Type and press Enter.

Biegnę, więc jestem / Haruki Murakami z drugiej strony lustra

Być może należę do ludzi nazbyt drobiazgowych, ale nie potrafię niczego pojąć dogłębnie bez przelania myśli na papier, więc musiałem czymś zająć ręce i zapisać te słowa. W przeciwnym razie nigdy bym się nie dowiedział, czym jest dla mnie bieganie.

Haruki Murakami, O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu

Haruki Murakami, znany z zabiegów odbiegających od normy racjonalności, przejawiający poetyczne nastawienie do świata, między wierszami którego zwykł wskazywać nam trudne do ujęcia w ramy słów imponderabilia, pewnego razu pokusił się o zrzucenie – wydawałoby się – zrośniętego z nim już płaszcza realizmu magicznego, na rzecz przeprowadzenia porządków we własnych myślach i wątkach autobiograficznych. Tak powstało dziełko O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu.

Jak może skończyć się zdarcie z siebie własnej skóry? Ciała pisarza jasno zaklasyfikowanego, znanego z narracji tyleż niezwykłej, co i w mistrzowski sposób prowadzącej po różnorodności sytuacji i refleksji, których chwilowe (i pozorne!) braki spójności bynajmniej nie nużą, a wprost przeciwnie – intrygują i wprowadzają w drżący stan oczekiwania na odkrycie, w którą stronę odchyli się ta wielowymiarowa narracja, to swoiste panoptikum spostrzeżeń. Jak może skończyć się to wyjście z ciała? Ano tak, że odnajduje się wtedy kwintesencję siebie, tkankę własnego ja.

Najpierw był bieg, a dopiero po nim towarzyszący mu byt, którym przypadkowo byłem ja. Biegnę, więc jestem.

No więc Haruki Murakami odnalazł tę tkankę. Co jednak z czytelnikiem? Czego może oczekiwać ten drugi, siegąjąc po ów niewielki pamiętnik, jakim postanowił podzielić się z nim japoński autor? Na pewno nie tego, co zwykle. Zamiast szukania alternatywnych sensów skrywanych gdzieś na rewersie rzeczywistości, którą znamy (czyli zamiast gry z konwencją realizmu magicznego), mamy tu opowieść o twardej codzienności i rutynie. Zamiast skakania z wątku na wątek, z sytuacji na sytuację, z refleksji na refleksję, dostajemy zapis mozolności przedsięwzięć długodystansowych, stojących w jaskrawej opozycji z typowymi dla pisarstwa Murakamiego fragmentarycznością i wielorakością. Czy to źle? Niekoniecznie. Jednak na pewno trzeba odrobinę przeprogramować oczekiwania.

Najciekawszym zabiegiem autora wydaje mi się tu zestawienie biegania i pisania powieści, jako dwóch oblicz jednego długotrwałego procesu, jakim jest konsekwentne i systematyczne dążenie do dalekosiężnego celu. Pisarz traktuje bieganie jako działanie służące samodoskonaleniu, nauce wytrwałości i – przede wszystkim – transformowaniu doświadczeń w konstruktywne produkty myślowe.

Mam wrażenie, że biegnąc dłużej, zdołam fizycznie pozbyć się części swojego niezadowolenia. Biegnąc dłużej, znów zdaję sobie sprawę, że jestem wątły i jak ograniczone są moje możliwości. Uświadamiam sobie fizycznie te dwa słabe punkty. A jednym z rezultatów biegania trochę dalej niż zwykle jest to, że staję się o ten nadliczbowy kawałek silniejszy. Jeśli czuję gniew, kieruję gniew ku sobie. Jeśli przeżyłem rozczarowanie, wykorzystuję je do udoskonalenia siebie. Zawsze żyłem w taki sposób. Przyswajam po cichu wszystko, co mogę, i oddaję to później światu – w tak przekształconej, jak to tylko możliwe postaci – jako część fabuły powieści.

Z tego powodu Murakami jest urodzonym długodystansowcem. Samotnie przebiegł trasę pierwszego w historii maratonu, w Grecji, w samym środku upalnego lata – tylko po to, żeby poczuć wysiłek pierwszych maratończyków i sprawdzić, czy sam potrafi mu sprostać. Biegł w pojedynkę, bo rywalizacja z innymi i tak nigdy nie była dla niego istotnym motywatorem. Rzecz ma się odmiennie, jeśli idzie o rywalizację z samym sobą; o walkę ze swoimi słabościami; pokonywanie gorszej wersji siebie, tej wczorajszej, by następnego dnia być o krok dalej, stanowić istotę o jedną jednostkę silniejszą.

Bieganie jest dla mnie pożytecznym ćwiczeniem, a jednocześnie pożyteczną metaforą. Biegając dzień po dniu, biorąc udział w kolejnych wyścigach, stawiam sobie poprzeczkę coraz wyżej, a żeby ją przeskoczyć, muszę nad sobą pracować, sam siebie ulepszyć. Przynajmniej po to wysilam się każdego dnia: by podnieść wymagania względem siebie. Nie jestem w żadnym razie doskonałym biegaczem. Znajduję się na zwykłym, może nawet bardzo przeciętnym, poziomie. Ale nie o to chodzi. Chodzi o to czy byłem, czy nie byłem lepszy niż wczoraj. W biegach długodystansowych jedynym przeciwnikiem, jakiego ma się do pokonania, jesteśmy my sami i to, jacy byliśmy wczoraj.

Dzięki pamiętnikowi O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu, mamy okazję poznać Harukiego Murakamiego bardziej bezpośrednio, bez potrzeby przedzierania się przez koncepty narracyjne. Oprócz opisu pasji biegania i jej wpływu na życie psychiczne, dostajemy też obraz pisarza od kuchni. Japończyk opisuje swoją codzienność, czas przeznaczony na bieganie, na pisanie; czas spędzany głównie w samotności, sam na sam z własnym umysłem, który im bardziej dąży do oczyszczenia, tym więcej produktów myślowych po sobie zostawia; a im więcej produkuje, tym bardziej naturalne wydaje się poszukiwanie pustki. Bieganie, pisanie – działanie tych czynności ukierunkowane jest przeciwstawnie: jedna oczyszcza przez intensywną produkcję mentalnych tworów, druga – za pomocą wypierania ich przez doznania cielesne. Obie jednak stanowią drogi ku oczyszczeniu.

Biegnąc, nic nie robię, tylko biegnę. Zasadniczo biegnę w pustce. Innymi słowy, biegnę po to, żeby osiągnąć pustkę. Ale jak można się spodziewać, w takiej pustce myśli kryją się naturalnie. To oczywiste. W ludzkim umyśle nie może istnieć całkowita pustka. Emocje ludzkie nie są wystarczająco silne ani zintegrowane, żeby dać sobie radę z prawdziwą nicością.

Ewa Wasiak

 

Zdjęcie:

https://www.google.com/imgres?imgurl=https%3A%2F%2Fwww.publicdomainpictures.net%2Fpictures%2F210000%2Fnahled%2Frunner-silhouette-1488296168iXD.jpg&imgrefurl=https%3A%2F%2Fwww.publicdomainpictures.net%2Fpl%2Fview-image.php%3Fimage%3D206708%26picture%3Drunner-silhouette&docid=dGDDsvgon_fRDM&tbnid=QRq6x0kfY5vQWM%3A&vet=10ahUKEwjRmY_4g-7fAhUoqIsKHbAHCEYQMwh8KDAwMA..i&w=439&h=615&bih=969&biw=1920&q=bieganie&ved=0ahUKEwjRmY_4g-7fAhUoqIsKHbAHCEYQMwh8KDAwMA&iact=mrc&uact=8#h=615&imgdii=QRq6x0kfY5vQWM:&vet=10ahUKEwjRmY_4g-7fAhUoqIsKHbAHCEYQMwh8KDAwMA..i&w=439

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *