Type and press Enter.

Skromna obrona domów publicznych albo rozprawa o porubstwie / Mandeville

Oświeceniowi reformatorzy dostrzegali potrzebę ingerencji w przeróżne dziedziny życia. Bernard Mandeville, Holender z urodzenia, Anglik z wyboru, zapragnął obsiać na nowo poletko porubstwa, od zarania ludzkości uprawiane z zapałem godnym spraw wiecznych. Impulsem, który skłonił go do tej interwencji, była działalność purytańskich stowarzyszeń, dążących do całkowitej likwidacji prostytucji w Wielkiej Brytanii.

Punktem wyjścia jest dla Mandeville’a dychotomiczne rozdarcie człowieka między naturą a kulturą; jako że instynktów nie sposób wytępić, dowodzi filozof, zwalczanie ich przyniesie odwrotny od zamierzonego skutek, nie tylko bardzo pobudzając (męską, ale do tego wrócimy) chuć i skłaniając do jej gwałtownego, pokątnego zaspokajania, ale i przenosząc to rozdarcie do sfery społecznej, zmuszając tęże do funcjonowania w stanie schizofrenii i hipokryzji.

Jakie lekarstwo na ten ambaras proponuje nasz Bernard? Otóż życzyłby on sobie, by państwo dopuściło, ucywilizowało i zinstytucjonalizowało domy publiczne. Takie rozwiązanie miałoby znacząco uzdrowić życie rodzinne w Królestwie – kawalerowie mogący łatwo i bezpiecznie rozładować swe napięcie nie szukaliby spełnienia w cudzych stadłach – a zatrudnionym tam damom zapewnić bezpieczeństwo oraz opiekę zdrowotną. Nie do pogardzenia byłyby również wpływy do budżetu z opodatkowania tak potrzebnej działalności.

Dalej autor ze swadą i nie bez humoru zasypuje czytelnika przykładami oraz argumentami, z których niektóre dowodzą jego rozumności, inne zaś oderwania od rzeczywistości. Mandeville sprawnie porusza się w tematyce prawnej czy ekonomicznej, charakteryzuje się za to rzadko spotykaną bezdusznością. Interes – a tym bardziej uczucia! – pojedynczej osoby są dla niego jedynie błędem statystycznym.

Pal jednak licho uczucia, skoro na pierwszy plan wybija się posunięty do absurdu patriarchalizm Mandeville’a. Białogłowy ma on za zupełne jarzyny, proponuje na przykład „ustawę zachęcającą do importu kobiet zagranicznych”. Ale za absolutnie największe kuriozum trzeba uznać jego przekonanie, że męski popęd płciowy przewyższa siłą ten, któremu poddana jest piękniejsza połowa ludzkości. Tej kompromitacji nie możemy mu wybaczyć.

utracjusz

Bernard Mandeville, Skromna obrona domów publicznych albo rozprawa o porubstwie, tłum. Marian Skrzypek, Fundacja Augusta hr. Cieszkowskiego, Warszawa 2016.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *