Type and press Enter.

Bardzo krótko / Vladislav Vančura / Opowieści przekorne

Vančura wskrzesza tradycję osiemnastowieczną, a nawet dawniejszą, podbijając ją jednak dwudziestowieczną melancholią. Bohaterowie jego opowiastek nie zaliczają się zazwyczaj do elity społeczeństwa; ba, często, z wyboru bądź z konieczności, sytuują się raczej bliżej jego dolnych warstw, tam szukając powodzenia i kawałka chleba, tam przeprowadzając swoje nie do końca jasne sprawki.

Łotrzykowski charakter „Opowieści przekornych” jest bowiem niezaprzeczalny, ale wymiar tych łotrzykostw jest co najwyżej lokalny, peryferyjny. Książęta i hrabiowie wystarczająco często bywali opiewani; Vančura bierze stronę prostego człowieka, który również potrafi ujawnić wiele twarzy, potrafi pić na sto sposobów i kochać na sto sposobów, a każdy godny utrwalenia.

Szczególnie miłą sercu Vančury grupą są artyści, a atrybutem pozwalającym zidentyfikować artystę nie zawsze jest pióro czy pędzel; niekiedy starczy dusza wrażliwa na piękno. Ten punkt widzenia, w połączeniu z zamierzoną anachronicznością opowieści Vančury, jako żywo przywodzi na myśl „Żywe kamienie” Berenta, dzieląc z nimi przekonanie o wyjątkowej, zbawczej roli sztuki.

Maksymę tę wciela Vančura w życie z wystudiowanym artyzmem. Podniosła, wykwintna fraza jego opowiadań kontrastuje z ich nie zawsze wysoką materią, dając nie tylko efekt komiczny, ale i nadając codzienności dodatkowy, szlachetny wymiar. Skłonność do wybujałych dygresji na bazie dowolnych skojarzeń nieuchronnie przypomina „Tristrama Shandy’ego” pewnego angielskiego pastora, co powinno stanowić wystarczającą rekomendację dla osób łaknących literackich frykasów.

Najsłynniejszą nowelą tego zbioru jest oczywiście przednio zekranizowane przez Jiříego Menzela „Kapryśne lato”, ale na nie mniejszą uwagę zasługuje wieńczący tom „Kronikarz Kosmas”, który z jednej strony słodko oraz – jakżeby inaczej – przekornie igra sobie z ideą mitu założycielskiego, z drugiej zaś składa hołd literaturze jako nieposkromionej sile. I choć ja sam na ślady tej siły natrafiam podczas swych lektur nie dość często, u Vančury wyraźnie można odczuć jej oddziaływanie.

utracjusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *