Type and press Enter.

Andrzej Sapkowski / Maladie i inne opowiadania

Andrzej Sapkowski mistrzem krótkiej formy jest! Wiemy to wszak doskonale od czasu, gdy pierwsze jego opowiadanie, Wiedźmin, zagościło było na łamach miesięcznika Fantastyka w 1986 roku i rozpoczęło tym samym cały ten wiedźmiński szał. Zbiór Maladie i inne opowiadania, niedawno przeze mnie odświeżony po latach, znakomicie przypomina czytelnikowi, iż Sapkowski to jednak nie tylko Wiedźmińska Saga, czy Trylogia Husycka, ale też i pisane przez kilkanaście lat do różnych antologii, czy czasopism, opowiadania i teksty o znacznie krótszym charakterze. 

Prawdą jednak jest, iż takowych opowiadań Mistrz za wiele nie popełnił. Maladie zawiera ich okrągłą liczbę 10. Czy było ich więcej? Poza świetnym esejem Świat Króla Artura, osobiście nie kojarzę, acz od razu zastrzec muszę, iż wybitnym sapkologiem nie jestem, zatem mylić się w tej materii mogę!

Zatem mamy tutaj opowiadań dziesięć, napisanych przez ASa w latach 1988 – 2006. Patrząc na nie całościowo, to może poza tekstem tytułowym, od razu poznać możemy, któż ich literackim ojcem jest. Styl Sapka jest bowiem tak charakterystyczny, że czy mamy do czynienia z jego utworami fantasy, horrorem, czy też science fiction, to wszędzie w nich z łatwością odnajdziemy konglomerat takich składowych jak: świetnie budowany klimat, umiejętne dozowanie tempem akcji, interesujące, żywe postaci, no i nade wszystko ich znakomite, między sobą, dialogi!

W każdym z tekstów również, a nawet obowiązkowo, jak rodzynki z ciasta, wyjmować będziemy łacińskie sentencje, czy inne obcojęzyczne wstawki. Rzecz jasna, tradycyjnie, czytelnikowi polskiemu pozostawione nieprzetłumaczone. Styl Sapka wreszcie, to błyskotliwe poczucie humoru, zawsze okraszone dużą dozą sarkazmu, wyśmienity literacki warsztat, no i generalnie czuwająca i stojąca za tym wszystkim, a wyraźnie zawsze wyczuwalna, inteligencja Autora. No ale co konkretnie – do licha! – zbiór ów zawiera? Pokrótce i szybko sobie to teraz prześledźmy.

Opowiadanie pierwsze a otwierające: Droga, z której się nie wraca, to klasyczne już fantasy, niezwykle smacznie wrzucające nas znów do ukochanego Wiedźminlandu. To opowieść, która mimo iż Geralta w nim nie uświadczymy, to znakomicie mogłaby mieć swoje miejsce w pierwszych dwóch tomach, o nim, opowiadań! Zawiera ona w sobie bowiem absolutnie wszystko to, co tamte historie o Wiedźminie miały. A dodatkowo, to właśnie w nim zapoznamy domniemanych rodziców Białego Wilka. Znakomitość i palce lizać!

maladie-i-inne-opowiadania-w-iext44036192

Muzykanci z kolei, to już całkiem inna para bamboszy. Opowiadanie stylizowane na horror, lub horrorem wręcz będące. To klimatyczna wielce opowieść o tym, jak to nasi milusińscy: kotki, pieski czy chomiki, też mają swojego anioła stróża, co prawda z piekła bardziej rodem, który to pojawia się, gdy jego podopieczni padają ofiarą ludzkiego bestialstwa. Pojawia się i ucina sobie wtedy krwawą bardzo pogawędkę z właścicielami tychże… Nastrojowe, nietypowe, smaczne!

Opowiadanie trzecie: Tandaradei!, to znowu historia z pogranicza fantasy i horroru. Chwilami liryczna, chwilami też niepokojąca. Więcej jednak niźli przyzwoita! W leju po bombie natomiast, znajdziemy interesujące elementy political fiction, przyjemnie w literackim tyglu wymieszane z wartką akcją, zdecydowanie nie wolną też od strzelanin i wybuchów! W Coś się kończy, coś się zaczyna, po raz wtóry cudownie powracamy do świata Geralta i Yennefer, a ślub tych bohaterów jest kanwą tej to opowieści. Nie jest to alternatywne zakończenie Sagi, choć takim bez problemu mogłoby być. Na 30 stronach opowiadania, jak w pigułce, pojawiają się niemal wszyscy – w końcu jak to na ślubie – ważniejsi bohaterowie wiedźmińskiego ośmioksięgu. Absolutna pychota!

Bitewny pył to krótka dosyć próba zmierzenia się Sapkowskiego z klasycznym science fiction, w formie space opery. Jakaż szkoda, że tak krótka i jak do tej pory wciąż jedyna… Pełne to bowiem klimatu, akcji i wszystkiego tego, co smaczne SF winno w sobie mieć! Prawdziwą perełką, wśród tych i tak niezgorszych literackich kompanów, niewątpliwe jest w tym zbiorze Złote popołudnie! To kolejna magiczna i świetnie napisana opowieść o… kocie! Nie o pierwszym lepszym jednak sierściuchu, a o samym Kocie z Cheshire! Ta przezabawna chwilami wieloma historia, ma bowiem swoje miejsce akcji, tam gdzie sławna Alicja trafiła po przejściu przez króliczą norę. Wybitne to, a na dodatek, bez dwóch zdań – wyborne!

Zdarzenie w Mischief Creek to znowu świetne, interesujące i przewrotne co nieco spojrzenie na problematykę mordowania i palenia kobiet, posądzanych swego czasu o czary (oraz mary) i konszachty z tzw. diobłem. Opowiadanie to intrygujące i trzymające czytelnika w napięciu do końca samego! Spanienkreuz natomiast jest pełnym znakomitego nastroju, wojennym szortem z bardzo konkretną historią w tle. Ostatnią w tym zbiorze pozycją, zaserwowaną nam przez twórcę Krwi Elfów, jest tytułowa Maladie. Opowiadanie jest wysmakowaną, w przeważających też momentach mocno liryczną historią, traktującą o romantycznej legendzie Tristana i Izoldy. Legendzie, czy też micie, przez Sapkowskiego nie raz zapewne, artystycznie przetrawionym i podanym tu na swój, bo z nieco innej perspektywy, acz wielce chwilami wrażliwy, sposób. Perła!

Podsumowując już zatem: zbiór opowieści jest to różnorodny bardzo, trzymający jednak poziom wspólnie wysoki, od swego początku, aż po swój kraniec. Czytając Maladie i inne opowiadania, nikt swego cennego czasu na pewno nie zmarnuje, a bawić się będzie przy tym znakomicie! I poobcuje przy okazji, z wyśmienitą a fantastyczną przygodą, made by Andrzej Sapkowski!

Kapitan MO

Fotografia w tle: http://tnij.at/Sapkowski
Fotografia w tekście: Andrzej Sapkowski, Maladie i inne opowiadania, Wydawnictwo SuperNOWA, 2012

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *