Type and press Enter.

Robert W. Chambers – Król w Żółci

Naprawiacz reputacji

Pierwsza historia wprowadza nas w świat niestabilności, ironii i bezsensowności. To świat wywrócony do góry nogami, taki, w którym czas i logika są bezużyteczne, gdzie status i władza są bezcelowe, a wszystkie ambicje, nadzieje i miłość skazane są na unicestwienie. „Naprawiacz reputacji” opowiada o dziwnym człowieku, którego zadaniem jest oczyszczenie przeszłości klientów, chroniąc ich charakter przed własnym złym osądem; a jednak większość z nich wydaje się być szaleńcami, teoretykami spiskowymi i zrujnowanymi ludźmi, którzy już żyją w innych sferach rzeczywistości.

Narrator jest wybitnym arystokratą, który podjął kiepską decyzję o przeczytaniu „Króla w żółci” podczas rekonwalescencji po urazie głowy powodującym zmianę osobowości. Tworzy otaczający go świat, spiskując z tytułową postacią, aby wznieść się do roli cesarza w nowym, silnie uzbrojonym kraju i obsesją na punkcie siły. Należy zadać pytanie, jakiej prawdy to złudzenie ma nadzieję uniknąć?

Podobnie jak w wielu horrorach Chambersa, patos tej postaci tkwi w zawiedzionej romantycznej pogoni, która pozostawiła go bezsilnym, żałosnym i przeoczonym. Przybywa do Króla w Żółci, jedynej istoty, która ma moc naprawy jego reputacji. Ale kim lub czym właściwie jest Król w Żółci i jakie jest znaczenie jego imienia? Kojarzony z ruchem Dekadencji, kolor żółty został po raz pierwszy powiązany z tematami korupcji i niestosowności kilka dekad wcześniej. Kiedy francuskie książki zostały zakazane w Anglii ze względu na ich lubieżne treści były początkowo dyskretnie pakowane w żółte opakowania, , księgarze posunęli się nawet do tego, że stosunkowo łagodne publikacje owijali upiornym bursztynowym kolorem, ponieważ zwiększyło to sprzedaż wśród chętnych kupujących. Żółty stał się symbolem wszystkiego, co było chore w duszy, wszystkiego, co było niekonwencjonalne, przekorne, buntownicze i dekadenckie. Jeśli coś było „żółte”, było krzykliwe, soczyste, wulgarne, zepsute, niesławne, skandaliczne, trujące, zmysłowe, trędowate, złote, ponure, sprośne, upiorne, uwodzicielskie, korupcyjne, groteskowe, fantastyczne, obce, bajeczne, kuszące, szokujące, fascynujące, niegrzeczne, odrażające i odstraszające.

„Król w Żółci” został prawdopodobnie zainspirowany innym dekadenckim dziełem, wydaną we Francji sztuką Wilde’a Salomé, która została zakazana w Wielkiej Brytanii i stała się moralnym skandalem za przedstawienie zwycięstwa próżnej zmysłowości nad pobożnym samozaparciem. Chociaż nikt nie twierdził, że czytanie Salomé może spowodować utratę kontaktu z rzeczywistością, było to uważane za wysoce korupcyjne i wulgarne.

Podobnie jak dramat Wilde’a – który rzucił wyzwanie wiktoriańskim ideałom moralności i kobiecości – „Król w żółci” rzuca wyzwanie cywilizacyjnym ideałom wartości ludzkiego życia, zaletom pracy i ambicji oraz sile miłości. Nic nie umknie dominującemu wpływowi króla. Niezależnie od tego, czy interpretujesz go jako symbol szaleństwa, śmierci, małości ludzkości, zepsucia moralnego, kosmicznego egzystencjalizmu, egoizmu, dekadencji artystycznej, czy też połączenia dwóch lub więcej z nich, nie można zaprzeczyć, że jego rola w ludzkości nie różni się od zjawiska przedstawionego w

„Masce Czerwonego Moru” Poego – rozprzestrzenianiu się beznadziejności i niszczeniu ludzkich ambicji. Dla bohatera „Naprawiacza Reputacji” ma to niestety odwrotny skutek: nagle świadomy bezsensowności społeczeństwa porzuca kontrolę nad rzeczywistością i wyobraża sobie swoje miasto za dwadzieścia pięć lat w przyszłości jako imperium, którym jest w stanie przewodzić.

Ostatecznie każda próba poznania rzeczywistości narracji jest beznadziejna i wiąże się ze spekulacjami. Praktycznie nic, co nam mówi, nie może być pozostawione bez pytania. Niektóre popularne – choć czysto spekulacyjne – próby znalezienia rzeczywistości w złudzeniach głównego bohatera obejmowały teorie, że schronisko dla samobójców jest w rzeczywistości metrem (w tym czasie trwała budowa pierwszego podziemnego systemu; ostatecznie otwarto go w 1904 r.)

Następnie pojawia się pytanie Wilde’a: kim lub czym on jest? Skurczony, pomarszczony, o żółtej skórze, z brakującymi uszami i palcami oraz zniekształconą twarzą, z pewnością reprezentuje uosobienie dekadencji, fantazji, złudzeń i fantazji.

Prawdą jest jednak to, że Hildred wierzy w to, co widzi, i to ma znaczenie: Hawberk może być halucynacją, ale w świecie Hildreda ma swoje miejsce; budki dla samobójców mogą być marzeniami, ale Hildred uważa, że ​​mają cel; Wilde i jego kot mogą być wytworami (lub po prostu gnijącym ciałem), ale we wszechświecie Hildreda są znaczące. Więc jakie jest znaczenie wszechświata Hildreda? Król w Żółci rządzi nim z mocą wskrzeszania złośliwych Hildredów i karania aroganckich lub lekceważących Louisów. Hildred – jak każdy bohater dobrego pastiszu Poego – jest śmiertelnie wrażliwy na punkcie swojego opanowania rozsądku. Komentarze sugerujące, że stracił kontakt z rzeczywistością, wywołują w nim entuzjazm i przerażenie otaczających go osób. Król, który odebrał mu zdrowie psychiczne, oferuje mu godność strachu – przynajmniej jeśli nie można go szanować, można się go bać.

W świecie Chambersa byłoby to jedno z militarystycznych imperiów Europy z tradycją tłumienia republikanizmu i intronizowania silnych krajów: Turcja. Rosja. Prusy. Tak więc Hildred łączy w całość historię, która wymagałaby dziesięcioleci rozwoju, przesuwając swoją teraźniejszość do przodu o dwadzieścia pięć lat, aż wreszcie odnajduje się w społeczeństwie, które mogłoby zaoferować mu godność bycia.

To, czy cokolwiek innego w tej historii jest prawdziwe – lub w jakim stopniu jest prawdziwe – jest czystą spekulacją. Prawdą jest, że człowiek imieniem Hildred Castaigne czuł się mały, słaby i odrzucony, i znalazł pocieszenie w Żółtym Królu – symbolu rozpusty, ludzkiej słabości, szaleństwa, rozpaczy i beznadziejności. Podobnie jak patron szaleńców, król stał się bóstwem Hildreda, Żółty Znak jego krucyfiksem, a Król w Żółci jego Biblią. Został misjonarzem, głosząc, że Król nadchodzi – że przyniesie ze sobą Armagedon, który zmiażdży potężnych i wzmocni odrzuconych (włóczęgów, szaleńców, klientów Naprawiacza Reputacji – tych, którzy stracili szacunek w społeczności).

Ostatecznie ten nowy Mesjasz – ten Król Królów – byłby ostatecznym naprawcą reputacji: pchnął bogatych i szczęśliwych w terror, sprowadzając anarchię na świat, zachwycając szaleńców, którzy zostali z wygnani. Hildred rusza do Wilde’a – symbolu jego coraz bardziej rozkładających się nadziei – aby potwierdzić jego oczekiwania, ale jest już za późno: rzeczywistość zadała śmiertelny cios. Nie ma imperium. Żadnej koronacji. Żadnych kabin śmierci. Żadnych białych flot w porcie. Żadnego przywracania godności szaleńcom. Żadnej naprawy zniekształconej reputacji Hildreda. Jest tylko Król w Żółci i kiedy Hildred zostaje odciągnięty przez policję i umieszczony w wyściełanej celi, zostaje sam ze swoim monarchą i jęczy – jakby mówił do siebie – „Biada! biada wam, którzy jesteście ukoronowani żółtą koroną Króla!”

Księżycowy Starzec

Oprócz mitu „Króla w żółci”, najbardziej znaczącym wkładem Chambersa w weird fiction jest następująca historia. „Księżycowy Starzec” to z pozoru w równym stopniu horror, romans, mistyczna fantazja, historia szpiegowska / detektywistyczna, komedia farsa (w stylu P. G. Wodehouse’a) i science fiction. Jednak historia opiera się przede wszystkim na Yellow Peril: antychińskich powieściach, które podkreślały zagrożenie, jakie podstępni chińscy czarownicy, arystokraci i super złoczyńcy stanowią dla niczego niepodejrzewającej zachodniej kultury. Ci zbrodniarze potajemnie infiltrowali społeczeństwo amerykańskie i europejskie, często z intrygami mającymi na celu wywrócenie zachodniej gospodarki, zniewolenie białych kobiet lub wywołanie wojen między rywalizującymi krajami chrześcijańskimi.

Historie były, podobnie jak „Księżycowy Starzec” Chambersa, połączeniem kilku gatunków: horroru, powieści szpiegowskiej, fantasy, romansów i kryminałów. Najbardziej godnym uwagi przykładem jest seria „Fu Manchu” Saxa Rohmera, w której śledzono wyczyny Nylanda Smitha i dr Petrie w ich walce o powstrzymanie tytułowego super-złoczyńcy przed podbiciem zachodniego społeczeństwa.

„Księżycowy Starzec” roczyna się jak typowa historia szpiegowska, potem zmienia się w romans, a potem ląduje w yellow peril, gdy złowroga chińska twarz spogląda przez gałęzie wiejskiego Nowego Jorku, ale gdy historia się toczy – i jest to niezwykle dobra historia – rozpoznajemy niezaprzeczalną prefigurację HP Lovecrafta. Opowiadanie wywarło głęboki wpływ na Lovecrafta, zwłaszcza na jego dwa najsłynniejsze arcydzieła, „Zew Cthulhu” i – co bardziej oczywiste – „The Whisperer in Darkness”.

W rzeczywistości, zanim przeczytasz pierwsze trzy strony, napotkasz niemożliwy do przeoczenia prototyp podobnego do kruka Mi-go Lovecrafta, a pod koniec historii spotkasz bezkształtnego i „bezimiennego” potwora o prawdziwie Lovecraftowskich proporcjach.

Tytuł opowiadania opiera się na mitologii chińskiej, a mianowicie bogu małżeństwa Yue-Laou, bóstwo podobne do kupidyna, które przyjmuje kształt zgiętego, starego człowieka zawsze widzianego stojącego pod księżycem, który działa jak nadprzyrodzony swat – wiążąc w pasie zamierzonych kochanków jedwabnym sznurem.

To życzliwy strażnik romansu – idealna postać dla jednej z historii miłosnych Chambersa – ale nasz czasami krnąbrny pisarz podejmuje nietypową decyzję, aby połączyć tak sentymentalną postać z dużą dawką niejasnej złości i złowieszczej dwuznaczności: ten Księżycowy Strzelec wiąże swoich kochanków za gardła i spogląda na nich z cienia z wściekłością.

Podobnie jak królestwa świata snów Lovecrafta, świat Chambersa jest zarówno ponętny, jak i nieco złowieszczy, jak trujący kwiat. Jest to świat, w którym muzyka srebrnych dzwonów wypełnia powietrze, a przez niego przepływa rzeka, którą przecinają tysiące mostów, świat, w którym lilie mamroczą i drżą, a odurzający zapach kwiatów wypełnia powietrze.

A jednak jest to kraina nawiedzona przez gobliny, w której bezgłowe psy wyrzucają zdobycz, piekielne, włochate, żółte gremliny podobne do skorpionów roją się, a wielki, bez twarzy, nadęty, robakopodobny demon, Xin, rzuca swój cień na lilie i sprawia, że ludzie tracą rozum. W dużej mierze pod wpływem Edgara Allana Poe – zwłaszcza opowieści „Milczenie” – wielowarstwowa opowieść Chambersa, romans- -thriller-fantasy-horror, działała jako pomost między dziewiętnastowieczną weird fiction a dwudziestym wiekiem. To fascynująca historia, która zasługuje na znacznie większą uwagę zarówno czytelników, jak i krytyków.

Fascynująca, niemal odurzająca fantazja „Księżycowego Strzelca” jest w dużej mierze uważana za najbardziej godne uwagi arcydzieło Chambersa poza Carcosan. Sama w sobie to niezapomniana i wyjątkowa dziwna opowieść. Jest także jedną z pierwszych amerykańskich historii, która skutecznie wskazuje na istnienie alternatywnych wymiarów i skutecznie sugeruje ogrom jego okropności i fantazji bez wchodzenia w zbyt wiele szczegółów.

Żółty znak

W swej istocie „Żółty znak” jest ponurą przeróbką biblijnej narracji o ogrodzie Eden: niewinna para rozkwita w swojej ignorancji, żyjąc w raju pobłażania sobie, kobietę odwiedza kusiciel, który oferuje im wielką mądrość. Kobieta przyjmuje prezent i przekazuje go swojemu partnerowi, który go przyjmuje, nie podejrzewając jego natury. Dzięki temu zyskują nowe rozumienie świata i ich znaczenia w świecie. Biblijne drzewo poznania dobra i zła uczy Adama i Ewę, że mają możliwość grzechu – wyrwania się z ograniczeń Woli Bożej; Żółty Znak i „Król w żółci” (nie jest błędem, że książka jest oprawiona w wężową skórę) uczą Scotta i Tessie, że ludzkość jest bezcelowa, że dekadencja jest nie do powstrzymania, a zapomnienie jest ich losem – także poszerzając ich światopogląd w sposób, który unicestwia ich raj.

Podobnie jak w Księdze Rodzaju, to nowe rozumienie wszechświata sprzyja nawiedzeniu Istoty, która przychodzi, aby pozbawić małżonków praw do pokoju i szczęścia – aby ukarać ich za grzech i nową, cielesną wiedzę. W Księdze Rodzaju anioł (agent Boga) z płonącym mieczem wyrzuca parę, która próbuje ukryć swoją haniebną nagość. U Chambersa nadęty strażnik (agent króla) odwołuje swoją ochronę pod Żółtym Znakiem, pozostawiając ich oboje na łasce Króla w Żółci. Więc jakie jest znaczenie tego porównania?

Ostatecznie „Żółty znak” jest zainteresowany trzeźwym komentarzem na temat przemocy życia, słabości miłości i nieuchronności Niszczyciela Scott jest równie zdesperowany, aby przywrócić Tessie i tak samo zdruzgotany jej zniszczeniem, jak niepocieszony Orfeusz, który udał się do piekła w nadziei na odzyskanie utraconej Eurydyki; Romeo i Julia (oraz Tristan i Izolda) wydają się dla siebie idealni, zanim zostaną rozdzieleni przez Los i społeczeństwo; peryferyjny związek zmysłowej Tessie i rozkładającego się stróża, który przychodzi po nią karawanem, pasuje do średniowiecznego motywu „Śmierci i dziewicy” – tematu w sztuce i poezji, w którym kokietka zostaje zniszczona przez Śmierć uosabiającą szkielet lub żniwiarza.

Chambers jest o wiele bardziej zainteresowany wypowiedzeniem się na temat brutalności życia i jego surowości w stosunku do dobrodusznych kochanków niż rozwijaniem swoich mitów. Mądrze nie odpowiada na żadne z pytań, które ta historia stawia, o tożsamości i naturze gnijących zwłok, powiązanie z Królem w Żółci i motywy lub okoliczności towarzyszące zdobyciu Żółtego Znaku przez Tessie. Czy został zgubiony przypadkowo, czy pozostawiony jej do odnalezienia? Czy była nieszczęśliwą ofiarą, czy wybraną ofiarą? Kto dokładnie jest stróżem? Chambers stworzył ciągłość w całym cyklu Króla w Żółci, więc wiemy, że Scott jest rówieśnikiem Hildred (którego tragiczna śmierć nim wstrząsnęła) i był przyjacielem Borysa (którego samobójstwo pamiętał Hildred) i że wszyscy żyją mniej więcej w 1890 roku.

Mówi się, że nadęte zwłoki to „młody człowiek” i wiemy, że śmierć Hildreda nastąpiła niedawno (może pięć miesięcy temu?), A jego ostatnie tygodnie na ziemi wydają się być spędzone na rozdawaniu żółtych znaków bezdomnym i przypadkowym nieznajomym. Czy jeden Znak był prawdziwy i mógł zostać odrzucony kilka miesięcy temu, kiedy Tessie go odkryła i zaczęła mieć koszmary? Teoria jest intrygująca, choć ostatecznie jest czystą spekulacją. Jedyną rzeczą, która z pewnością wydaje się godna uwagi w odrażającym zbirze, jest to, że pomimo swojej śmierci jest oddany swojej misji i że jego misja wydaje się być częściowo poświęcona doprowadzeniu Tessie i Scotta do grobów jako formy kary: wstaje z grobu, aby zaciągnąć innych do nich. Chambers bardzo wyraźnie mówi, że miłość jest silna, ale nie silniejsza od śmierci, ma jeszcze jeden paradoks, który wydaje się gromadzić w sobie całą wulgarność i nieludzkość „Króla w żółci”, co może być główną tezą spektaklu: nic nie jest silniejsze od śmierci, z wyjątkiem samej śmierci.

W Smoczym Dworze

Król w Żółci jest dzikim, zazdrosnym potentatem, który pragnie opętać swoich wyznawców – umysł, ciało i duszę. W tym jednym sposobie – jego głębokie pragnienie posiadania niekończącej się społeczności z duszami całej ludzkości – nie jest tak bardzo odmienne od wnikającego w serce Boga chrześcijaństwa, judaizmu czy islamu. Te bóstwa pragną zawładnąć sercami swoich wyznawców, aby uwolnić ich od duchowej pustki, przynieść wieczny pokój, ale Król w Żółci ma o wiele bardziej podstępne pragnienie. Wypada, aby ta historia zaczęła się w kościele katolickim, w którym grono wyznawców chrześcijaństwa jest zaangażowanych w swoje oddanie swojej wierze, ponieważ historia kończy się w świątyniach Carcos, gdy niechętny konwertyta upada w potwornym hołdzie swemu zniszczonemu bogu. Jak zobaczymy w „Żółtym Znaku”, Król w Żółci ma ziemskie sługi, którzy wykonują Jego rozkazy i ścigają tych, którzy przyjęli Żółty Znak, aby zmusić ich do złożenia szacunku.

Kult Króla w Żółci – tak podobny pod wieloma względami do Kultu Cthulhu Lovecrafta – składa się z dziwnych sług o różnym stopniu zdrowego rozsądku (fizycznie i psychicznie). Niektórzy są całkowicie szaleni, niektórzy nie są całkowicie ludźmi, a niektórzy nawet nie żyją. Odwrócenie wierzeń Abrahama (w szczególności katolicyzmu), Żółty Kult ma swoje własne totemy i ministrów: Żółty Znak jest zarówno krucyfiksem, jak i Znakiem Krzyża – nie wspominając o Znaku; niesławna sztuka jest jej Ewangelią i Testamentem; sam król jest bezbożną Trójcą; jego emisariusze (organista, pan Wilde w pierwszej opowieści i robak trumienny w „Żółtym znaku”) to misjonarze, kapłani i mnisi – agresywni agenci ich boga, którzy starają się nawrócić i przekształcić świat w ich Żółty Zakon .

Bohater tej historii jest jak człowiek, który nawraca się podczas epizodu maniakalnego lub chwili desperacji: budzi się następnego ranka, żałuje swojej gorliwości i ma nadzieję, że to nie ma znaczenia – ale wtedy przychodzą kultyści aby odebrać ich nowego brata. Po przeczytaniu „Króla w żółci” desperacko wraca do wiary swoich Ojców, klęcząc na modlitwie podczas Mszy. Ale słowa są błędne, teologia wydaje się heretycka, muzyka organowa jest dysharmonijna i niezgodna, a Msza wydaje się bezbożna i wulgarna. To tak, jakby patrzył na życie przez żółte okulary.

Nawet tekst biblijny jest złowieszczy, jeśli jest rozumiany w jego kontekście. Król w Żółci nie zamyka paszczy lwów jak Bóg Daniela, ale dostarcza im ciała ofiar. To na Dworze Smoka – w centrum Paryża, niedaleko Palais de Luxembourg – bohater staje twarzą w twarz z prawdziwym smokiem – lwem pragnącym pożywienia, który ma być czule nakarmiony przez swojego Żółtego Mistrza: Mrok sprowadzasz i noc nastaje, w niej krąży wszelki zwierz leśny. Lwiątka ryczą za łupem, domagają się żeru od króla.

W tej wysoce impresjonistycznej, psychologicznej opowieści narrator decyduje się na Mszę św. O zachodzie słońca w kościele św. Barnabé w Paryżu, gdzie siada w ławce i uważnie słucha liturgii, próbując uspokoić umysł. Jednak stopniowo zostaje zaatakowany przez narastający niepokój – bezimienny lęk, który miał nadzieję zdusić eleganckim autorytetem nowoczesnej architektury i kazaniem jej rektora, niezawodnie nieszkodliwym i pocieszającym Monseigneur C—. Jego umysł pogrąża się głęboko w niezwykłej muzyce organowej dochodzącej z sanktuarium: nikt inny nie wydaje się nią poruszony, ale jest zszokowany świętokradczym, wulgarnym charakterem jej dudniących akordów i dysonansowej melodii.

„Na dworze smoka” to jeden z najbardziej niepokojących obrazów choroby psychicznej autorstwa Chambersa. Historia zawiera poważne pytania o różnicy między fantazją a rzeczywistością (i jej znaczeniu). Fantazja, na którą cierpi nasz narrator – pozorna halucynacja wywołana stresem psychicznym po przeczytaniu „Króla w żółci” – jest nie mniej realna ani znacząca, gdy okazuje się (lub… wydaje się, że okazuje się) być koszmarem lub wizją.

Nie jest w żaden sposób uspokojony; w rzeczywistości jego przerażenie wzmaga się, gdy zrozumie, że jego postrzeganiu rzeczywistości nie można już ufać. To, co jest prawdziwe, a co fałszywe, nie ma już znaczenia. Upiór, który go atakuje, wyróżnia się upiornie białą twarzą i niezgrabnym ciałem (przypomina mu narzędzia tortur, nadaje mu groteskowy i nieziemski wygląd), co bez wysiłku przywodzi na myśl bladą maskę. W „Masce” dowiadujemy się, że motyw ten wydaje się mieć ścisły związek z ideami samooszukiwania się, zaprzeczania i represji oraz że na pierwotnym poziomie blada maska wydaje się reprezentować zbliżającą się nieuchronność śmierci. Narrator Chambersa bezpośrednio kojarzy jego odrażającego prześladowcę z Death Incarnate (postać, która powraca w nastrojowym utworze „Passeur”) i oczywiście wiąże go z wcześniejszą lekturą nawiedzonego tomu.

Kiedy jego wizja przechodzi w „rzeczywistość”, wzruszające jest to, że trwa to tylko chwilę, aż krokwie i ściany stopią się w nieskończoność, gdzie staje twarzą w twarz z upiornymi okropnościami enigmatycznej, oksymoronicznej Carcosy. Po raz kolejny jesteśmy zmuszeni zastanowić się, czym jest „Carcosa” i co reprezentuje. Czy jest to planeta? Kraj? Miasto? Alternatywny wymiar? Stan umysłu? Czy jest to jakaś kombinacja? To, co wydaje się niekwestionowane, to fakt, że Carcosa – przynajmniej dla Chambersa – reprezentuje zapomnienie o rozsądku i utratę sensu i ludzkiego znaczenia: kiedy ludzie stąpają po jej przeklętej ziemi, odczuwają ciężar egzystencjalnej agonii i zdają się rozumieć nieuchronność zagłady. Carcosa to chaos. To śmiertelność. Jest symbolem starożytnej koncepcji „Vanitas”: medytacji nad bezcelowością ludzkich ambicji i rozumu, nad wszelką mocą śmierci i zapomnienia.

W Carcosa księżyce są przyćmione przez budynki (miły akcent nieeuklidesowej geometrii, którą Lovecraft tak często naśladował), gwiazdy są czarne, słońce – które było czczone jako wszechpotężny bóg od początku cywilizacji jakby sugerowało nieistotność rzeczy, które ludzie cenią i szanują. A po poznaniu tych filozofii i rozważeniu ich, nasz narrator próbuje je zmyć religią śmiertelników – bezskutecznie. Nabożeństwo zostaje porwane, a ksiądz pokonany, jego słowa stają się heretyckie i absurdalne, muzyka organowa świętokradcza i ponura. Kościół św. Barnabé został zbezczeszczony, stając się Dworem Smoka.

Chociaż tak nazywa się ulica narratora, staje się ona również tożsamością jego duszy. Smoki od dawna były interpretowane jako symbole lekceważącego zniszczenia, chaosu i diabła, a gdy jego duch połączył się z Królem w Żółci, staje się terytorium jego straszliwej religii – której blady to arcykapłan, któremu powierzono zebranie duszy nowo nawróconego i zwrócenie jej do Carcosy – do krainy sprzeczności i zapomnienia.

Jest jeszcze jeden znaczący moment w tej historii, który musi zwrócić naszą uwagę: ostatni cytat, jedyne słowa, które otrzymaliśmy bezpośrednio od Króla w Żółci: „Straszną rzeczą jest wpaść w ręce żywego Boga!” W rzeczywistości jest to cytat z Biblii, przerobiony i przystosowany do absurdalnej liturgii króla. Werset pochodzi z Listu do Hebrajczyków 10:31, a oto jego przejmujący kontekst:

„Jeśli bowiem dobrowolnie grzeszymy po otrzymaniu pełnego poznania prawdy, to już nie ma dla nas ofiary przebłagalnej za grzechy ale jedynie jakieś przerażające oczekiwanie sądu i żar ognia, który ma trawić przeciwników. Kto przekracza Prawo Mojżeszowe, ponosi śmierć bez miłosierdzia na podstawie [zeznania] dwóch albo trzech świadków. Pomyślcie, o ileż surowszej kary stanie się winien ten, kto by podeptał Syna Bożego i zbezcześcił krew Przymierza, przez którą został uświęcony, i obelżywie zachował się wobec Ducha łaski. Znamy przecież Tego, który powiedział: Do Mnie [należy] pomsta i Ja odpłacę. I znowu: Sam Pan będzie sądził lud swój. Straszną jest rzeczą wpaść w ręce Boga żyjącego.”

Werset o karze. Tekst o zniszczeniu. Medytacja nad losem tych, którzy nadal praktykują swoje wzorce pomimo wyższego zrozumienia Prawdy. W Liście do Hebrajczyków ten werset jest ostrzeżeniem dla grzeszników. Dla Żółtego Króla jest to zagrożenie dla tych, którzy beznadziejnie trzymają się swojego zdrowia psychicznego: „odpuśćcie i przestańcie udawać, znacie wieże Carcosy, znacie mgły Hali, znacie oblicze Bladej Maski. Porzućcie pozory i padnijcie na kolana przed Żółtym Królem lub cierpcie jego gniew, ponieważ w przeciwieństwie do czułej wiary praktykowanej w kościele św. Barnabé, jedyną żywą religią jest ta praktykowana na Dworze Smoka i jedyna żyjąca. Bóg jest Królem w Żółci i czy nie jest rzeczą straszną wpaść w ręce żywego Boga?”

Little Lotte

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *