Type and press Enter.

APOKRYFY RUSKIE / ALEKSY RIEMIZOW – OPOWIEŚCI APOKRYFICZNE

Jest taka scena w Tumulcie i widmach, konkretniej w eseju Cedr, do której zawsze wracam, ilekroć czytam Riemizowa, Czapski odwiedza tam małe, paryskie mieszkanko, gdzie żyje stary rosyjski pisarz. Staruszek ślepnie, a może nawet już oślepł, ale mimo to tworzy, tworzy, tworzy, codziennie od rana dyktuje kolejne opowieści, jakby bał się, że nie zdąży opowiedzieć wszystkiego, co rodzi mu się w głowie.

W swoich Siostrach krzyżowych pisze, że człowiek, żeby stać się sobą samym, musi coś przeżyć, musi coś zrobić, coś, co powie o nim prawdę, co sprawi, że dusza mu się odczopuje, że stanie się  sobą w świecie. I jak tak Czapski opowiada o tym małym spotkaniu tuż przed śmiercią pisarza, to aż chciałoby się do tego akapitu z Sióstr dopisać jeszcze to jedno zdanie, te dwie linijki, tak bardzo to tutaj pasuje. A więc: Riemizow zaczął opowiadać i przez to jego opowiadanie dusza jego odczopowała się i jest już – nie Riemizowem, ale Aleksiejem Michajłowiczem Riemizowem – sobą w świecie!

Prawdziwe bycie odsłania się w tym, co robimy. Prawdziwe bycie, to odczopowanie duszy, znalazł Riemizow w opowiadaniu i pisaniu – odtąd opowiadać i pisać, to tyle samo, co być. Nic więc dziwnego, że na moment przed śmiercią, nie widząc już niczego, ten wciąż dyktuje, nadal ma słowa do zapisania, jakby od tego zależało jego życie, jego bycie. I nie wątpię, że dokładnie tak jest! Po tym poznasz ludzi z odczopowaną duszą – po tym, co robią i jak to robią.

Czapski zauważa tam jeszcze jedną rzecz – to, że opowieść Rosjanina jakby nie daje się zamknąć w ramach literackiego języka, opowiadania, czy powieści, pozostaje wierna przekazowi ustnemu. Zarówno Apokryfy jak i Siostry powstały dość wcześnie, na przełomie pierwszej i drugiej dekady XX wieku, dusza widać odetkała się szybko, już wtedy Riemizowowi towarzyszył zarówno głód opowiadania, jak i odporność na skostniałą, zalaną metalem żelaznej czcionki fakturę literatury.

W Apokryfach pisarz spisuje stare ruskie podania, legendy, ludowe historie o tym, jak to święty Mikołaj w przebraniu pomaga ludziom, jak biednych wieśniaków odwiedzają święci goście w skórze włóczęg, jak dobra śmierć pomaga sierocie zostać królem i tak dalej i tak dalej. We wszystkich tych opowieściach pozostaje Aleksy wierny ludowej prostocie, nie ulega pokusie pięknego literackiego stylu, ułożenia wszystkiego pod gładko skrojoną logikę i w doskonały porządek, na które zapis pozwala. Tutaj tego nie ma, opowieści są krótkie i postrzępione, wyjaśnienia i logika proste, w końcu mowa o ludowych podaniach. I ta forma przekazu ustnego, żywego i prostego języka jest tutaj zachowana. Cudowna jest scena w której żona pod nieobecność Dawida rodzi Salomona, ale podmienia go z kowalskim synem. Po czym król poznaje, że w żyłach chłopca nie płynie królewska krew? Gdy ten ma już kilka lat, na przechadzkach z ojcem co i rusz wskazuje miejsce, gdzie chciałby postawić… kuźnię! (Salomon rzecz jasna na przechadzkach z kowalem chce stawiać miasta, w których ludziom będzie się żyło dobrze i sprawiedliwie.) Ta prosta logika jest przepiękna i ten sposób myślenia i przędzenia historii dosyć szczelnie wypełnia wszystkie tutejsze opowieści.

Poza ludowymi podaniami, w które wpleciono świętych, dostajemy tutaj też mnóstwo biblijnych parafraz – przeniesione na Ruś zostają opowieści o zwiastowaniu, o Bożym Narodzeniu, o Golgocie i o zmartwychwstaniu. Są apokryficzne historie o losach Adama i Ewy, wspominanych już królów Dawida i Salomona, Jana Chrzciciela, tożsamego tutaj z Kupałą. Wartości dzieła tkwią być może bardziej w tym zapisywaniu kultury kraju świętych dziadów i boskich szaleńców, niż w jego literackich walorach, tymi autor wielce się tutaj nie zajmował – w zaledwie kilku tekstach rozpisując się nieco szerzej i śmielej wymachując piórem.

W Polsce wydano tylko dwie książki Riemizowa – jak pisałem już kilka razy, jego Siostry krzyżowe to najlepsza książka, jaką w życiu czytałem – jak więc Apokryfy wytrzymują zestawienie z Siostrami? Nie wiem czy takie zestawienie jest w ogóle możliwe, tam mieliśmy powieść, tutaj zbiór podań w postaci krótkich, kilkustronicowych tekstów. O zupełnie inne rzeczy tutaj idzie. Trochę rozczarowałem się z początku, bo gdybym dostał drugą powieść, na takim samym jak Siostry poziomie, to być może sam zostałbym jakimś ascetą w podziękowaniu za zdwojenie tych cudów niewysłowionych. Ale Apokryfy są czymś zwyczajnie innym, trzeba brać to pod uwagę, sięgając po nie. Gdy pogodziłem się już z faktem, że to nie powieść, zacząłem przyjmować te opowieści z rosnącym zachwytem i rozbawieniem (oj, są tam przepiękne i przezabawne perełki!), tak że finalnie jestem z lektury rad i to bardzo.

niesławny paweł m, syn Marka i Wiesławy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *