Type and press Enter.

Bardzo krótko / Męki Wertera

Bardzo ładnie to napisane. Piękny język, celne metafory, no, może warstwa intertekstualna jest nieco zbyt nachalna. Ale to pewnie wina konwencji oraz, last but not least, mojego wydania powieści. Biblioteka Narodowa miała swe lepsze i gorsze momenty, a opracowanie „Wertera” przez panią profesor Olgę Dobijankę-Witczakową wydaje mi się cokolwiek zanadto gorliwe i pozostawiające odbiorcy za mało przestrzeni na własną interpretację.

Niestety, tragiczne rozdarcie słynnego bohatera pozostawia mnie obojętnym. Jest Werter rozpieszczonym i przewrażliwionym bubkiem, który dopasowuje swe przekonania do zmiennych czynników zewnętrznych i nie mniej zmiennych nastrojów wewnętrznych. Nie przeszkadza mu to bynajmniej w posiadaniu stanowczej opinii na każdy temat i w pouczaniu bliźnich, za co w dzisiejszych czasach prędko zarobiłby w gębę, co nie najlepiej świadczy może o naszych czasach, ale co z pewnością dobrze by mu zrobiło.

I paradoksalnie, bo chyba niezgodnie z zamierzeniami poety i pani profesor, ta sama opozycja między starym a nowym uderzyła mnie niczym piorun podczas lektury. Znamiennym zabiegiem jest bowiem umieszczenie pod koniec utworu pieśni Osjana; choć Goethemu należą się hołdy jako ich tłumaczowi, samo ich wklejenie to swoisty strzał w stopę autora. W konfrontacji z zawartym w nich potężnym ładunkiem emocjonalnym, blednie siła właściwego utworu. Wydaje się niemal, jakby chciał Goethe powiedzieć, że w porównaniu ze swymi przodkami, jest człowiek nowożytny karłem.

I niestety nie mam dla niego celnej riposty.

utracjusz

Foto: Anke von Heyl, Goethe-Institut

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *