Type and press Enter.

Atlas wysp odległych, czyli palcem po mapie

Lato się kończy, dla wielu nawet już się skończyło, warto więc podsumować tegoroczne wędrowanie. Ciało ciągnęło umysł po tatrzańskich szlakach; gnało autostradami, by stawiać kroki ulicami wielu osiągnięć urbanistyki; ugniatało asfalt, trawy i piaski; rytmicznie wprawiało w ruch mechanizm bicykla, mając za bagaż mentalne centrum własnego mikroświata. Jednak umysł nie pozostawał dłużny. Planował, kierując palce ku mapie, projektując obrazy przed oczyma (duszy), pozorując drogę, stymulując zmysły, szelestem kartek drażniąc czujne uszy. W istocie różnica między fizycznym poruszaniem się a symulowaniem go na poziomie abstrakcji potrafi być niezwykle subtelna. Czyż najznamienitsze w wędrówce nie jest to, że zawsze zintegrowana jest ona ze zmianami w świadomości? Z kroczeniem w głąb samego siebie, równolegle ze stawianymi na zewnątrz krokami.

Wędrowanie to proces. Stąd jego szczególne znaczenie dla działalności, która powinna odznaczać każdego przedstawiciela gatunku homo sapiens – dla refleksyjnego włączania określonych zdarzeń i faktów w szersze ramy życia. Analiza i synteza. Konstruktywne traktowanie wiedzy i doświadczeń.

Wędrowanie zawsze kojarzy się z wewnętrznym rozwojem człowieka, z pokonywaniem własnych barier i słabości, poszerzaniem granic rozumienia, przekraczaniem progów wtajemniczenia. Z kryzysami stanowiącymi punkty przełomowe, zwrotne momenty na prywatnej osi czasu. Z katalizatorami zmian, drogami ku oświeceniu, okupionymi znojem i odciskami; jednakże tym skuteczniej objawiającymi tajemnice absolutu, nie do przeoczenia w otoczeniu błotnistych odmętów świata usypanego z prochu i pyłu.

Co innego wyspa. By dotrzeć do niejednej z nich, nierzadko potrzeba dalekich podróży, lecz wyspa sama w sobie wydaje się bardziej statyczna i już nawet myśl o jej stabilności kreuje wizję ostoi, enklawy, punktu spoczynku, regeneracji, ucieczki od świata. Czasem bezludna, czasem rajska; nierzadko jedno tożsame jest z drugim. Spokojna, cierpliwa, niezmiennie zajmująca określony punkt w przestrzeni. Kusząca obfitością, intrygująca tajemnicą. Jest swoistym centrum, wokół którego rozlewa się ocean, na którym można dotrzeć do jądra prawdy lub jądra samego siebie, gdy szuka się ucieczki od świata. Wyspa to osobliwość, indywiduum pośród tysięcy jej (nie)podobnych. Byt niezależny, tak zbliżony przecież do człowieka. Pewnie dlatego, gdy myślimy o swojej odrębności, oczyma wyobraźni dryfujemy niczym niezakotwiczony kawałek lądu, który niegdyś pokruszył się na kawałki.

I wreszcie – wyspa jest symbolem niezależnego świata, w którym wszystkie prawidła należy ukuć od początku. Tak: Rewolucje wybuchają na statkach, utopie powstają na wyspach[1]. Dynamizm kontra statyczność. Podróże ciała kontra podróże ducha.

Tych ostatnich co najmniej pięćdziesiąt odbyła Judith Schalansky, niemiecka autorka Atlasu wysp odległych. Atlas zwykle się sporządza; ona go napisała. Jest to z pewnością literatura, tyleż faktyczna, co i piękna. Podtytuł tej egzotycznej książki brzmi:

Pięćdziesiąt wysp,

na których nigdy nie byłam

i nigdy nie będę.

Egzotyka natomiast polega tu nie tylko na podróżowaniu palcem po mapie w okolicach niemal nieznanych ludzkości wysp; jest ona również swoistą osobliwością literacką. Schalansky nie jest reportażystką; nie pofatygowała się przecież do opisywanych miejsc. To kontemplatorka podróży, zgłębiająca specyfikę każdej z pięćdziesięciu wybranych wysp nie tylko pod względem ciekawostek toczącego (lub nietoczącego) się na niej życia, czy nawet urywków losów ich odkrywców. Autorka traktuje te wyspy jako ośrodki duchowego bogacenia się, odsłony życia wszechświata, epizody relacji człowieka z konkretnym miejscem w przestrzeni.

Schalansky stworzyła tom z pogranicza kartografii, poezji, encyklopedii i duchowego przewodnika. Nie znam innego przejawu literackich dążeń do integrowania tak niebliskich elementów – samo to czyni tę pozycję niezwykłą. To właściwie nie jest książka do czytania; bardziej do dumania między jednym a drugim zamyślonym spojrzeniem za okno rozpędzonego pociągu w letniej podróży. Albo między jednym a drugim snem o niej, gdy wyprawa oddala się w sferę z pogranicza wspomnień, marzeń, spekulacji. Jest to też właściwy wybór dla ciekawych świata wywróconego na lewą stronę, nie ma tu bowiem informacji o miejscach i sprawach znanych, powszechnych, rozpoznawalnych. To zatrzymanie na kartach tych ziaren świata, które zwykle przemykają nam przez palce.

Co niemniej istotne, to sen o wolności, o pięćdziesięciu jej odsłonach, bo przecież każda wyspa mówi o odrębności, a człowieka po niej wędrującego – choćby i mentalnie – izoluje od wszelkich światowych zależności.

Największą wolność daje dobrowolne osamotnienie.[2]

Tako rzecze Judith Schalansky. A ja jej na to Hemingway’em:

Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą: każdy stanowi ułamek kontynentu, część lądu.[3]

I niech jedno z drugim nie kłóci się, a współgra, tak jak pars pro toto[4], a totum pro parte[5].

Ewa Wasiak

 

***

Judith Schalansky, Atlas wysp odległych

Opis dystrybutora:

Portretując pięćdziesiąt odległych wysp rozsianych na pięciu oceanach, Judith Schalansky udowadnia, że atlas geograficzny to najbardziej poetycka z książek. Z pracowicie zebranych relacji historycznych i danych naukowych wysnuwa intrygujące literackie miniatury. Zestawiając je z subtelnymi, całostronicowymi mapami, tworzy całość o wielkiej mocy oddziaływania na wyobraźnię. Jedyną w swoim rodzaju, romantyczną książkę-marzenie, która zachwyci wszystkich miłośników wyimaginowanych podróży.[6]

 

[1] Judith Schalansky, Atlas wysp odległych, Wyd. Dwie Siostry, Warszawa 2013.

[2] Tamże.

[3] Ernest Hemingway, Komu bije dzwon.

[4] łac. część za całość

[5] łac. całość za część

[6] http://www.wydawnictwodwiesiostry.pl/katalog/prod-atlas_wysp_odleglych.html

 

Zdjęcie główne:

https://www.google.pl/url?sa=i&rct=j&q=&esrc=s&source=imgres&cd=&cad=rja&uact=8&ved=2ahUKEwj8o8WL4Z_dAhXPa1AKHSyDABUQjRx6BAgBEAU&url=https%3A%2F%2Fpixabay.com%2Fpl%2Fprzygoda-martwa-natura-2528477%2F&psig=AOvVaw0R9i7nkLZjqLk4PEo9AKLr&ust=1536095719115857

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

2 comments

  1. Cudnie napisane, kocham to czytać, a po książkę na pewno się skuszę 🙂

    1. Serdecznie dziękuję! I życzę owocnych wędrówek – literackich, mentalnych i dosłownych 🙂