Type and press Enter.

POŁUDNICA! – SPÓŹNIONE WEJŚCIE W XXI WIEK / RADIO RIVENDELL #5

Jeśli kraść, to miliony, jeśli kochać, to księżniczki – powiada słynne osiedlowe porzekadło, piękny ten nowy folklor. A jeśli już o folklorze mowa, to w myśl przytoczonej wyżej sentencji, napisać trzeba, że jeśli już muzyki folkowej słuchać, to tylko Południcy! (no, może nie tylko, ale pominięcie jej byłby stratą niewypowiedzianą). Południca! (wykrzyknik jest integralną częścią nazwy) przed niemal dekadą wydała płytę Spóźnione wejście w XXI wiek i jest to majstersztyk, jakich mało, zaprawdę powiadam Wam i słowo honoru daję. Jeśli jednak dla kogoś moje słowo honoru to za mało i jeszcze nie pospieszył zasłuchiwać się w płycie (na co cichcem liczyłem), proszę czytać dalej, jakimiś argumentami tę zachętę podeprę.

Twórczość Południcy! jest tworem zupełnie wyjątkowym i oryginalnym – i oczywiście, twórców folkowych znajdziemy wielu i wielu z nich będzie swoją twórczość gięło i łamało, dzieliło i mnożyło przez współczesne wpływy, przez inne gatunki, przez szeroko pojęty eksperyment, ale mimo to muzyka ta ma w sobie jakiś zuchwały element brawury, nadający jej wyjątkowy wydźwięk. Bo świetne jest tutaj łączenie folklorystycznych brzmień z elementami jazzującymi, gdzieś zdarzy się wejście w ruchliwe tango, gdzie indziej piosenka oprze się o szorstką, pulsującą elektronikę. I wszystkie te śmiałe zestawienia robią niezwykłe wrażenie, ale gasną przy absolutnie wyjątkowych momentach, gdzie piosenka przez pierwsze minuty szepce nam spokojne zwrotki i refreny, ale gdzieś w połowie znienacka wybucha, zostaje wywrócona na lewą stronę i już do końca zalewa słuchacza melodyjną, pełną folkloru i barw ścianą! I nie jest to bynajmniej pojedynczy wypadek, sprawdźcie sobie Nosorożca, Ostrygi, Wieloryba, albo Hatiję. Zespół wywija takie numery z premedytacją i bez opamiętania atakuje nimi słuchacza – czy to wypada, tego nie wiem, ale wiem, że wypadło wyśmienicie.

Ale tym, za co kocham płytę najmocniej, nie jest wcale jej porywające brzmienie, które każe mi nóżką tupać, a treść jaką w sobie niesie, jej bebechy. Pod tym kontem dostajemy tak cudowne kuriozum, że ze świecą szukać rzeczy podobnych! Pełno tutaj humoru, pełno makabry, pełno odnośników do współczesności, ale folklor ma to do siebie, że może dowolną treść przyswoić i przetrawić i dodać cech niezwykłych, magicznych. Znajdziemy tu na przykład piosenkę o niewieście, która od ukochanego zażyczyła sobie nosorożca i w kolejnych, nieco turnaujących zwrotkach żali się ten dzielny chłopak słuchaczowi, że musi teraz z tym zwierzem do ukochanej pociągiem, autobusem i metrem jechać. Nosorożec jest stworem wielkim a w komunikacji miejskiej panuje niemały ścisk, rodzi się więc konflikt tragiczny! Wszystko to w zestawieniu z brzmieniem, łączącym senne zwrotki z pełnymi życia, kolorowymi refrenami, robi wrażenie piorunujące!

A zaraz za Nosorożcem słyszymy Łado – hymn na cześć radzieckiej myśli motoryzacyjnej! I pewnie czytelnik przyjął ten lakoniczny opis z uśmiechem, myśląc sobie, że kawałek to zabawny żart i przerywnik zaledwie. Otóż nie, piosenka o Ładzie jest piękna i opowiedziana tak, jakby ktoś śpiewał legendę o jakim mitycznym stworzeniu! I jest w tym tyle czułości i piękna, że brak mi słów, te procesy trawienne dały nam rzecz niepowtarzalną i wyjątkową! Z resztą co ja się będę produkował, rzućcie okiem na tekst:

Łady, Łady!
Korowodem jadą drogą!
Łady, Łady!
Tupią konie cylindrowe!

Trabanty! Robury!
Części od traktora!
Potwory z głębiny,
asfaltowe jeziora
przepływam z nią!
Łado! Łado!

A gdy się nieco cofniemy, trafimy na Hatija Ajhejtja utwór, w którym tuż przed ścięciem polne zielsko prowadzi dialog ze śmiercią. Krótko mówiąc ma z nią kosę: „Nie będzie między nami żadnych więcej, żadnych białych lilii!”. I choć ściętym zostaje, to jednak nie przegrywa, bo „Co umarło ożyje” i tak dalej. Pada tutaj wiele niemiłych inwektyw i śmierć, nieboraczka, w starciu z cyklami natury i życia, doznaje zezłomowania. Zapewne człowiek o romantycznych zapędach dostrzeże tu elementy hymniczne, mnie jednak, portowemu chudopachołkowi wystarczy sam motyw sporu i piękne zdanie, które twórcom tekstu podkradam. Odtąd, miast „spierdalaj”, będę zbywać oponentów pięknym „nie będzie między nami żadnych białych lilii”. Słuchanie Południcy! czyni niżej podpisanego nieco lepszym, niż wcześniej był, człowiekiem. Bóg zapłać!

I mógłbym tak o każdej piosence się rozpisywać, o tym jak drapieżna i przerażająca jest napędzana na wiatr Południca, jak fantastycznie fatalistyczna jest eksplozja w połowie Ostryg (Ostrygi są na chwilę obecną moim ulubionym punktem na płycie), jak straszna jest Chinka… ale cała ta pisanina jest nie po to, żeby streścić płytę, a jedynie zachęcić do jej słuchania. A wszystko to – pomysł i aranżacja oraz nietuzinkowa treść ożywają dopiero w trakcie brawurowego wykonania. Wokale, raz nawiedzone i straszne, raz intrygujące i kuszące innym razem wściekle krzyczące, robią niesłychane rzeczy, tak samo jak całe instrumentarium, skrzętnie rozpisane i odegrane, nieraz w subtelnych przebłyskach, nieraz agresywnie dudniąc na pierwszym planie. Całość wyposażona jest w tak zwany przytup, wielki ładunek energii i siły z jaką utwory wybrzmiewają.

Całość piorunuje, poraża, porywa. Nie jestem w stanie wymienić choćby jednego mankamentu albumu. Nawet monotonne wejścia do niektórych utworów, które przez czas jakiś mnie odstraszały, w zestawieniu z pełnymi barw wybuchami do jakich prowadzą, stają się fantastyczne. Obowiązkowa płyta dla wszystkich, którym muzyka czerpiąca z ludowości i folkloru są bliskie. Należy czem prędzej zdobyć (lub na spotify znaleźć) i z nabożeństwem odsłuchać!

PS. Dodatkowa ciekawostka. Wyposażyłem się niedawno w fizyczną kopię płyty i z wielką radością odkryłem, że zamiast standardowej książeczki jest ona wyposażona w miniaturowy komiks – „11 SMUTNYCH HISTORII czyli PRAWDA BOLI NAJBARDZIEJ” – autorstwa niejakiego Jakuba Dębskiego, postaci rozpoznawalnej wśród fanów polskiego komiksu, youtuba, humorku (w tej dziedzinie to samozwańczy autorytet), oraz kina. Komiks rysował gdzieś na przełomie 2009 i 2010 roku. Ciekawy wehikuł czasu dla fanów.

niesławny paweł m, syn Marka i Wiesławy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *