Type and press Enter.

W oparach Dicka – Trójpak drugi / Na ostro spalony!

DOKTOR BLUTHGELD – 1965. Powieść ta, to lektura klasycznie prosta, lekka i przyjemna. Nieskomplikowana również jest w odbiorze, jak i w swoim też przesłaniu. Bez trudu odnajdziemy w niej charakterystyczny styl PKD. Bardzo sprawny, płynny i w pomysłach swych czasem diablo zakręcony!

Wizja ataku atomowego na miasta USA (choć lekko tylko zarysowana) jest niezmiernie sugestywna i bardzo klimatycznie opisana. Czytelnik CZUJE szok i niedowierzanie, chaos, zagubienie i strach przed śmiercią atakowanych obywateli. To część tej historii która podobała mi się najbardziej.

DOKTOR BLUTHGELD
Natomiast życie po zagładzie nuklearnej, jest tutaj pokazane jak gdyby „dochodziło do siebie” po zwykłej, konwencjonalnej apokalipsie. Zburzone miasta, brak prądu i paliw, problemy z artykułami spożywczymi i specjalistami. Niewiele wskazuje na to, że bohaterowie przetrwali atak bronią jądrową. Mutacje popromienne gatunków zwierzęcych są chyba jedynymi tego przesłankami.

A ludzie w tych warunkach radzą sobie całkiem nieźle. Próbują się organizować i odbudowywać swe życia od nowa. W takiej społeczności fizyk jądrowy, tytułowy Bluthgeld, ukrywa się przed ludźmi i swym obłąkanym umysłem, a okaleczona postać Hoppy’ego z kaleki przeistacza się w półboga. Inni natomiast stanowią jakby mniej lub bardziej (Dangerfield, Edie & Bill Keller) interesujące tło dla tych dwóch wcześniej wymienionych.

Powieść odbieram silnie antywojennie. Gdy atak następuje nagle, nie wiadomo dlaczego ni skąd, człowieka ogarnia oszołomienie i zniechęcenie do takiej sytuacji: znów ktoś, gdzieś, pod wpływem jakichś kretyńskich pretekstów i niezrozumiałych decyzji, wywołuje wojenną katastrofę na miarę apokalipsy. Znowuż też bezsensownie muszą cierpieć niewinni. Cierpieć i masowo umierać.. Bo jakiś obłąkany generał czy naukowiec, nacisnął se był na swoim pulpicie czerwony guzik atomowej śmierci.

Dick uświadamia nam jednak, że człowiek jest w stanie przetrwać wszystko. Nawet nuklearne ciosy – tak w latach sześćdziesiątych przecież prawdopodobne. Przetrwać by.. i tak niewiele się zmienić w swej ludzkiej naturze.. Książkę oceniam na 6,5/10. Więcej niźli dobra, acz bez szaleństw. Poznać jednak wypada. Bo to je KLASYK!

***

MARSJAŃSKI POŚLIZG W CZASIE – 1964. To jedna z lepszych powieści PKD. Jest jednocześnie powieścią niezmiernie typową dla tego Autora.

Różnice w postrzeganiu rzeczywistości, jej niekontrolowane rozszczepienie, narkotyki, schizofrenia czy inna choroba psychiczna. Sztafaż fantastyczny i w środku tego wszystkiego CZŁOWIEK. Tym razem na skolonizowanym przez siebie Marsie!

MARSJAŃSKI POŚLIZG W CZASIE
Typową – nijak jednak znaczy sztampową czy nudną! Znawcy tematu uważają, że Dick w kółko pisał tę samą książkę. Przez całe swe życie. Tak samo zresztą jak i nasz Zajdel. Cóż począć, skoro to właśnie była Dickowa tematyka, o tym chciał i pragnął był tworzyć, tego sam przecież w prywatnym życiu co nieco był doświadczał!

Marsjański.. czyta się przyjemnie, bezproblemowo i szybko. Tutaj też niespodzianek nie będzie. I bardzo to dobrze! Gdyż żaden fan zawiedziony nie pozostanie, a czytelnik nowy, w sposób lekki zapozna się z główną problematyką dzieł tego wielkiego, lecz za życia słabo bardzo docenianego, amerykańskiego fantasty!

Co prawda Mars z 1964 roku jest uroczo naiwny w opisach, ale także i w tej naiwności tkwi rozkoszna i nostalgiczna, fantastyczna siła tej książki. Na mnie ona działa! Stąd ma ocena: 7 plus na 10! POLECAM!

***

PRZEZ CIEMNE ZWIERCIADŁO – 1977. MISTRZOWSKIE i testamentowe w wyrazie (auto)rozliczenie się z epoką powszechnego narkotykowego bumu w USA lat 60/70 XX w.

We wspaniały, choć takoż samo i ponury oraz przygnębiający wielce sposób, Dick ukazuje świat narkomanów: ich degenerację umysłową, psychozy, paranoje oraz powolną i nieuniknioną śmierć. Śmierć ciała oraz śmierć duszy.

Ludzie zażywający na potęgę wszelakie używki, pobudzacze, dragi czy w końcu najnowszy hit – Substancję A, to chodzące zombie z przeżartymi i zniszczonymi mózgami oraz spustoszonymi emocjonalnie wnętrzami. To żałosne karykatury ludzi mające w życiu już tylko jeden cel – zdobyć kolejną działkę i się nią rozkosznie a beztrosko nawalić!

PRZEZ CIEMNE ZWIERCIADŁO

Przez ciemne zwierciadło to przede wszystkim ZNAKOMITY, gęsty klimat, często ubarwiany bełkotliwymi – a przez to też tragicznie zabawnymi! – wynurzeniami kalifornijskich amatorów wszelakiego uzależniającego zielska, przyjemny sztafaż SF w postaci kombinezonów maskujących właściciela, doskonałe dialogi i przemyślenia, oraz sugestywny obraz Agenta Policji Boba/Freda/Bruce’a, ludzko rozpadającego się poprzez: rozszczepienie jaźni, uszkodzenie pracy mózgu, utratę pracy i możliwości prowadzenia normalnego życia – do postaci totalnego warzywa, w mniej lub bardziej zaskakującym finale powieści.

Czy policjantowi Fredowi uda się dotrzeć, poprzez siebie samego w postaci Boba Arctora oraz finalnie przez swoje trzecie wcielenie – Bruce’a, do ludzi odpowiadających za produkcję Substancji A? Kim oni są i do czego dążą oni?

Ani chybi – TRZEBA poznać tę historię! Genialnie i żywo napisana, z lekkim tylko posmakiem SF – przez to mająca być może większe szanse dotarcia do szerszego odbiorcy, z potężnym  i dosadnie przedstawionym przesłaniem:

NARKOTYK UNICESTWIA W CZŁOWIEKU… CZŁOWIEKA

Lektura Obowiązkowa! A Dick znów tutaj: bezkompromisowo WYBITNY! 9/10!

Kapitan MO

Ilustracja w tle: Philip K. Dick
Okładki
: Philip K. Dick, Doktor Bluthgeld, Wydawnictwo REBIS, 2012; Philip K. Dick, Marsjański Poślizg w Czasie, Wydawnictwo REBIS, 2014; Philip K. Dick, Przez Ciemne Zwierciadło, Wydawnictwo REBIS, 2012

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *