okazji rozwiązywania niniejszej zagadki, serwuje czytelnikowi wyśmienite opisy alpinistycznej wspinaczki, tropem Anielskiego robota! Wciąga niczym krówka mordoklejka!
Interesującą i zabawną chwilami wieloma historią jest „OPOWIADANIE PIRXA”. Zaczyna się ona i trwa niczym rasowy Ijon Tichy! Jest luźna, leciutko groteskowa i odprężająca! Mocno inna niż te do tej pory. Opowieść ta jednak w fazie swej końcowej, przy pojawieniu się tajemniczego kosmicznego bolidu, przelatującego tuż przed nosem „Perły Nocy” – statku Pirxa holującego całe sterty i masy zrupieciałych maszyn – przechodzi niespodzianie w smakowitego Pirxa, by szybko zakończyć się znów zabawnym finałem a la „Dzienniki Gwiazdowe”! Nad wyraz przyjemne!
„ROZPRAWA”. Genialne, mocno rozwinięte, arcyciekawe i chyba najlepsze opowiadanie w tym zbiorze! Pirx występuje już tutaj w randze Komandora. Tym razem czeka na niego zlecenie specjalne. Rejs eksperymentalny na statku „Goliat”, z nowym rodzajem załogi! Głównym zadaniem Komandora będzie ocena przydatności nieliniowców – robotów wizualnie nieodróżnialnych już od swych twórców – podczas misji w pierścieniach Saturna.
Załoga Goliata jest mieszana, celem Pirxa będzie też zatem rozgryzienie kto jest kim na pokładzie, i jaki to test przygotować na załogi tej ocenę! Test na… ludzką niedoskonałość, ułomność, poczciwość. Czy ludzkie te przywary finalnie okażą się zwycięskie w psychologicznej grze z megalomaniczną i zimną perfekcją robota? W kosmos wybombione!
I wreszcie, niejako na deser, opowieść ostatnia: „ANANKE”. Pirx, przebywający tym razem na Marsie, dokooptowany zostaje do Komisji badającej katastrofę lądującego na Czerwonej Planecie, potężnego i nowoczesnego transportowca Ariela. Po raz pierwszy w tym zbiorze pojawia się słowo komputer, zastępując jakby wysłużone już kalkulatory, i od razu komputer ów – pokładowy statku: AIBM 09 – powoduje niezrozumiałe i tragiczne w skutkach roztrzaskanie się Ariela o powierzchnię Marsa.
Czasu na odkrycie przyczyn katastrofy Komisja ma niewiele, gdyż już za dni 9 lądować w tym samym miejscu, ze swym cennym dla lokalnych Marsjan ładunkiem, zamierza statek bliźniaczy – Ares! A problem w tym, że za sterami owego, podczas automatycznej procedury lądowania, wirtualnie zasiądzie znów AIBM 09..
Czy zagadka zostanie rozwiązana? Kto i co tak naprawdę odpowiada za katastrofę? „Ananke” to najbardziej dojrzałe tutaj opowiadanie Lema. Masa ciekawych rozważań, krzyna prehistorii badań nad Czerwoną Planetą, niemało jest też frapującej głębi! A zatem? Sepulki byłyby wniebowzięte!
Rekapitulując to w końcu! Po kolejnej już tego lekturze, dojrzewający, ludzki i poczciwy Pirx, oraz jego tutaj fantastyczne perypetie, niezmiennie i wciąż pozostają moją ulubioną pozycją! WYBITNE to SF i basta! A więc: „Dobrego odrzutu! Do pocisku!”, no i „Wysokiej próżni!” A tak normalnie to: jazda do czytania! Bo to 9/10 jest!
Kapitan MO
Ilustracja w tle: Stanisław Lem
Okładka: Stanisław Lem, Opowieści o Pilocie Pirxie, Wydawnictwo AGORA, 2008