Type and press Enter.

COŚ / JOHN W. CAMPBELL

John W. Campbell, Coś, Wydawnictwo Vesper, 2024

Lektura Czegoś od Johna Campbella była dla mnie okazją do skonfrontowania konwencji i wyobrażeń — jak każdemu, kto zdążył być nastolatkiem jeszcze w poprzednim wieku, Coś kojarzy się nierozłącznie z ekranizacją Johna Carpentera z początku lat 80. Właściwe Coś, o którym tutaj mowa, pod oryginalnym tytułem Who Goes There? spisane zostało w 1938, można zatem stwierdzić, że było osadzone jeszcze w innej epoce, przez co spodziewałem się, że będzie znacznie bardziej zbliżone do klasycznej grozy i sf. 

Tymczasem niemal przez całą lekturę towarzyszyło mi niemałe i niegasnące zaskoczenie, wynikające z tego, jak świeże i rozbudowane było to doświadczenie. Spodziewałem się być może pewnych uproszczeń i naiwności, które znaleźć można choćby w pisaniu młodego Dicka, późniejszym o dekadę-półtorej. Tymczasem nie ma tu po nich ani śladu.

Rzetelny opis polarnej badawczej ekspedycji, budzi we mnie skojarzenia ze znacznie starszymi powieściami hard sf. Bohaterowie postępują racjonalnie, działają zgodnie ze swoją wiedzą i specjalizacjami, sympatyzują ze sobą, wchodzą w konflikty, drażnią się — budują wiarygodną, żywą grupę. Grupę doskonałą do zderzenia z tytułowym Czymś, mogącym przybrać dowolną postać pradawnym drapieżnikiem, przybyszem z Bóg-wie-kąd.

I właśnie w tej konfrontacji tkwią najlepsze, najsmakowitsze strony Czegoś. Polarna stacja badawcza, grupa przerażonych ludzi, świadomych tego, że każdy z nich może być wrogiem, który jak wirus przenosi się na wszystko, co żywe. Niepokój i niepewność odczułem głównie za sprawą świetnie rozbudowanej warstwy psychologicznej — bohaterowie zachodzą w głowę, próbując dojść do tego, komu mogą ufać, komu zaś nie; wymyślają sposoby na rozpoznanie i demaskację intruzów. W pewnym momencie znajduje ich przerażająca myśl — czy sam “przemieniony” będzie wiedział, że jest zarażony? W końcu skoro potwór tak dokładnie symuluje swoje ofiary, to być może symuluje także ich stan umysłowy, emocjonalny, duchowy? Może więc, nie wiedząc o tym, dawno już stali się ofiarą potwora? Jakże świetnie pasuje tutaj oryginalny tytuł: WHO GOES THERE?

Jeśli chodzi o mankamenty, Coś jest opowiadaniem, rozbudowanym jak na opowiadanie, jako osobny byt jednak cokolwiek skąpym. Wiąże się z tym pewien pośpiech odczuwany w zasadzie dopiero w okolicy finału. Tytuł obudowano w tym wydaniu przedmowami i wstępami, oraz pierwszymi rozdziałami kontynuacji, co mogłoby być atutem, ale z drugiej strony samego “mięsa” jest tu zaledwie sto kilkadziesiąt stron. Z kolei w tej samej serii wydawniczej możemy znaleźć też na przykład Kroniki umierającej ziemi (jestem totalnie zakochany w tej książce, niebawem będę pewnie o niej pisał!), mieszczące w jednym wydaniu cztery osobne książki, z których każda znacznie przewyższa objętością całe Coś. Całość ciasno upakowana na niemal 1200 stronach, aż prosi się o podział na przynajmniej dwa tomy.

Więcej uwag krytycznych mam zatem do wydania, niż samego utworu, który, bądź co bądź, zrobił na mnie niemałe wrażenie, zaskoczył, miejscami przeraził i przerażenie to wypływa wcale nie bezpośrednio ze scen grozy, a z tego, co na stronach książki dzieje się w głowach bohaterów. Well done!

niesławny paweł m, syn Marka i Wiesławy

 

 

książkę do testów na ludziach przysłało nam Wydawnictwo Vesper.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *