Type and press Enter.

Czwartkowe Muzyczne Reminiscencje – vol. 19

DEEP FOREST – WORLD MIX – 1994. Gdzieś w połowie lat dziewięćdziesiątych, wieku ubiegłego, w me łapy wpadła była kaseta nieznanego mi wtedy w żaden sposób zespołu. I zupełnie nie pamiętam już jak to się było stało! Jest zatem wielce prawdopodobnym, iż odbyło się to poprzez klasyczne a przypadkowe me buszowanie, po jednym z moich ulubionych muzycznych sklepów w Opolu. Najpewniej wtedy to własnie, ta kusząca swą soczystą zielenią okładka, zaintrygowała mnie na tyle, iż postanowiłem dać jej muzycznej zawartości swoją szansę!

Ponadgodzinny, muzyczny trip w rejony środkowoafrykańskich lasów tropikalnych, w towarzystwie dość sensacyjnie a niezwykle smacznie zmiksowanych wokalów tamtejszych Pigmejów, do znakomitej, wysoce melodyjnej, subtelnej, nastrojowej i zwyczajnie przepięknej elektronicznej muzyki z gatunku ethnic i ambient, okazał się był strzałem w przysłowiową samiuśką dychę!

Zespół powstał we Francji z inicjatywy Michela Sancheza oraz Erica Mouqueta. Chłopaki postanowili połączyć zasłyszane gdzieś wcześniej, niezwykle melodyjne rozmowy i śpiewy członków plemienia Baka (i innych), z elektroniczną muzyką etniczną, skąpaną mocno w oparach ambientu. Jak postanowili, tak też uczynili! Debiutancki, eponimiczny album, wydali byli w roku 1992, zyskując od razu spory rozgłos, którego ukoronowaniem była nominacja do Nagrody Grammy w roku 1994.

W 1994 roku, wydana została też reedycja płyty Deep Forest, zawierająca cały materiał z debiutu, znakomicie dopełniony remiksami części z tych piosenek, autorstwa między innymi słynnej swego czasu grupy Apollo 440. I to właśnie ów album – World Mix – wpadł był mi wtedy, tak zupełnie niespodzianie w rękę, a potem już w ucho! To było prawdziwe odkrycie! Album w całości jest materiałem wysoce nastrojowym, perfekcyjnym brzmieniowo i kompozycyjnie. Całkowicie kompletnym, bez słabych muzycznie stron, czy nawet też takich momentów. Po prostu majstersztyk!

Słuchając World Mix ponownie, znów i po latach, trudno oprzeć się wrażeniu, że stara miłość nie rdzewieje. Recepcja tego albumu jest bowiem wciąż kapitalna! Wzrusza on, bawi i relaksuje w taki sam sposób, jak czynił mi to blisko 25 lat temu! Delikatne nuty od Deep Forest nadal emanują też świeżością, radością, światłem, a nade wszystkim pierwszorzędnym klimatem! Deszczowych lasów…

Kapitan MO

P.S. Dla zainteresowanych i innych smakoszy, podrzucam jeszcze ekstra ich najsłynniejszy kawałek, w najdelikatniejszej jego wersji. Najlepiej jest zażyć go i posmakować o samym świcie, lub jakoś o zmierzchu. No i optymalnie: gdzieś, na jakimś dalekim a głębokim zadu… eee… odludziu znaczy się! Winien wtedy smacznie kopnąć… (Utwór odpala się tylko po przekierowaniu na YT).

https://www.youtube.com/watch?v=YGgiFj5yZt8

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *