Type and press Enter.

CZŁOWIEK W LABIRYNCIE – ROBERT SILVERBERG

Robert Silverberg, Człowiek w Labiryncie, 2024

Ze swoich czytelniczych przygód w roku Pańskim 2024 niczego chyba nie zapamiętam lepiej, niż kolejnych spotkań z Robertem Silverbergiem. Najpierw narkotyczno-alegoryczna wyprawa w poszukiwaniu nieśmiertelności w Księdze Czaszek, potem błyskotliwa reinterpretacja Jądra Ciemności w porażająco dobrym W dół do ziemi, teraz z kolei Człowiek w labiryncie – każde z tych trzech spotkań podnosi poprzeczkę do góry.

Tytułowy Człowiek w labiryncie to Dick Muller, swego czasu jegomość słynny, zdobywca nowych światów, pionier, ktoś kim przynajmniej jedno pokolenie dzieciaków chciałoby w przyszłości zostać. Na skutek jednej z misji, być może najważniejszej w swojej karierze, został on obarczony pewnym piętnem, przekreślającym jego dalsze życie między ludźmi. Udał się zatem na samowolne wygnanie – do tytułowego Labiryntu (o nim więcej zaraz), w którym przebywając przez kolejne lata, powoli zjadany przez samotność i otaczającą go przestrzeń, coraz bardziej dziczał, oddalał się od ludzi, rozpadał się.

Książka zaczyna się w momencie, w którym na planecie Lemnos, na której Labirynt się znajduje, ląduje ziemska ekspedycja z misją odnalezienia rezydenta tego szalonego miejsca i przekonania go, by ten raz jeszcze rzucił wszystko i dla dobra ludzkości podjął się wykonania jeszcze jednej, tym razem już ostatniej misji. Prośba cokolwiek ciężka, jeśli wziąć pod uwagę, że poprzednie zadanie odarło go w zasadzie z wszystkiego.

Tak oto wygląda zarys wydarzeń, jakie w książce Silverberga śledzić będziemy. Czytelnik zakopany w greckich dramatach być może rozpozna w tej historii parafrazę opowieści o Filoktecie, pozostałym na pomoc, w krótkim wstępie, rusza Neil Gaiman, przypominając co i jak – spokojnie, znajomość opowieści o greckim bohaterze nie jest w żaden sposób niezbędna – sam czytałem ją już niemal dziesięć lat temu i gdyby mi we wstępie nie pokazano palcem, zupełnie bym ten motyw pominął. Dodatkowa atrakcja dla nadgorliwych.

Przejdźmy do sedna – Silverberg smaży nam tu znowu doskonałe danie – opowieść ta broni się jako science fiction: ludzkość we wszechświecie, w którym znajduje ślady innych cywilizacji, a z czasem i samych obcych – na tyle różnych i innych, że otaczająca ich aura tajemnicy naprawdę fascynuje (jednocześnie niepokojąc). To nie kolejne spotkania rodem z kinowych ekranów, w których obcy to w zasadzie my, tyle że przebrani w inne kształty, napędzani taką samą chęcią podboju / ekspansji / zniszczenia (niepotrzebne skreślić). Spotkanie z nieznanym to jest coś, co chcę dostać w łapska, gdy sięgam po science fiction i w Człowieku z labiryntu znajduję pełnię tego, co chcę znaleźć.

Ale na pierwszym planie tej opowieści jest właśnie ta gruba psychologiczna warstwa, człowiek strawiony przez samotność i cierpienie, i ludzkość, zmuszona prosić go by podjął się zadań jeszcze bardziej — być może – wyniszczających. Trzy bogate i złożone postaci, różne charaktery, temperamenty, naiwna wiara i pragmatyczne wyrachowanie, zaraz obok nich z kolei czysty nihilizm tego, który przegrał już wszystko. Dużo podchodów, negocjacji, podstępów, ale i szczerości… Fascynujące jest to, co dzieje się między trzema głównymi aktorami tego dramatu. 

No i jest jeszcze czwarty – Labirynt – niemy bohater, niby nic nie mówiący, wciąż jednak obecny, pozostałość po obcej cywilizacji, która w niewyjaśnionych okolicznościach “wyparowała” wiele milionów lat wcześniej. Połączenie miasta, precyzyjnej maszyny i najeżonego śmiertelnymi pułapkami toru przeszkód. Świadectwo potęgi tak wielkiej, że nawet jej pozostałości przerastają nasze rozumienie. Przywodzi na myśl Miasto z Córki Łupieżcy Jacka Dukaja; kojarzy się też z panalemowym Niezwyciężonym – usilne próby zrozumienia obcych ruin nie przynoszą żadnych owoców, w końcu nie wszystko jest dla nas i nieważne jak bardzo chcemy odkryć tajemnice tego miejsca, pozostaje nam tam jedynie błądzić, okazyjnie ginąc w którymś z niezrozumiałych mechanizów.

Mimo wszystkie te ważne sprawy, alegoryczne labirynty, próby dialogu z obcym życiem i wszystkie przyszłe losy ludzkości, cała historia pozostaje bardzo kameralną opowieścią. Wrażenia z lektury w opór dobre. 

niesławny paweł m, syn Marka i Wiesławy

książkę do testów na ludziach dostaliśmy od Wydawnictwa Vesper.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *