Type and press Enter.

Po pierwsze wątpić / Jan Józef Szczepański / Dziennik 1957-1963

Dwa są wielkie tematy tego dziennika. Pierwszym, niekoniecznie może oryginalnym, jest przemijanie. Bardzo wcześnie zyskuje Szczepański jego świadomość i od tego momentu wszystkie opisywane wydarzenia przesłania jego cień, nienachalny, lecz stale obecny. Drugi z wielkich tematów jest mi zaś szczególnie bliski, podobnie jak i sam autor. Cały tom przeniknięty jest na wskroś nieustannym wątpieniem w wartość własnej pisaniny, które zdaje mi się zresztą jedyną możliwą postawą twórczą. Nie trzeba zbyt intensywnie szukać dokoła dowodów, jak naiwne to przekonanie.

W tle tych wielkich tematów cały czas pozostaje kwestia wiary. Szczepański sam chciałby wierzyć, nakłaniają go do tego również ludzie z jego otoczenia, przede wszystkim ze środowiska „Tygodnika Powszechnego”, ale mimo najszczerszych wysiłków nie potrafi przezwyciężyć swej racjonalnej natury. Ten wątek czyni „Dziennik” znakomitą ilustracją ogólnoludzkiej tęsknoty za transcendencją i nie mniej znakomitym dowodem, że kompas moralny nie musi być opatrzony logo krzyża.

Przede wszystkim uderza absolutna szczerość Szczepańskiego; szczerość, na którą ja nie zdobyłbym się może nawet wobec siebie. Ogromnej dyscyplinie wewnętrznej, rytualnemu rozliczaniu się przed sobą z każdego postępku towarzyszy niechęć do prostych wytłumaczeń, łatwych rozgrzeszeń. A sama szczerość (ale i epoka) implikuje całkowity brak politycznej poprawności, co skutkuje ciekawą mieszanką trzeźwego osądu i uprzedzeń, między którymi zresztą rzadko robi się już dziś rozróżnienie.

Co trochę smutne, z „Dziennika” wyłania się obraz małżonki pisarza jako istoty dekoracyjnej, nieuczestniczącej (w przeciwieństwie do wielu innych pojawiających się tu małżonek) w istotnej części życia męża. Niewyjaśnione pozostają przyczyny takiego stanu rzeczy, toteż nie odważę się sformułować żadnych oskarżeń. Imponuje natomiast znawstwo, z jakim Szczepański wypowiada się o malarstwie, mniej tajemnicze, gdy uważnie prześledzi się ścieżkę jego edukacji.

Sporą część tego tomu zajmują w końcu relacje z dalekich podróży. Wyprawy bliskowschodnia i afrykańska dają obraz schyłkowych stosunków kolonialnych, powolnego tonięcia zmurszałego giganta, ale i jego nader problematycznego dziedzictwa. Notatki ze Spitsbergenu i Ameryki dają natomiast asumpt do skonfrontowania majestatu natury z ludzkimi, lepkimi sprawkami. I jak oni tęgo pili! Przede wszystkim na morzu, ale i w innych okolicznościach. Same opisy fantazji, jaka nachodziła Herberta po wódce, warte są tych 69,90 zł.

utracjusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *