Type and press Enter.

PRZYPŁYWY

Przedmioty żyją. Rzecz wszystka wędruje. Wszystko płynie, mawiano już w Helladzie, mawia się i dziś, patrząc na stalowy wał chmury, ciężki a ruchomy. Nadaremnie szukamy w przedmiotach pociechy, ratunku, punktów odniesienia albo podparcia – ich stałość to jest złudzenie, wszystko tańczy.

Biorę do ręki babciny wałek, ale to nie jest wałek babciny, bo nie tylko babcia, ale i prababcia i podobno praprababcia także nim wałkowały, i – kto wie – może jakiego chłopa po głowie tłukły w ramach jakiego organicznego matriarchatu. I myślę sobie, że wałek leży, stały i nieruchomy i tylko my się przy nim zmieniamy, kolejne warty na posterunku. A on cichcem, w tym swoim bezruchu przemierza na wskroś moją rodzinę. Przechodzi z ręki do ręki i choć z jedną pamięcią w drewnianych słojach, to ciągle inny, bo ciągle w ruchu. Tak przekonuję się o trwałości rzeczy. Ale jak pisałem, to jest oszustwo.

Wszystkie przedmioty i wszystkie rzeczy idą stale do przodu. I tak, jak nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, tak dwa razy nie odwiedza się tego samego pokoju. Wracam z pracy siadam na krześle i łokcie opieram o stół, tak jak zawsze. Ale coś jest nie tak. Blat jest o milimetr za nisko. Gdy ja pracowałem, nastąpił tutaj jakiś przypływ i odpływ, tak, że gdy wróciłem, cały pokój, poddany jakimś dziwnym prądom, czeka na mnie przemeblowany i inny. Rozglądam się zatem i chociaż wszystko gra, to mam nieodparte uczucie, że owo milimetrowe przesunięcie dotyczy wszystkiego, co tu znajduję.

Jak w Pięknej i Bestii, gdzie cała domowa menażeria ożywa, gdy tylko wzrok się odwraca. Andersen kilka baśni napisał o tajemnym życiu zabawek, kwiatów, przedmiotów. Potem Pixar nagrał swoje Toy Story. Na końcu zaś ja zasiadłem do stołu o milimetr przesuniętego w pokoju przesuniętym o milimetr i stanąłem w jednym rzędzie z Bestią, Andersenem i ludźmi z Pixara.

Żeby zobaczyć ruch rzeczy, trzeba by patrzeć z lotu ptaka. Rozrysować dokładną mapę, naznaczyć kolejne pozycje i odnotowywać wszystkie ich zmiany, nawet najmniejsze. Ale i tak zobaczyć wszystkiego się nie da, świat jest nie do końca poznawalny, staruszek Heisenberg potwierdzi, polecam zagadać.

Cały problem w takim śledzeniu, polega na tym, że wszystkie przedmioty doskonale wyczuwają obserwację. Uporczywe wpatrywanie się w nie z nadzieją na zobaczenie jakiegoś tajnego życia, jest przejawem naiwności. Każda rzecz jest jednak doskonałym pasażerem i oportunistą. Każdy jeden przedmiot może nam uciec sprzed nosa, wykorzystując do tego wiatr, kota mogącego zrzucić z parapetu, lub innego człowieka, który, jako nieświadomy nosiciel, weźmie taki na przykład długopis, wsadzi w kieszeń i odłoży w innym miejscu. Myśląc, że to on decyduje. Tymczasem wszystko płynie, choć tego nie widzimy. Nieświadomie organizujemy rzeczom migracje.

Wstaję więc i wychodzę z tego pokoju przesuniętego o milimetr i kładę się do przesuniętego łóżka i zamykam oczy. A gdy oczy będą zamknięte, słońce przesunie się po całym południowym niebie i rano zastanie mnie nieco dalej i nieco innego, zmienionego przez jakiś niewidoczny przypływ. I zdziwione będzie się przypatrywać przez cały dzień, ale nic, nic nie dostrzeże.

niesławne p

Grafiki, celne kadry z ukrytego życia zabawek, znalezione na stronie: https://www.pexels.com/@rawpixel
A sam tekst, swoją drogą, powstał po lekturze DZIEŁA SZTUKI Czechowa, do którego poznania także zachęcam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *