Type and press Enter.

Małe Litery / Życie bez smokingu / Hrabal

Czytam właśnie Hrabala. Skończyłem Życie bez smokingu i leżę na łopatkach. To jest mała literatura i zaglądanie w małe życia, nad którymi świat nawet się nie zatrzymuje, o których wiedzieć i pamiętać nie chce. Chce się toczyć gdzieś tam do góry, wśród tych ważnych, mądrych i wielkich.

A my idziemy za nim i wciąż marzymy o tamtym życiu, życiu jak z reklamy, w którym wszystko się zgadza i wszystko pasuje. W którym nosimy najlepsze ubrania, spotykamy najpiękniejsze kobiety, najlepiej w świecie gramy na gitarze i czytamy 52 książki rocznie. Chcemy żyć tym życiem na szczycie, równie odległym (albo i dalszym), jak życie pozagrobowe. Tymczasem prawdziwe życie jest tutaj. Prawdziwe życie to jest małe życie i Hrabal dobrze o tym wie i nam to podpowiada. Może pora już skończyć się bawić w te pozy, w to strojenie min, udawanie i niespełnione gonitwy.

Dzieci Boże, pierwsze opowiadanie w zbiorze, to kilka krótkich opowieści z rodzinnego Nymburka. Wspomnienia o małych, zamieszkujących miasto postaciach, którymi nikt przy zdrowych zmysłach by się nie zachwycił; ludziach skrzywionych przez nędzę, chorobę, nieszczęście, niepełnosprawność… Śmierdzących, brudnych, nienormalnych i pozbawionych piątej klepki. Ale Hrabal patrzy na nich ze szczerym zachwytem, czułością i miłością; i pisze o nich, jakby pisał o świętych, klei szaleńcze hagiografie, ratuje od zapomnienia tych, o których nie pamiętano już za ich życia. Ale to właśnie dla nich otwiera się niebo, to właśnie do nich wyciąga się biała, święta ręka i zabiera w obłoki.

Tytułowy tekst to opowieść o upokorzeniu i wstydzie. O zepsutych wydarzeniach w życiu i o tym, że z naszymi ułomnościami żyć można, a nawet trzeba dalej. Pocieszająca w tej dziedzinie jest myśl Herberta, że „las jest jednym z wielu lasów”, każdy niesie swoje wstydy i nie jest w tym osamotniony. Może właśnie z tego zrozumienia płynie ten Hrabalowy zachwyt nad wszystkim co niedoskonałe i zniszczone? Zachwyt nad Kamieniem Odrzuconym. W Mojej Libni, ekscytuje się autor swoją starą dzielnicą właśnie przez to, że ta jest opustoszała i ulega rozkładowi. Płynące z nurtem rzeczki śmieci, są mu powodem nie tylko do fascynacji ale i zdziwienia: dlaczego nie fascynuje to innych? I tak samo zachwyca się Hrabal nad tym małym życiem, przed którym przecież wszyscy uciekają, bo liczy się tylko to, co wielkie i tylko to, co na górze.

Ciekawym jest umieszczenie między kolejnymi opowieściami tekstu o Vladimirze Boudniku, swego rodzaju uzupełnienia do Czułego Barbarzyńcy (proszę nie czytać opowiadania Dandys w drelichu przed przeczytaniem Barbarzyńcy!). Ale i Vladimir był w końcu niekompletny, niezrozumiany i często nieszczęśliwy. Dzielił z Hrabalem ten jego zachwyt nad codziennością, rozkładem i brudem, on także zaglądał w miejsca, od których inni odwracali wzrok. Zatem chyba nic dziwnego, że i jego wspomina Hrabal w tym tomie poświęconym małości, błahości i złamanym życiom.

Literatura Hrabala, ta mała literatura, jest swego rodzaju oczyszczeniem i pocieszeniem, poklepaniem po plecach – dokładnie tym, czym powinna być. Hrabal odkrywa przed nami prawdę: małe życie nie jest powodem do wstydu, śmieszną (bo trudną i często bezowocną) może być natomiast pogoń za życiem wielkim. Tymczasem osiem błogosławieństw jest tam na dole, wśród ubogich, cichych, prześladowanych i płaczących; nie ma co ich szukać na górze.

Wasz Paweł M

Autorka zdjęcia głównego to Kat Smith. Więcej jej zdjęć tutaj: https://www.pexels.com/@katlovessteve

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *