Spotkania z Książkowymi Klimatami zawsze przynoszą odkrycia literatury nieznanych wschodów słońca. Świat postaci Pierre’a J. Mejlaka to świat osób, które doświadczają wydarzeń potocznych. Gdyby opowiedzieć je bez polotu i południowo europejskiej wyobraźni, przeminęłyby bez echa. Przez pióro Mejlaka zostają w pamięci. Kiedy po kilku dniach usiłowałem sobie przypomnieć, o czym były kolejne opowiadania, jakie zasiedliły je postaci, jak wyglądały i co było ich tajemnicą, obrazki w głowie zaczęły zapełniać się sympatycznymi bohaterami: tu pan z deską do prasowania na głowie; gdzie indziej chłopiec zbierający zużyte zapałki; dziewczynka w restauracji układająca kostkę Rubika; zakochani, którym prawdę o sobie nawzajem powie wrona; w końcu mistrz kłamstwa i manipulacji.
Bez trudu, z literackim sznytem Mejlak opisuje refleksje bohaterów. Ekspozycja “Zamachu stanu” – opis depresji po odejściu ukochanej osoby to naprawdę literatura wysokiej próby, chwytająca sedno rzeczy. Szybki szkic o samotności bohatera “Twojego ostatniego lata, siostrzyczko” pozwoli się z nim zaprzyjaźnić. Myśl mimowolnie pobiegnie, życzeniowo, w stronę pięknego finału opowiadania, w którym chłopcu udaje się wyrwać z domu, w którym brutalny ojciec, do własnego życia z przyjaciółmi i, kto wie, może miłością. Autor tę życzeniowość czytelniczego odbioru wykorzysta i pokaże fangę, w kolejnych rozdziałach wyciągając asy z rękawa.
Nie sposób uciec od przekonania, że jeśli pisarz umiejętnie opowie nam o tym, co sami kiedyś czuliśmy, to znajdziemy w nim przyjaciela. Nawet jeśli nie pisze porywająco, jeśli jest pisarzem tylko solidnym i przewidywalnym. To jak z historiami opowiadanymi po kilka razy przez bliskich. Znamy te opowieści, ale niech to – niech mówią, razem pośmiejemy się lub wzruszymy. Nie powiemy im przecież: “już to słyszałem!”
Mejlak w “Co pozwala powiedzieć noc” żyje z literackiego twistu, albo żeby powiedzieć bardziej po polsku – z odwracania kota ogonem, z pogrywania z czytelnikiem, z zagadki, którą łatwo odgadnąć, ale samo odgadywanie sprawia przyjemność. Podsuwa mylne tropy, daje wskazówki, mnoży konteksty, używa dwu perspektyw, szykuje nas na niecodzienne potoczności. Wówczas łatwo wybaczyć jeden czy drugi fabularny kiks dla samej możliwości uczestnictwa w opowieści.
Dobrze jest trafić na taką książkę. Dobrze jest czasem pogadać z nieznajomym. Kto wie, jak wymyślne światy nam opowie.
Marcin
Wykorzystano fragmenty okładki: Justyna Tarkowska Mile Widziane
Zdjęcie księżyca autorstwa ALEX FU
Swoje trzy grosze od Pawła M.