Type and press Enter.

Bardzo krótko / Zdeněk Jirotka / Saturnin

Trafnie charakteryzują wydawca z tłumaczem Jirotkę jako czeskiego entuzjastę angielskiego humoru, bo do przedsięwziętej przez jego bohaterów wyprawy z rozkoszą przyłączyłby się pan Pickwick, a podejrzewam, że i ksiądz Brown byłby nie od tego. Ale choć pod względem formy wyrazu jest to powieść (celowo) archaiczna, i była nią już w momencie publikacji – gdzież jej chociażby do wcześniejszych eksperymentów Čapka czy Vančury – to pod względem treści jest w pewien sposób ponadczasowa.

Narrator tej historii jest pozbawiony imienia, nie jest za to wolny od grzechu gadulstwa, który to grzech okazuje się na szczęście błogosławieństwem, bo przegadany, dygresyjny styl jest jednym z największych atutów tej powieści. Ironia to bowiem kluczowy termin, gdy mowa o „Saturninie”: choć nie sposób go zaliczyć do literatury modernistycznej, pięknie wypełnia jej wymogi, cytując obficie, trafnie i dowcipnie.

Jirotka powraca ironicznie do tradycji pikarejskiej, sprawnie krzyżując ją, mimo trzydziestoletniego już bohatera i krótkiego czasu akcji, z powieścią rozwojową. Jest wprawdzie od początku jasne, że pojedynek o duszę bohatera musi wygrać iście diaboliczny, uosabiający wolę życia (i zapewne mocy) Saturnin, ale jego zmagania ze stojącą po stronie acedii i wyrażającą to za pomocą wyświechtanych przysłów ciotką Kateřiną nie jest przez to mniej fascynujący. Ani mniej zabawny.

I jest to powieść przygodowa, nawet jeśli groza ryzykownej wyprawy bohaterów sytuuje się głównie w sferze domysłu, a sama eskapada wiedzie ostatecznie do bezpiecznego morału, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. Co najmniej niektóre z nich prowadzą jednak zarazem do niewieściego serca, dzięki czemu składa Jirotka hołd także romantycznej części piśmienniczej tradycji.

Wreszcie zakończenie „Saturnina” wydaje mi się szczególnie trafione, bo mam ogromną słabość do rewolucyjnych, brawurowych koncepcji opisujących wzajemne relacje między życiem a sztuką. Mam zresztą również słabość do tego pogodnego epikureizmu, którego duch unosi się nad tą książką. Nie dziwota, że Czesi tak za nią przepadają.

utracjusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *