Type and press Enter.

APOKRYFY ŚWIĘTYCH I CZARTÓW POLSKICH, XSIĘGA CZWARTA / ŚWIĘTY ANTONI

A Antoni Padewski to jest święty, co to nigdy spokoju mieć nie może i na jednym miejscu nie spocznie, bo ktoś zawsze gdzieś coś gubi i ktoś gdzieś zawsze o pomoc w poszukiwaniach woła, jest więc święty w ciągłej podróży, zawsze dokądś idzie, zawsze czegoś szuka, zawsze komuś pomaga.

Gubi chłop buty w przydrożnym rowie do domu wracając, a przymrozki poranne groźne są gdy się w nie na bosaka wyrusza, nic tylko czekać aż nogi spuchną i same w świat pójdą, modli się więc nieborak ile sił, wieczór cały pacierze powtarza, ratuj, święty Antoni, a potem spać idzie, a gdy wstaje tylko, buty pod drzwiami się znajdują – to je święty Antoni Padewski w nocy znalazł i przyniósł i z błota jeszcze wyczyścił!

Gotuje baba zupę, ale soli znaleźć nie może a zupa bez soli jest jak kuchnia bez pieca, zostawia więc garniec na ogniu i przed święty obraz idzie, modli się ile sił, pacierze powtarza, ratuj, święty Antoni, zupa bez ciebie paskudna wyjdzie! A gdy wraca do kuchni obok gara stoi pełna solnica – to ją święty Antoni Padewski w międzyczasie znalazł i do pełna uzupełnił!

Wszystko to są sprawy błahe, ale dla świętego Antoniego żadna sprawa nie jest mała, on do każdej, nawet najmniejszej niedoli biegnie w te pędy, potem siedzi za oknem i patrzy jak zguby się znajdują i cieszy się wielce, oczy do nieba podnosi i dziękuje Panu Bogu na wysokościach, że i w małej sprawie pozwolił dobro zrobić! A jak się cieszy święty, gdy w większej sprawie pomoże, bo i z większych kłopotów ludzi wyciąga, patron ten świetny.

Było razu pewnego we wsi wesele potrójne – trzy siostry szły za trzech braci, radość wielka i szczęścia co niemiara we wsi całej! A że diabli ciągle po świecie krążą i każde dobro psowają, bo każde dobro jest im wstrętne, to i tam się zatrzymują, żeby całe wesele zepsuć, bo dobra potrójnego piekło znieść nie może. Poszło więc trzech czarcich braci w noc czarną przedślubną do chaty panieńskiej, jeden od drugiego czarniejszy, Flak, Zwis i Zad się zwali i z gołymi dupami po świecie chadzali. Jeden ukradł pierwszej z panien korale, drugi drugiej wstążki podebrał, co to je miała we włosy sobie powplatać, trzeci zaś z braci całej najzuchwalszy, łapę zbrodniczą, szczeciną porosłą wyciągnął i trzecią z sióstr wianka pozbawił!

Wszystkie te rzeczy pochowali diabli pod kamieniem za domem, brać ze sobą nie chcieli, bo, jak to biesy, niczego, co piękne znieść w pobliżu nie mogli. I siedzieli tak pod wierzbą opodal domu i świętowali swą przemyślność wychylając co i rusz tanie bimbry. Aż tu nagle lament w chacie wybucha, światła się zapalają i płacz – jakże przed ołtarz bez korali! Bez wstążek! Bez wianka! Dom cały przetrząśnięty, śladu po skarbach nie znajdziesz i tylko trzej diabli pod wierzbą uciechę mają niemałą nieszczęścia nasłuchując. Aż tu nagle z chaty nowe głosy docierają: święty Antoni, dopomóż!, woła głos jeden, po nim drugi i trzeci. Na te zawołania, czarciej braci miny rzedną i wstają jeden, drugi z trzecim, pora już do piekieł wracać, póki święty jeszcze na miejsce nie dotarł, ale ledwie postali, już za ucho ich ktoś trzyma, już tarmosi i gniewnie nakazuje zgubę pod drzwi zanieść.

Nie protestują więc bracia i grzecznie porwane fanty odnoszą, przepraszając po drodze,  tłumacząc się, że to figle takie tylko i że dla humoru to wszystko. Kładą cudeńka pod drzwiami, stukają głośno i w te pędy uciekają! A za nimi święty goni i lilia, co ją w ręku trzymał, zrazu zmienia się w pokrzywy i bukietem tym ślicznym, Antoni diabłom na pośladki gołe razy wymierza, śmiejąc się z sił wszystkich, aż go litość w końcu łagodzi.

A potem stoi święty w orszaku weselników i jak tylko młode pary przed kościół wychodzą, to im ryżem sypie i „Szczęść Boże” woła! I zostałby pewnie i rosół wypił, panny młode w tańcach poobracał, ale nie może, bo już go wołają gdzieś indziej, już nowych rzeczy trzeba szukać! Antoni Padewski to jest święty, co to nigdy spokoju mieć nie może i na jednym miejscu nie spocznie, bo ktoś zawsze gdzieś coś gubi i ktoś gdzieś zawsze o pomoc w poszukiwaniach woła, jest więc święty w ciągłej podróży, zawsze dokądś idzie, zawsze czegoś szuka, zawsze komuś pomaga.

psubrat paweł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *