Type and press Enter.

Bardzo krótko / Jan Józef Szczepański / Portki Odysa

Szczepański, podobnie jak Józef Czapski, legitymuje się życiorysem, w którym najzacieklejsze ogary dobrej zmiany nie dowąchałyby się podejrzanego fetorku. Wolny od dyktatu jakiejkolwiek idei, posługuje się wewnętrznym kompasem, który niezawodnie wskazuje mu właściwą drogę. To jego debiutancka powieść, ale znać z niej, że młody autor zdążył przejść wiele i posiąść głębokie zrozumienie istoty człowieczeństwa.

Ta perspektywa pozwala mu ująć ambiwalencję ludzkiego losu wielowymiarowo i nieco poetycko. Wprawdzie nieliczne opisy sprawiają wrażenie wymuszonych i zbyt sielankowych, ale odczucie to łagodzi bijąca z kart tej książeczki nieprzekombinowana mądrość w połączeniu ze szlachetną skromnością tożsamego z autorem narratora. A pieczołowicie budowany nastrój idylli okazuje się konieczny jako punkt wyjścia dla brutalnego kontrastu.

W tle pozostaje bowiem naszkicowana zaledwie, lecz bezlitosna i odwracająca bieguny wojna, z równą łatwością pozbawiająca ludzi tak życia, jak i masek. Ale choć wraz z jej nadejściem treść opowieści tytułowego bohatera traci rozrywkowy wymiar, ich forma, czyli pieczołowicie oddana gwara, nie pozwala czytelnikowi zapomnieć całkowicie o instytucji uśmiechu. Nie na darmo zdjęcia ukazują Szczepańskiego ze słusznych rozmiarów uszami, sugerując organy sprawne ponad przeciętność.

Same gawędy beskidzkiego Odysa dają zaś pretekst do subtelnej, lecz pogłębionej refleksji nad imponującą mnogością zagadnień. Radosne wydarzenia odsłaniają w nich swój tragiczny wymiar, a smutek stanowi punkt wyjścia dla nadziei. I z jednej strony może się ta nadzieja wydawać nieco naiwna, z drugiej w końcu dożył przecież Szczepański jej ziszczenia. Świat dąży bowiem do równowagi; nawet jeśli bandyci odbiorą Odysowi wzorowane na bawarskich skórzane portki, mały Telemach nie będzie musiał biegać z gołym dupskiem.

utracjusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *