TOMKO TARAN – PORANEK BEZ DEMAKIJAŻU – 1983. W naszym cyklu PNA dziś kolejna, przeurocza Pieśń, tradycyjnie znów traktująca o dość nieszczęśliwej miłości. No co zrobić, takie widać też romantycznie w życiu się zdarzają, a tłumaczący przedziwnym losu zrządzeniem, po prostu raz za razem na nie tutaj wpada! Taka widać jego karma. Nie narzeka on jednak zbyt głośno, gdyż materiał translatorski, jaki on był tu tą razą napotkał, w pełni profesjonalnie go udobruchał, a nawet ukontentował! Materiał niełatwy, szybko tu dodajmy, albowiem płynna translacja z języka japońskiego (nieuproszczonego!) zawsze stanowić będzie niejakie wyzwanie, a w gronie Tłumaczy Celebrytów nierzadko doprowadza do ognistych sporów, kłótni i honorowych spoliczkowań, które to najczęściej soczyście a krwawo kończą się w oktagonach federacji Fame MMA.
Podmiot Liryczny Poranku bez demakijażu, a przepraszam najmocniej – Podmiotczyni Liryczna! – jest kobietą młodą i wydaje się reprezentować klasę średnią lokalnej, miejskiej a japońskiej społeczności. W ostatnim czasie przeżywa ona silne rozterki, natury na poły egzystencjalnej, tyczące się wyższości jakości demakijażu, nad makijażem właściwym. A wszystko to za przyczyną kilku ledwie wizyt w świeżo otwartym Kosmetycznym Studiu niejakiego Emila, miejscowego – a bardzo już modnego – guru od Liturgii Demakijażu (a zwykłej defloracji, po godzinach…). Zachwycona wysublimowanym podejściem do klienta, jak i niezwykle szeroką a merytoryczna wiedzą i manualnymi umiejętnościami Emila, nasza dzisiejsza bohaterka szybko przekabaca się na demakijarską stronę mocy, skrycie się przy tym podkochując w swoim Mistrzu.
W Pieśni napotykamy ją, gdy idąc w odwiedziny do swej rodzicielki, zahacza o miejsce, gdzie aktualnie przebywa para jej przyjaciół – Noriko i jej chłopak Sasza, który jest funkcjonariuszem Wydziału Ruchu Drogowego lokalnej komendy miejskiej Policji. Zastaje ich, jak to sama określa: wędzących jakieś bliżej nieokreślone zioło, które szybko po jego spróbowaniu okazuje się być specyfikiem niezwykle silnie oddziałującym na naszą Liryczną Podmiotczynię. Odurzona dziewczyna niemal natychmiast rezygnuje z odwiedzin swej mamy i oddaje się, wraz z przyjaciółmi, metafizycznemu odlotowi…
W tym jakże niespodziewanie transcendentnym przeżyciu, słowa swe kieruje najczęściej do ulubionej Noriko. Z dekoktu wizjonerskich sentencji i zwyczajnego bełkotu spalonego ćpuna, słuchacz dowiaduje się wielu interesujących rzeczy, które w naszej bohaterce silnie, od wielu już lat, emocjonalnie rezonują. Poznamy zatem fakt, iż młoda ta kobieta leczy się na depresję i ufnie a karnie łyka wszystko, co przepisze jej psychiatra o nazwisku Mari. Zaskakująco dowiemy się również, iż bohaterka bacznie śledzi karierę i jest fanką jednego z filigranowych obrońców Bayernu Monachium, który to aktualnie (znów) leczy kontuzję nogi. Nie mniejszą siurpryzę dla słuchacza stanowić będzie niezwykle ciepło, a po wielokroć sygnalizowane jej zamiłowanie do polskiej serii komiksów Kajtek i Koko, które to mają mieć na nią niezwykle kojący i wyciszający wpływ. Nie ulega też jakiejkolwiek wątpliwości, iż nasza Podmiotczyni Liryczna lubi sobie – od czasu, do czasu – walnąć lampkę (a częściej zapewne dwie) winnego trunku, a poza komiksami czyta niewydane jeszcze w naszym kraju wspomnienia potomka hobbita Frodo! Zdarza się jej widywać (ale czy tak faktycznie jest, nie wiemy) przelatujący nad jej domem samolot szkoły latania pewnych skandynawskich linii lotniczych, jak i widzimy, że nieustannie też walczy z nawracającą słabością do słodyczy i z zżerającą ją zazdrością do Moni – wypacykowanej dziewczyny Emila.
Zresztą wspomniane wcześniej słodycze mogą też tutaj oznaczać zupełnie coś innego, przyznam jednak, że nie udało mi się tego do końca rozszyfrować… Co jednak w tych lekko uwędzonych wynurzeniach wydaje się najbardziej znamienne, to bolesna skarga naszej bohaterki. Skarga, kierowana tutaj ku swej najwierniejszej powierniczce: Noriko, a dotykająca – rzecz jasna – sfery uczuciowej młodej kobiety, która to już od pierwszej wizyty w… Ech, po prostu zresztą posłuchajmy!
Hotel のバーラウンジ
Hotel Lullo – para tu wędzi,
誰もが共犯者めいて
Nara, mogę to… (ooo…), a [do] mamusi – nie ide!
モナリザの微笑み
Mona Lisa – macha rogami,
視線で合図する
Mama taszczy me… ale to syry!
気だるい真夏の宵は
Tutaj robi Pan, tutaj – Yo Ivan,
妖しい恋 誘う
A nasi i oni – na Ceneo!
寄せては返す 波間に
Jo se te łykam – [co] podsuwa mi Mari.
浮かんでは消える 蜃気楼
Luka w demakijażu – sikam w kimono!
(Love carry away) それぞれの思感で
(Idź, i nieś miłość!) Süle, Süle – on ma łękotę!
(Just slippin’ away) 言葉を弄んで
(Idź, tylko nie cudzołóż!) Gotował on – me, a z solą: be!
(Don’t take it away) 束の間
(Idź, ale nie kradnij!) Cukiera ma – ma, a go odda
奏で合う harmony
Moni…
(Love carry away) めくるめく ひと夏の
(Idź, i nieś miłość!) Winko to me, winko me – cudo!
(Just slippin’ away) 恋心が織りなす
(Idź, tylko nie cudzołóż!) Kaj[tek] i Koko grają mi do snu!
(Don’t take it away)本音と偽りの
(Idź, ale nie kradnij!) Ogólnie to, i co wali mnie to:
Tapestry!
Makijaż!
ネイビーブルーのカクテル
Bejbi Frodo nogi [ma] w fotelu,
飲み干す 足元が揺れる
No i hasał, a Sindbad to – już lulu!
支えた 熱い手が
SASa L-ka, a cały – bye-bye [???]
火照った うなじに触れる
Kotek Edek [się] obraził i… [poszedł był do?] Moulin Rouge!
囁きに 不意をつかれ
Sasza – jaki… długi mo cukierek!
心の琴線 弾けば
Koka, no i to – a dzikie, ba!
乾いた潮の香りが
Kawa i koszyk, mąka, oliwa,
都会に吹く風を 忘れさせる
Dla Ciebie w Ruchu* każdy mo – posturę zawsze tu!
[*Wydział Ruchu Drogowego KMP w Tokyo Opolu]
(Love carry away) 小麦色の素肌に
(Idź, i nieś miłość!) Komputer i monster balonik!
(Just slippin’ away) 刻んだ水着のあと
(Idź, tylko nie cudzołóż!) Pizza k’nam – tu idą oto!
(Don’t take it away) 塗りこめる
(Idź, ale nie kradnij!) Noriko me – tu mi puka
罪深い memory
i mnie boli!
(Love carry away) めくるめく ひと夏の
(Idź, i nieś miłość!) Winko to me, winko me – cudo!
(Just slippin’ away) 恋心が織りなす
(Idź, tylko nie cudzołóż!) Kaj[tek] i Koko grają mi do snu!
(Don’t take it away) 涙と微笑みの
(Idź, ale nie kradnij!) Mam ino to – to Emil nam dał
Tapestry!
Demakijaż!
(Love carry away) 小麦色の素肌に
(Idź, i nieś miłość!) Süle, Süle – on ma łękotę!
(Just slippin’ away) 刻んだ水着のあと
(Idź, tylko nie cudzołóż!) Gotował on – me, a z solą: be!
(Don’t take it away) 束の間
(Idź, ale nie kradnij!) Cukiera ma – ma, a go odda
奏で合う harmony
Moni…
(Love carry away) めくるめく ひと夏の
(Idź, i nieś miłość!) Winko to me, winko me – cudo!
(Just slippin’ away) 恋心が織りなす
(Idź, tylko nie cudzołóż!) Kaj[tek] i Koko grają mi do snu!
(Don’t take it away) 涙と微笑みの
(Idź, ale nie kradnij!) Ogólnie to, i co wali mnie to:
Tapestry!
Makijaż!
(Love carry away) 小麦色の素肌に
(Idź, i nieś miłość!) Komórki i monstrum balonik!
(Just slippin’ away) 刻んだ水着のあと
(Idź, tylko nie cudzołóż!) Kicał i dał – cukierom odpór!
(Don’t take it away) 塗りこめる
(Idź, ale nie kradnij!) Noriko me – tu mi puka
罪深い memory
i mnie boli!
(Love carry away) めくるめく ひと夏の
(Idź, i nieś miłość!) Winko to me, winko me – cudo!
(Just slippin’ away) 恋心が織りなす
(Idź, tylko nie cudzołóż!) Kaj[tek] i Koko grają mi do snu!
(Don’t take it away) 涙と微笑みの
(Idź, ale nie kradnij!) Mam ino to – to Emil nam dał
Tapestry!
Demakijaż!
P.S. Proszę jeszcze o zwrócenie uwagi, jak sprytnie – podprogowo wręcz! – autor tekstu tej piosenki przemyca wzniosłe, uniwersalne wartości etyczne słuchającym, a zahukanym we współczesnym świecie młodym umysłom! Piękna robota!
Dla Noriko, z zaświatów – Kapitan MO
Zdjęcie w tle: fragment obrazu Wóz z sianem – ok. 1516 – Hieronim Bosch.