Type and press Enter.

Niebieskie niebo / Hrabal / Pociągi

Gdzieś tam u góry jest niebo i niebo jest niebieskie i tak naprawdę niezbyt interesuje się sprawami świata na dole i ludzkimi grami. Czasem pojawiają się samoloty, jak muchy, ale koniec końców niebo jest dobre i tych much nie zabija. Niech sobie ziemia i jej samoloty żyją swoimi rzeczami, jego to nie obchodzi. Chyba dzięki temu niebo nie traci kolorów. Nawet gdy trwa wojna i wszystkie drogi są czerwone a wszystkie filmy czarno-białe, można podnieść głowę i poszukać uspokojenia: niebo chyba jeszcze nie spada nam na głowy, skoro wciąż jest niebieskie, prawda?

A tam na dole jest mała stacyjka kolejowa, młodsza siostra nieba. Działa podobnie jak ono: nawet gdy trwa wojna i wszystkie filmy są czarno-białe, pociągi muszą kursować. Pociągi, spóźnione, bo spóźnione, ale jeszcze jeżdżą, więc niebo chyba nie spada nam na głowy.

Jest w końcu człowiek, najmłodszy brat nieba i kolei, działa podobnie jak one. Wojna huczy, filmy czernią się i bielą, a mimo to niebo jest niebieskie, pociągi kursują, człowiek zaś żyje i niebo nie spada mu na głowę.

*

Taką scenę pokazuje nam Hrabal. Nie daje się skusić widowiskowości wojny; nie maluje bitew, bohaterstwa, rzezi i obozów, całej palety barw którą wojenka oferuje. Hrabal zatrzymuje się na małej kolejowej stacyjce. Mimo całego zgiełku połowy lat czterdziestych XX wieku, jak na złość i jak na ironię… tutaj trwa normalne życie, w całym swoim pięknie i całej swej goryczy.

I to miejsce ma w sobie coś z sielanki: czas jakby tutaj nie płynie, działa nie grzmią. Dyżurny ruchu, pan Całusek, w trakcie nocnej zmiany uwodzi telegrafistkę, pannę Zdeničkę i odbija jej na pośladkach kolejowe pieczątki. I o aferze tej mówi się tutaj znacznie więcej i z większym zaangażowaniem, niż o tym, że gdzieś tam, za horyzontem grzmi jakaś wojna. Przyjeżdżają nawet pracownicy z innych stacji, zatrzymują się tylko po to, by pana Całuska spotkać, by panu Całuskowi pozazdrościć. I ja mu zazdroszczę.

Jest też pan Zawiadowca, a pana Zawiadowcę obchodzą najbardziej sprawy moralne, boleje zatem bardzo, z powodu tego gołodupstwa, które się na jego stacji wyprawia. Poza tym obchodzą go gołębie, które z pasją hoduje, choć zdaje się, że poza mnóstwem pierza i łajna na mundurze, niewiele wnoszą. No ale, pan Zawiadowca kocha gołębie i niech mu tam będzie.

Jest w końcu Miłosz Pipka, młody chłopak, główny bohater. To jego oczami będziemy patrzyć na niebieskie, mimo niemieckich samolotów niebo i na wszystko, co ważne w czterech ścianach małej stacyjki. Wraca właśnie do pracy, ostatnie miesiące spędził w szpitalu po nieudanej próbie samobójczej. Hrabal wrzuca cały jego dramat, obawy i niepewność na tę idylliczną scenę, tak odległą od wszystkiego co gwałtowne i bolesne.

*

Okazuje się, że mała stacyjka nie jest samotnym, wolnym od grozy bastionem; że niebo nie zawsze może spać spokojnie, bez obaw przed samolotami i że człowiek nie zawsze może żyć w spokoju. Część pociągów, to bowiem tytułowe pociągi pod specjalnym nadzorem. Wojskowe transporty, niemieckie pociągi, które jak czarny ząb wojny wdzierają się w życie i pracę bohaterów; przejeżdżając ich torami, wkraczają w ich świat. I nigdy nie wiadomo, każdy z nich może wieźć z sobą śmierć, z Niemcami nigdy nie wiadomo, stwierdzi autor.

Szalony, niepoprawny, zuchwały wręcz humor Hrabala, miesza się tutaj ze scenami gorzkimi, pełnymi bólu i smutku. W trakcie lektury zdążyłem czterokrotnie załzawić: dwa razy ze śmiechu i dwa razy po prostu, załzawić. Te zderzenia bywają niemal groteskowe, ale jakże piękne w tej grotesce, jakże nieokrzesane! (Nieokrzesanie w literaturze: hip hip, hura!)

To, co dzieje się na tych niespełna stu stronach, to jest mistrzostwo świata! Połączenie bólu, ulgi, niepokoju i błogości. Świadomość, że kruche ściany bezpiecznego świata i całe piękno w nich zawarte (niechże jego przewrotnym symbolem będzie owa opieczętowana pupa panny telegrafistki!) mogą lada moment runąć i się rozpaść… Szczęśliwie, zawsze można wyjść przed stację i spojrzeć do góry, pamiętajmy o tym! Tam jest niebo i mimo że bodą je niemieckie myśliwce, nie zamierza rezygnować ze swojego niebiesku, nie chce nam jeszcze spadać na głowy.

Wasz Paweł M

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *