Type and press Enter.

W rytmie serca / Kochaj aż po Śmierć (Metal)!

Gdy padła propozycja pedantycznego wyselekcjonowania, a następnie smacznego zaserwowania kilku romantycznych kawałków, zaczerpniętych z głębokiej a nieprzebranej Muzycznej Skarbnicy Klasycznego Death Metalu, wahać nie mogłem się ani chwili! Okoliczność to wszak podniosła, wysoce symboliczna i zwyczajnie za serce chwytająca! Toż to nasze, staropolskie WALENTYNKI!

Któż z nas bowiem nie był choć raz na czarną ŚMIERĆ zakochany? Komuż znów serce potokami całymi nie KRWAWIŁO z rozdzierającej, miłosnej tęsknoty? A może znajdzie się tutaj jakiś nicpoń, figlarz lub chuligan-watażka, który to nigdy – i ni razu! – nie doświadczył myśli o rozkosznie romantycznej MASAKRZE na tym trzecim, stojącym przecież jakże często pomiędzy nim, a tą Jedyną i Upragnioną Ukochaną? Znajdzie się? Otóż śmiem twierdzić, iż NIE!

Gdyż, albowiem i aczkolwiek – Miłość jest nieodzownie wpleciona w nasze marne życia! Często jest tych żyć jedynym, wytęsknionym sensem i celem! Jest budulcem najjaśniejszym i najtrwalszym Szczęścia! No i zimną a tępą, zardzewiałą siekierą Nieszczęścia też. No ale dość już może tych (nie tak całkiem jednak płytkich!) wynurzeń odautorskich! Przejdźmy – a chyżo! – do zapowiedzianych wcześniej: muzycznych konkretów!

1. GRAVE – IN LOVE / DRÓB – BO JO CIE KOCHOM!

Ten piękny, za serce chwytający, mocno neoromantyczny i dość ckliwy liryk, wydaje się być kwintesencją pojmowania miłości aż po grób! Co więcej, Poeta brawurowo proponuje tutaj zupełnie (nie) świeże podejście do tematu i serwuje czytelnikowi/słuchaczowi porywającą historię uczucia sięgającego o wiele dalej niźli przysłowiowa grobowa decha!

Przy czym zauważyć trzeba jednocześnie, iż przedstawiony tutaj ten potężny afekt, szalonym nijak być nie może, gdyż Podmiot Liryczny emocjonalnie bardzo trzeźwo stąpa po fizycznej ziemi, szczególnie w tych chwilach, gdy radośnie se obcuje z Lirycznym Przedmiotem swych nieokiełznanych uczuć! Extraordynaryjny tekst z przełomu neoromantyzmu i socrealizmu postpozytywistycznego, okraszony tłusto klasycznym, szwedzkim śmierć metalem!

Panie, Panowie – zespół Drób w piosence: Bo Jo Cie Kochom!

You lie so nice in front of me,
Leżyż se fajno tuż łobok mnie,

As I brought you from your grave,
Z trupigo groba wyciągnął jo Cie,

You lost some skin and a lot of weight,
Ze skóry łoblazłaś i ważysz już mniej,

But still you look sexy in your new shape,
A klawo wciąż dziołcha z Ciebie że hej!

People blame me for being insane,
Godajo mi ludzie: łobłąkany ty psie!

But I am just in love!
A jo normalnie wciąż kochom se Cie!

CIEKAWOSTKA: Pierwotnie partie wokalne w tym utworze zaproponowano Jerzemu Połomskiemu. Niestety ten podczas już wstępnych przesłuchań – i ledwie po dwóch zwrotkach – bezpowrotnie utracił był swój niepowtarzalny głos i zmuszony tym samym został do przedwczesnego zakończenia swej pięknej, artystycznej kariery…


2. NAPALM DEATH – THE KILL / ZESPÓŁ ZEJŚCIA WSKUTEK NAGŁEGO (A NIESPODZIANEGO) PRZEDAWKOWANIA NAPALMEM – W DEKIEL!

Ta frywolna, neofolkowa, pełna – w ekspresyjny sposób podanych – impresyjnych treści Pieśń, przypomina nam jak istotnym czynnikiem jest równowaga, a nawet balans (sic!) biochemiczny organu, który to u samców ZAZWYCZAJ występuje w najgórniejszych partiach ciała. Mowa tu rzecz jasna o mózgogłowiu, kolokwialnie nazwanym w przedstawionym niżej utworze: Deklem.

Podmiot Liryczny, Młodzieniec odurzony mocno zadurzeniem w bliżej nieokreślonej, ale jednak: Niewiaście, romantycznie lamentuje nad losem swym boleśnie marnym. Targany przez potężne swe wewnętrzne uczucia, nie wie co robić, popada w jęki oraz lęki, przytłoczony nagłym, nocnym tajfunem emocjonalnym. Smutna to pieśń… Choć niedługa, niekrótka – a w sam raz!

Panowie i Panie – Zespół Zejścia Wskutek Nagłego (a Niespodzianego) Przedawkowania Napalmem w pieśni: W Dekiel!

There’s nothing to gain, you have just been led,
Nie ma Cie, boli mnie, myśle se: zwariuje!

The kill, after death, the kill!
Dekiel! Wali mi w Dekiel!

The shit you were promised, means nothing now you’re dead,
Co będzie, jak wyjdzie, a co znów, jeśli nie?!

The kill, after death, the kill!
Dekiel! Wali mi w Dekiel!

CIEKAWOSTKA: Podczas nagrywania płyty SCUM, na północy Tadżykistanu urodziło się 4684 chłopców i 3978 dziewczynek. Oraz: 16 jałówek, 44 warchlaki i 2 piwonie były zakwitły!


3. CANNIBAL CORPSE – A SKULL FULL OF MAGGOTS / ŚCIERWO CZŁEKOJADA – SERCE PEŁNE MOTYLI

Grupa Ścierwo Człekojada powszechnie jest znana – no i niezmiernie takoż lubiana! – z muzyki dosyć takiej, powiedzmy to: męskiej i o zdecydowanym pierdolnięciu! Nie ma w niej, i nigdy nie było, za wiele miejsca na uczucia wyższe – no, chyba że w grę wchodzi (samo)gwałt w afekcie! Zespołowy Poeta tamtego okresu – Chris Barnes – lubił bardzo sobie warczeć o patroszeniu zwłok, rozłupywaniu czaszek, wyrzygiwaniu dusz, czy o pośmiertnej ejakulacji.

W tym kawałku, poniżej Państwu zaprezentowanym, prześledzić możemy jednak jego tajemniczą i do dziś nieodgadnioną, artystyczną turbo-metamorfozę! Porzucił on bowiem CAŁKOWICIE tematykę GORE, na rzecz nagłej, szokującej i całkowicie szalonej fascynacji entomologią! Jego maniakalne wręcz oczarowanie motylami, dosyć wyraźnie daje się odczuć w tym na wskroś romantycznym, silnie inspirowanym przeżyciami osobistymi utworze!

Lejdis end dżentelmen: Ścierwo Człekojada w amerykańskiej odpowiedzi na mickiewiczowską Świteziankę – Serce Pełne Motyli!

REFREN:

They enter your tomb, maggots, beginning to feast, maggots!
Wchodzą Ci do serca zakamarków, Motylki! I figlują tam sobie radośnie, Motylki!

Crawling on you, maggots, now they eat you, maggots!
Podskakują na nóżkach swych wątłych, Motylki! Wsio okraszając ze skrzydełek swych pyłkiem, Motylki!

Rotting maggots, maggots, infesting your corpse, maggots!
Kolorowe i szczęścia pełne, Motylki! Zadomowiły się już tutaj na dobre, Motylki!

Parasites of the dead, maggots, now dwell in your head!
Miłości Wielkiej Heroldowie, Motylki! Od dziś w sercu Twym na zaaawszeeee!

CIEKAWOSTKA: Chris Barnes tuż po porzuceniu bardzo atrakcyjnej, choć być może nieco już wyeksploatowanej tematyki Death-Gore i przerzuceniu się całkowicie na liryki hard-entomologiczne, odszedł był z zespołu (dyscyplinarnie i haniebnie został z niego wyrzucony!), znalazł był sobie żonę, założył 6 osobową rodzinę no i żył w niej… dłuuuugo i szczęśliwie! 

Kapitan MO

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

0 comments

  1. […] P.S. Dla tych, którzy nie znają, a chcieli by więcej – zapraszam do tekstu zeszłorocznego! https://statekglupcow.wordpress.com/2017/02/13/w-rytmie-serca-kochaj-az-po-smierc-metal […]