Type and press Enter.

Bardzo krótko / Varujan Vosganian / Księga szeptów

Nie zaprzyjaźniliśmy się od razu. Poezja to bardzo charakterystyczny środek wyrazu, z natury niesie w sobie ryzyko banału. Dlatego większość wierszy jest krótka, a w ich zbiorkach wiatr hula między kartkami. Przy napisanej przez poetę kilkusetstronicowej powieści i jego skłonności do bogatej, często aforyzującej metaforyki, prawa statystyki są nieubłagane. Przez początek ”Księgi szeptów”, gdzie zabieg ten występuje w znacznym natężeniu, było mi więc trudno przebrnąć. To w ogóle jakaś przypadłość wielkich powieści wydawanych przez Książkowe Klimaty, że pojawia się w nich jakieś pęknięcie. „Podróż na południe” Ajvaza była w końcu wybitna, ale przegadana.

Na dodatek i ku swojemu zgorszeniu, odnotowałem tu kilka skrytych pod piękną szatą graficzną wpadek edytorskich. Szczególnie zadziwia występowanie w zdaniach złożonych zjawiska, które dla braku lepszych terminów nazwałbym swoistą schizofrenią podmiotu. Zjawisko to pojawia się zbyt niekonsekwentnie, by mydlić mi oczy artystycznym rodowodem.

A jednak! Wspomniane zgrzyty absolutnie nie są w stanie przysłonić siły tego imponującego malowidła.

Bo Vosganianowi udała się bardzo rzadka sztuka, mianowicie bezszwowe splecenie wątków dziejowego oraz indywidualnego. Równie udanie, ba! perfekcyjnie żongluje autor planami czasowymi. Opowiastki wyskakują i z powrotem wskakują do swoich szkatułek, a wątki mistrzowsko się zapętlają. W tej maestrii czuć wielowiekowe dziedzictwo ormiańsko-rumuńskiego pisarza, powinowactwo jego historii z opowieściami Orientu, nawet – mimo skrajnie odmiennej tematyki – z „Księgą tysiąca i jednej nocy”. Vosganian ma ogromny talent opowiadacza, który sprawdza się dziś i sprawdzałby się przez wieki przy ognisku.

Na pewno zdrowo też przypomnieć sobie od czasu do czasu, wyłączając ten najbardziej oczywisty przypadek, o historii narodu tragiczniejszej niż nasza, szczególnie że ta akurat historia w zbyt wielu podręcznikach jest przemilczana. Stąd właśnie Vosganian wypowiada ją jedynie szeptem.

I jego książka nie jest oskarżeniem, tylko świadectwem. Padają tu znamienne słowa, że nie może zrozumieć ani opowiadać ten, kto cierpi lub nienawidzi. Kronikarz, a w takiej pozycji ustawia się Vosganian, potrzebuje dystansu. Dzięki temu unika sentymentalizmu i patosu, które byłyby tu przecież kuszące. A mimo to udało mu się stworzyć hołd dla półtora miliona poległych i zapomnianych, najlepszy z możliwych, przywracający im imiona i jednocześnie ofiarujący pośmiertne unieśmiertelnienie.

utracjusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *