Type and press Enter.

Niesforny kisiel / Stanisław Lem / Cyberiada

Mój kryzys czytelniczy trwa już kilka miesięcy, choć niełatwo przyszpilić jego istotę. Trochę nie chce mi się czytać, a gdy już coś przeczytam, nie bardzo chce mi się o tym pisać. A jeśli nawet coś napiszę, przychodzi mi czytać to z kolei z autentyczną odrazą. Krótko mówiąc – nie jest dobrze.

Próbowałem już różnych metod uporania się z tym problemem; niektóre z nich, zilustrowane, przywiodłyby Was do śmiechu. Ale mnie wcale nie jest do śmiechu. Bliżej mi do płaczu i zgrzytania zębów. Pomyślałem więc sobie: tylko Lem może tu coś zdziałać, tylko Lem coś tu zaradzi, Lem nigdy mnie nie zdradzi.

Wybór mój padł na „Cyberiadę”, jako że dawno się już z nią nie mierzyłem, a ostatnie z nią zetknięcie przyniosło mi sporo radości. Początki nie były jednak obiecujące. Niby pomysły świetne, niby dialogi błyskotliwe, ale gdzieś już to wszystko było – wybrzydzałem. Trurl i Klapaucjusz niby ciekawi, ale jacyś tacy… mechaniczni.

Pierwsza zapowiedź przełomu pojawiła się, gdy podczas lektury jednego z zakręconych, szkatułkowych opowiadań niespodziewanie się wzruszyłem. Do stanu tego przywiodła mnie opowieść o Majmaszu-Samosynie, bycie powołanym do istnienia za sprawą przypadkowego przepływu prądu przez górę kosmicznego śmiecia. Byt ten rychło zaczął się zastanawiać nad sobą i światem, a z racji niedomagających zmysłów, prędko utożsamił jedno z drugim, nazwał Gozmozem i począł ten Gozmoz zaludniać na drodze kontemplacji własnego wnętrza. Niestety, gdy właśnie, pełen najlepszych intencji, wymyślił miłość, entropia odebrała swą należność: Majmasz osunął się w kałużę kosmicznego wysypiska, prąd przestał płynąć przez jego akcydentalne, z odpadków złożone ciało i Gozmoz przeszedł do historii, ja zaś do toalety, by chlipać tam sobie cicho pod pozorem zaparcia.

Wbrew temu pozorowi, był to jawny znak, że coś się we mnie odetkało i że jest nadzieja na odzyskanie dostępu do mojego człowieczeństwa; na tę chwilę tryumfu przyszło mi jednak trochę, bo kilkadziesiąt stron, poczekać. Opowiadanie pod tytułem „Kobyszczę”, dokumentujące próby zaprowadzenia przez Trurla powszechnej szczęśliwości, wertowałem w wannie i był to zabieg skuteczny (choć przez całe zamieszanie zapomniałem się umyć). Oto nagle zacząłem chichotać i w miarę lektury ani na chwilę nie przestawałem. Skoro chichoczę, dowodziłem sobie, zaczynam coś rozumieć; wielka przyszła na mnie godzina!

Rozumieć to może za wielkie słowo; ale poprzez ekstrapolację i hiperbolę konfrontuje Lem nasze wzniosłe aspiracje z cokolwiek niższymi pobudkami. Efekt tej konfrontacji jest nieodmiennie komiczny, ale nie jest to komizm budujący. Te utopie, co tak pięknie prezentują się na papierze, ziszczone nieuchronnie się wykoślawiają, bo ziszczają je nie byty abstrakcyjne i idealne, tylko niewolnicy popędów, zawistnicy i pospolici durnie, ograniczone umysły zamknięte w nieposłusznych ciałach.

Historia poucza nas o nieuniknionym rozdźwięku między teorią a praktyką, o tym, że im kto bardziej pragnie naprawić świat, tym pewniej go skiepści; że im kto bardziej chciałby ludzi uszczęśliwić, tym niechybniej przyczyni im cierpień. Ale my nie chcemy korzystać z pouczeń historii, my jesteśmy inni, lepsi, tamci popełnili błędy, źle skalibrowali, nie przewidzieli tego ni tamtego – jednym słowem: idioci!

I nie tylko wyobraźnia autorska objawia się co i rusz w efektownych erupcjach; zaprawdę powiada Lema język giętki wszystko, co pomyśli ta niecodzienna głowa! I rzecz nie tylko w jego powszechnie uznanym talencie do neologizmów, bo stworzył na użytek „Cyberiady” osobny język opisu, zawieszony gdzieś między biblijną przypowieścią a rycerskim eposem, o humorze zarówno subtelnym, jak i bardziej dosadnym.

I starożytnej bitwie o Ilion przeciwstawia Lem nowożytną i z góry przegraną bitwę o doskonałość, a rolę konia trojańskiego spełnia w tej drugiej homo sapiens, tylko w ujęciu Lema to nie człowiek rozumny, a człowiek sapiący. Bo człowiek sapał, sapie i będzie sapać, gdy tymczasem jego związki z mądrością są dalece bardziej luźne.

utracjusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *