JEAN-MICHEL JARRE – ORIENT EXPRESS – 1982. Jesienią 1981 roku, francuski pionier muzyki elektronicznej, a syn nie mniej słynnego kompozytora Maurice Jarre’a, po olbrzymich komercyjnych sukcesach swoich trzech pierwszych albumów: Oxygène (1976), Équinoxe (1978), oraz Les Chants Magnétiques (1981), udał się był w swoją pierwszą zagraniczną trasę koncertową.
Artysta na promocję swojej muzyki, a w szczególności pół roku wcześniej wydanych Magnetycznych Pól (lub Magnetycznych Śpiewów – w zależności od translacji), wybrał był Chiny! Zgodę chińskich władz muzykowi udało się jakoś uzyskać, i sposobem tym, Jean-Michel stał się pierwszym zachodnim artystą muzycznym, który dał tam swój koncert. Te historyczne już występy miały miejsce najpierw w Pekinie, a następnie w Szanghaju.
Les Concerts en Chine, uwiecznione w roku następnym na kasetach, winylach i płytach CD, posiadają jeszcze dwie wyjątkowe wartości dodane. Na 15 bowiem zawartych na nich kompozycji, aż 6 było nowych i nigdzie dotąd oficjalnie nie granych, a inspirowanych ściśle kulturą chińską. Już to, samo w sobie, było – i jest wciąż po dziś dzień – nie lada gratką dla każdego fana JMJ.
Ale to co jest w przypadku tego koncertu dla mnie najważniejsze, i to co czyni go absolutnie wyjątkowym w moich oczach (a w zasadzie uszach), to jego porażająca wręcz perwersyjną perfekcją jakość wykonania, a później produkcji i finalnego nagrania. Nigdzie tutaj nie odnajdziemy ani jednego niepotrzebnego, lub zabłąkanego, uderzenia w bęben, czy też w klawisz syntezatora. Żadnej zbędnej nutki. Istnieje tylko absolutna, niczym niezmącona i niemal studyjna sterylność!
Przerywana, od czasu do czasu, zazwyczaj oszczędnymi w wyrazie brawami pekińskiej i szanghajskiej publiczności, oraz audio wstawkami, nagranymi pewnie gdzieś podczas przechadzek po chińskich ulicach – do licha, wszak jest to w końcu album LIVE!
Poniżej wspominany kawałek, pełny chwytliwej, zapętlonej a radosnej melodii, jest wspaniałym reprezentantem tamtych chwil i tamtych emocji (choć tutaj, na potrzeby teledysku, z wyciętym na końcu aplauzem publiki). Przy okazji, jest on też wciąż jednym z najbardziej przebojowych utworów Jarre’a. Chociaż takich hitów, w swoim muzycznym dossier, akurat ten Artysta ma liczbę o nazwie legion… Panie, Panowie – zapraszam już zatem na nostalgiczną przejażdżkę Orient Expressem!