Staropolskie Walentynki nadejszła znów chwila radośnie nam świętować! A jak nakazuje już niejako ustabilizowany tutaj zwyczaj – by nie rzecz tradycja! – robić to będziemy W rytmie serca. W specjalnie zatem wyselekcjonowanych dla Was melodiach, odkrywać będziemy uczucia głębokie, szalone i wielkie! Nieśmiertelne i piękne, pełne ckliwego liryzmu, jak i wściekle krwawego dramatyzmu! Obiecać jednak możemy, iż zawsze one będą romantyczne aż do różowego bólu! No, czasem może do czerwonej krwi, czy czarnej potem śmierci, ale czyż nie tak właśnie winno się kochać? Kochać aż po śmierć… A najlepiej i najsłodziej – po Śmierć Metal! Zatem zaczynamy!
1. MACABRE – SON OF SAM / MAKABRESSKA – MIŁOŚĆ Z SUPERSAMU
Modne ostatnio maści wszelakiej Disko z Pola nigdy mnie za serce specjalnie nie łapały. Ta agresywnie tam eksponowana elektroniczna muzyka, zbyt brutalna finalnie mi się zawsze okazywała była. Zupełnie inne mam jednak zdanie o warstwie liryczno-tekstowej tych to produkcji. Są piękne i proste, a przez to tak prawdziwie życiowe! Nie inaczej jest i z tym poniżej zaproponowanym kawałkiem od słynnej chicagowskiej Makabresski!
Podmiot liryczny – średniorolny mężczyzna o średnio też skomplikowanej konstrukcji intelektualnej, ale o Sercu już Wielkim i Gorejącym – przeżywa dosyć niespodziewanie klasyczną Miłość Od Pierwszego Wejrzenia. Okoliczności przyrody temu towarzyszące również są zupełnie pospolite (jak on sam przecież). Ot, codzienne zakupy w lokalnym Supersamie, w koszyku taszczy pewnie mały sześciopak, dwie buły no i pęto podwawelskiej. Aż tu nagle… No właśnie! Przeżyjmy to razem z nim!
[Tłumaczenie – Zezowaty Profan]
I am Sam, Sam I am,
To w tym Supersamie ujrzołem jo Cie,
I would not like green, eggs and ham,
Siedziołaś tam za kaso, tak piykno że sie wie!
I am Sam, Son of Sam,
To w tym Supersamie poznołem jo Cie…
With my 44 in hand.
44 lata wtedy miołem, gdy zakochołem w Tobie sie!
***
You’re gonna be dead when I shoot you in the head,
Macać bedziesz rajskie wrota, gdy całowoł bede Cie,
There’s no time to cry, now it’s time to die.
Kruca fuks – a chodźze już tu do mnie! Nie marudź już, nie!
***
My father has told me to kill you,
Ojciec mi godoł, żeś dziołcha je fajno,
And that’s just what I’m going to do,
Porządno i cnotliwo – a nie krowie łajno!
I have a gun and I’m insane,
Mom dwa kombajny i śtyry świnioki,
I’ll make your life go down the drain.
Łostań mojo żono – abo idź w buroki!
CIEKAWOSTKA: Ponoć mu nie odmówiła! Bo taka porządna była. A co było potem, to każdy głupi już wie – żyli se rzecz jasna: dłuuugo i szczęśliwie! No i czy to nie jest piękne?? Ja płaczę…
2. NAPALM DEATH – DEAD / ZESPÓŁ ZEJŚCIA WSKUTEK NAGŁEGO (A NIESPODZIANEGO) PRZEDAWKOWANIA NAPALMEM – TATO! (ACH TATO…)
Pisząc czy śpiewając o Miłości, zapomnieć nie możemy nijak o traktowanej często niezrozumiale, bo zupełnie po macoszemu: miłości syna do ojca. A czyż jest ona jakoś gorsza od miłości innych? Dziewczyny do chłopaka, czy też mudżahedina do dorodnej kozy? Oczywiście, że nie. Potrafi być wszak tak samo mocna, naturalna oraz piękna. I tęsknotą również wielką bywa obarczona!
Podmiot (bardzo) tutaj liryczny – młodzieniec, skryty miłośnik Wody Sodowej Gruźliczanka –rozdzierająco usycha z tęsknoty za swym Ojcem, który jakiś przedział czasu temu opuścił był rodzinne pielesze. A uczynił to w poszukiwaniu chleba, lepszego życia i takich też perspektyw dla swej rodziny, udręczonej najpewniej szarzyzną PRL-u lat 80. XX wieku. No i ślad był po nim zaginął!
Młodzieniec zatem szlocha i płacze, tęsknota wielka mu serce jego młode rozrywa, w swym uniesieniu niejako oskarża też Ojca o zbyt lekkomyślny – w jego mniemaniu – wybór rodzaju transportu, jakim ten się za ocean był wybrał, acz finalnie uspokaja się i oczyma wyobraźni widzi jednak Tatę dumnie realizującego swój Amerykański Sen i kupującego mu… A, sami posłuchajmy!
[Tłumaczenie – Angelo Narcisio de Rococco]
Dead!
Gdzieżeś Ojcze ukochany, ach gdzieżeś zaginął?
Po coś do tej Ameryki, w czółnie sam popłynął?
Tato!
(Ach Tato… Kup mi na saudzie* saturator!)
CIEKAWOSTKA: Jak podała czytelnikom ówczesna Trybuna Ludu, ów Tato, po 16 latach pracy na kontraktorce, gdzieś na chicagowskim saudzie (*south/południe), odnalazł się był i przesłał synowi Polamerem paczkę z upragnionym, błyszczącym a amerykańskim saturatorem! Co prawda syn, już po 3 miesiącach przyrządzania owej Gruźliczanki tragicznie zmarł był na… suchoty, ale ponoć uczynił to z szeroookim uśmiechem na twarzy! I powiem Wam – ja w tę wersję wierzę!
3. CANNIBAL CORPSE – HAMMER SMASHED FACE / ŚCIERWO CZŁEKOJADA – SERCE STRZAŁĄ UGODZONE
Utarło się, że smakosze postneoromantycznych klimatów najwyższą estymą darzą, od lat już wielu, właśnie amerykańskie Ścierwo Człekojada. Nie znajduję w tym nic dziwnego, wszak ich muza zawsze łatwo wpadała w ucho (niemal tak łatwo jak rozpędzony szerszeń w fryzurę frontmana Boney M.), a wysmakowane poezje naczelnego warkocisty, Chrisa Barnesa, znakomicie tę muzę dopełniały i do dziś stanowią o sile tamtych, klasycznych już, pomnikowych wręcz wydawnictw.
Bo tak jak ABBA miała swoje legendarne Dancing Queen, tak Ścierwo Człekojada do Walhalli wprowadził kawałek Serce Strzałą Ugodzone! Mamy tutaj wszak wszystko co najlepsze. Skoczną, quasi-folkową melodię, radosne pukanie po bębenkach, no i nade wszystko słodki, niski bardzo – acz próby i lotów niemal stratosferycznych wokal, poważnie i z lekkim uniesieniem deklamujący kolejne zwrotki całkiem zaangażowanego tekstu.
A jest on tym razem prosty, ludyczny i nad wyraz romantyczny! Podmiot liryczny, bliżej nieokreślony samiec pochodzenia plebejskiego, stwierdza u siebie, z pewną konsternacją i lekkim niepokojem, nagłe a gorące zainteresowanie niejaką Zochą! Najpewniej sąsiadką zza miedzy. A że chłop ten w ciemię bity najwyraźniej nie był, szybko więc wiąże on fakty do tzw. kupy i startuje do obiektu swoich uczuć, z co nieco tylko zawoalowaną propozycją matrymonialną! Tak działa Strzała Amora moi mili!
[Tłumaczenie – Zezowaty Profan]
There’s something inside me,
Cosik poli mnie łod środka,
It’s, it’s coming out,
Cuć to we mnie, jako smród z wychodka!
I feel like killing you,
Goreje mi serce, gorejo mi flaki,
Let loose the anger, held back too long,
Dejze pyska Zocha – lubisz Ty dzieciaki?
CIEKAWOSTKA: Podczas odbioru nagrody Grammy za płytę Tomb Of The Mutilated, Chris Barnes zapytany co było inspiracją do jego wybitnych liryków na tym albumie, odpowiedział był po chwili, iż sponiewierał go duchowo a twórczo zapłodnił był tekst takowy:
Pod bluzeczką dwa jabłuszka masz,
Jak poproszę, to mi jedno dasz,
Pocałować i skosztować też,
No bo z Ciebie fajne dziewczę jest!
One comment
Uwielbiam Tego Towarzysza. Nikt nie pisze lepiej niż ON. ❤